Walencja Pałac markiza de Dos Aguas
Wczoraj mieliśmy okrojony program zwiedzania, bo postanowiliśmy też zrobić zakupy. Na ten sam pomysł wpadło wielu mieszkańców Walencji. Szczerze mówiąc w sklepach z ciuchami nie było widać kryzysu, w restauracjach też nie. Bywa, że trzeba czekać na wolny stolik.
Walencja Pałac markiza de Dos Aguas – zwiedzanie
Zwiedziliśmy słynny rokokowy pałac markiza de Dos Aqus, a w nim muzeum porcelany, powozów i wnętrz. Ma on bardzo dekoracyjne wejście.
Na dole znajdują się dwie karety i rodzaj lektyki. Ciekawe, jak bym się czuła, gdyby mnie tak nosili po mieście. Przede wszystkim pewnie bym się bała, że spadnę, a poza tym moja republikańska natura by cierpiała. Nie jest to też najszybszy sposób przemieszczania się, ale nie wątpię, iż dziś wielu z tęsknotą spogląda na ten „pojazd’.
Na górze można oglądać kafle pochodzące z różnych okresów.
Widać, jak przez wieki zmieniała się moda na tego typu dekoracje.
Podobała mi się sala balowa, z ukrytym miejscem na orkiestrę.
oraz tradycyjnie urządzona kuchnia.
Podczas zwiedzania bardzo rozbawiło mnie kierowanie przez strażników do poszczególnych sal. Było to bardzo zabawne, bo tak naprawdę można było chodzić w kółko i kolejność zwiedzanych pomieszczeń nie miała żadnego znaczenia.
Warto zwrócić uwagę na schody, które zostały w interesujący sposób ozdobione płytkami.
Walencja – dworzec
Po wyjściu z muzeum kontynuowaliśmy zakupy. Marcin kupił książkę kucharką z przepisami na hiszpańskie tapasy. Po powrocie do Warszawy będziemy wypróbowywać poszczególne przepisy. Obejrzeliśmy jeszcze piękny, stary dworzec kolejowy. To jednak nie muzeum i ciągle stąd odjeżdżają pociągi.
Walencja – Muzeum sztuki Współczesnej
Następnego dnia mieliśmy do dyspozycji tylko dwie godziny. Postanowiliśmy odwiedzić Muzeum Sztuki Współczesnej.
Z wystawianych prac najbardziej spodobało nam się obrazy Monici Ridruejo, których głównym motywem była lina. Przyjemność sprawiło nam oglądanie prac portugalskiego projektanta mody Antonio Augustusa. W muzeum zdjęcia można robić tylko bez użycia flesza i ze „stosownej” (jak nas poinformowano), niezbyt bliskiej eksponatom odległości.
W drodze powrotnej obejrzeliśmy jeszcze słynną bramę Torres de Quart.
No a potem już tylko droga na lotnisko i powrót do Warszawy.
Jeśli
lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu;
Chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
jeździcie po Polsce i szukacie interesujących miejsc do zobaczenie, kupcie nasz ebook, w tym wpisie znajdziecie szczegóły, a klikając w poniższe zdjęcie przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
Dodane przez Małgosia dnia 2013-04-14