Walencja
Walencja, właściwie poznaliśmy tylko stolicę o tej samej nazwie. Byliśmy jeszcze tylko nad morzem, ale tam odpoczywaliśmy po trudach podróżowania, więc prawie jakby się nie liczyło.Walencja (miasto) dla nas składała się z trzech części, czyli centrum skupionego na starym mieście, z zabytkami i muzeami. Oceanarium i centrum nauki to kolejne z tych miejsc, spędziliśmy tam cały dzień. I wreszcie dzielnica nadmorska.Nad morzem też było całkiem spoko, bo plaże były długie i piaszczyste i mogliśmy po nich spacerować. Cieszyliśmy się piękną pogodą i dobrym jedzeniem w lokalnych knajpach. Byliśmy tu poza sezonem.Właśnie sobie uświadomiłam, że jeszcze musimy tu przyjechać, aby poznać inne miejsca
Jeden dzień w Walencji, czyli wszystko, co najważniejsze
Walencja leży na wybrzeżu Morza Śródziemnego i jest trzecim, co do wielkości miastem w Hiszpanii, jest też stolicą prowincji i wspólnoty autonomicznej o tej samej nazwie. Jeden dzień w Walencji – trochę historii na dobry początek Kolonię Valentia Edetanorum założyli w roku 138 p.n.e. Rzymianie. Od roku 712 do 1238 władali nią Arabowie. W 1094 roku, podczas osłabienia władzy arabskiej, zdobył ją Cyd. Jednak już osiem lat później odbili ją znów Arabowie. W 1238 roku po pięciu miesiącach oblężenia miasto zdobył król Aragonii Jakub I Zdobywca. W XV wieku nastąpił gwałtowny rozwój Walencji. Dziś jej bogatą historię można prześledzić oglądając zabytki. Jeden dzień w Walencji – katedra z zewnątrz Katedra…
Czasami odpoczywamy, tym razem w Hiszpanii
Docieramy do końca naszej kolejnej podróży do Hiszpanii. Widzieliśmy średniowieczną Siguenzę, Park Krajobrazowy Barranco del Rio Dulce, malowniczą Cuenkę i Teruel, miasto Kochanków. Przyszła pora na odpoczynek. Wybraliśmy się nad morze w okolice Walencji. Miejscowość nazywała się Sagunto i podobno jest interesująca. Piszę podobno, bo bawiliśmy tylko nad morzem. Czasami odpoczywamy – plaża w okolicy Sagunto Długo szukaliśmy tego miejsca, bo w końcu rzadko zdarza nam się naprawdę odpoczywać. Chcieliśmy, aby plaża była odpowiednio długo, bo zamierzaliśmy spacerować. Nie chcieliśmy nabrzeża zabudowanego wysokimi blokami. Miała być możliwość zjedzenie czegoś w okolicy. Po wyborze hotelu Els Arenals, braku tego ostatniego obawialiśmy się najbardziej, bo w recenzjach przeczytaliśmy, że hotel jest na…
Palmy w Elche po walencjańsku zwanym Elx
Tegoroczną Wielkanoc znów spędziliśmy w Hiszpanii, tym razem w Elche, w prowincji Walencja. Miejscowość znajduje się blisko lotniska w Alicante, dokąd przylecieliśmy z Warszawy. Właściwie to wcale nie mieliśmy zamiaru oglądać kolejnych procesji, tylko palmy w Elche, ale oczywiście nas wciągnęło. Już w katedrze obserwowaliśmy przygotowania, a potem weszliśmy w sam środek oczekujących na przejście procesji. Było tu podobnie i inaczej niż rok temu w Murcji. W Elche można było zaobserwować elementy nieporządku. Kolejne bractwa religijne przechodziły w swoich strojach, bez specjalnego ładu. Uczestnicy procesji rozdawali patrzącym, głównie dzieciom, cukierki. Figury były tylko dwie i jechały na specjalnych platformach, które miały kółka. Nie było więc dźwigających mężczyzn. Podczas przemieszczania się…
Znów jesteśmy w Hiszpanii
Jesteśmy teraz w Hiszpanii, będzie więc krótko. Po naszym powrocie możecie liczyć na dłuższe teksty, godne miejsc, które odwiedziliśmy. Przylecieliśmy samolotem do Alicante i dwa dni spędziliśmy w uroczej miejscowości Elche. Jest tu wspaniała katedra, zamek arabski i mnóstwo palm. Mnóstwo w tym wypadku oznacza ponad 300 tysięcy. Teraz jesteśmy w Granadzie, po drodze byliśmy chwilę nad morzem. Do Alhambry idziemy dopiero jutro, ale już mnóstwo ciekawych miejsc widzieliśmy. Jak zawsze, uważamy, że to świetna pora na zwiedzanie Hiszpanii. Pogoda jest znacznie lepsza niż w Polsce, nie ma piekielnych upałów i ludzi znacznie mniej niż w wakacje. Trzy porady : – W Hiszpanii warto wypożyczyć samochód jeśli chce się dotrzeć…
Weekend w Walencji to bardzo dobry pomysł
Walencja jest trzecim pod względem wielkości miastem w Hiszpanii. Leży nad Morzem Śródziemnym. Składa się z trzech części: zabytkowego centrum, terenów na których zbudowano obiekty Centrum Sztuki i Nauki oraz dzielnicy nadmorskiej. Takiego podziału zdecydowanie nie znajdziecie w przewodnikach, nie ma go też na mapach, ale dla turystów to całkiem użyteczny sposób na zrozumienie topografii i specyfiki Walencji. Zaczynamy weekend w Walencji. Weekend w Walencji – sobota 10:00 Zaczynamy od zwiedzania słynnej, modernistycznej hali targowej. Jest to miejsce żywe. Mieszkańcy chętnie robią tu zakupy. Najbardziej imponujące są stoiska z rybami i owocami morza oraz warzywami i owocami, uprawianymi w pobliżu. Warto przespacerować się między stoiskami, a może nawet zrobić małe…
Walencja Pałac markiza de Dos Aguas
Wczoraj mieliśmy okrojony program zwiedzania, bo postanowiliśmy też zrobić zakupy. Na ten sam pomysł wpadło wielu mieszkańców Walencji. Szczerze mówiąc w sklepach z ciuchami nie było widać kryzysu, w restauracjach też nie. Bywa, że trzeba czekać na wolny stolik. Walencja Pałac markiza de Dos Aguas – zwiedzanie Zwiedziliśmy słynny rokokowy pałac markiza de Dos Aqus, a w nim muzeum porcelany, powozów i wnętrz. Ma on bardzo dekoracyjne wejście. Na dole znajdują się dwie karety i rodzaj lektyki. Ciekawe, jak bym się czuła, gdyby mnie tak nosili po mieście. Przede wszystkim pewnie bym się bała, że spadnę, a poza tym moja republikańska natura by cierpiała. Nie jest to też najszybszy sposób przemieszczania…
Walencja co można zobaczyć w centrum miasta
Rano pojechaliśmy jeszcze raz do centrum. Znów podziwialiśmy budynki na wokół placu z ratuszem (Placa de Ajuntament). Ten fragment Walencji przypomina Madryt w okolicy Parku Retiro. Walencja co można zobaczyć w centrum miasta – Basilica Zwiedziliśmy kościół obok katedry (Basilica de la Virge dels Desamparats). To miejsce tętni życiem, pojawiają się tu turyści, ale przede wszystkim ludzie przychodzą się pomodlić, wyspowiadać, odbywają się regularnie nabożeństwa. Przy okazji zaobserwowaliśmy, że spowiedź wygląda inaczej niż w Polsce. Konfesjonał jest podzielony na dwie części, w jednej siedzi ksiądz, a w drugiej spowiadający się wierny. Są zwróceni przodem do siebie i patrzą sobie w oczy. W ołtarzu głównym kościoła znajduje się figura Matki Boskiej podarowana przez antypapieża…
Walencja Trybunał Wodny i nie tylko, wreszcie w centrum
Po pobycie na plaży i obejrzeniu akwarium dziś wreszcie zobaczyliśmy centrum miasta. Robi naprawdę duże wrażenie. Piękne kamienice, place, fontanny i palmy. Walencja Trybunał Wodny – katedra Obejrzeliśmy ratusz i po kawie ruszyliśmy do katedry. Za zwiedzanie płaci się 4.5 euro od osoby, ale dostaje się przewodnik audio. Nie ma niestety polskiej wersji. Ale jest angielska. Katedra została wybudowana na miejscu dawnego meczetu. W jej wnętrzu zachowały się różne style dekoracji. Największe wrażenie robi ołtarz główny. Zachwycają freski, które znajdują się nad nim, na sklepieniu. Katedra łączy w harmonijny sposób różne style architektoniczne: romański, gotycki i barokowy. Wizytę w niej nie przez przypadek zaplanowaliśmy na czwartek. Walencja Trybunał Wodny W każdy…
Walencja oceanarium i centrum nauki – było wspaniale
Po wczorajszym spacerze po plaży dzisiejszy dzień spędziliśmy w oceanarium oraz w centrum nauki. W Walencji znajduje się największe oceanarium w Europie. Jest faktycznie wspaniałe. Można oglądać ryby śródziemnomorskie, jest duże akwarium z rybami z Morza Czerwonego. Dwa razy dziennie odbywają pokazy delfinów. Mieliśmy szczęście i widzieliśmy jeden z nich. Naprawdę fantastyczny. Walencja oceanarium i centrum nauki – oceanarium W wolierze fruwały ptaki, które żyją w pobliskim parku narodowym. Towarzyszyły im żółwie. W osobnym budynku można było oglądać rekiny. Ryby pływały w specjalnym tunelu. Miało się je nad głową. Największy popis dała jednak bieługa. Trafiliśmy na porę karmienia. To olbrzymie zwierzę wykonywało wspaniałe ewolucje i na życzenie opiekuna wydawało różne dźwięki. Pingwiny były mało…
Na plaży w Walencji, czyli czasem trzeba odpocząć
Kiedy wylatywaliśmy z Warszawy było minus 1, Walencja powitała nas 20 stopniami i miłym ciepłym wiatrem. Do wynajmowanego mieszkania pojechaliśmy metrem, obserwując mieszkańców tego trzeciego co wielkości miasta Hiszpanii. Zadziwiły nas ciepłe ubrania, ale widać ludzie południa 20 stopni traktują jak niską temperaturę. Atmosfera w metrze była mniej żywiołowa jak w Madrycie, ale też inna niż w Barcelonie. Język to chyba jakaś mieszanka kastylijskiego i katalońskiego, a może oba równocześnie. Mieszkanie wynajęliśmy w dzielnicy nadmorskiej. Po zakwaterowaniu się poszliśmy coś zjeść. Znaleźliśmy bardzo sympatyczny bar Casa Paco. Zjedliśmy tortillę, popiliśmy winem. Byliśmy atrakcją dla miejscowych bywalców baru. Jeden z nich opowiadał, że był w Polsce, odwiedził Kraków i Wieliczkę i bardzo…