Dania
Tak naprawdę to Dania jeszcze na nas czeka, bo do tej pory byliśmy tylko w Kopenhadze. Kiedy tu przybyliśmy po raz pierwszy w piątkowy wieczór, to przeżyliśmy prawdziwy szok, bo prawie wszyscy na ulicy byli pijani. Ale tak na wesoło.Zwiedzanie miasta sprawiło nam prawdziwą przyjemność. Zwiedziliśmy muzea, chodziliśmy po nabrzeżu, odwiedziliśmy Syrenkę i poznaliśmy jej historię.[caption id="attachment_12567" align="alignnone" width="300"] Nyhaven[/caption]
Kopenhaga przed świętami, krótki wypad z Malmö
Na szczęście po zwiedzaniu Malmö udało mi się trochę zregenerować, więc następnego dnia ruszyliśmy pociągiem do Kopenhagi. Jechaliśmy przez most łączący Malmö z Kopenhagą, wybudowany nad cieśniną Sund. O jego historii pisałam w tekście o Malmö, zerknijcie. Z powodu brudnego okna nie udało mi się niestety zrobić zdjęć. Ciekawym pomysłem wydaje mi się wybudowanie sztucznej wyspy. Znajduje się ona przed wjazdem pociągu do podwodnego tunelu. Kopenhaga przed świętami– Tivoli Kiedyś już opisywałam Kopenhagę i pod tekstem pojawił się zarzut, że nie wspomniałam o Tivoli, nadrabiam więc zaległość. Tivoli Gardens, bo tak brzmi pełna nazwa, to drugi najstarszy park rozrywki na świecie. Zostały otwarte w 1843 roku. To nie są nasze…
Kopenhaska Syrenka i jej niezwykła historia
Miasta mają swoje symbole i jednym z nich jest na pewno Kopenhaska Syrenka . Nie zmienia tego nawet fakt, że przez UcityGuides została uznana za jedną z najbardziej przereklamowanych atrakcji turystycznych. My też będąc w Kopenhadze udaliśmy się na spotkanie z Syrenką. Udaliśmy się jest tu dobrym określeniem, bo znajduje się ona kawałek drogi od centrum. Ale spacer to miły, idzie się wzdłuż nabrzeża, mijając po drodze fantastyczny gmach opery. Kopenhaska Syrenka stoi na nabrzeżu, zwrócona głową w stronę portu i trzeba mieć całkiem dużo szczęścia, aby zrobić jej zdjęcie bez tłumu w tle. Zwłaszcza, że turyści nie tylko ją oglądają, ale też pragną mieć z nią zdjęcie. Biednej Syrenki nikt…
Zwiedzanie Kopenhagi, jej różne oblicza
W Kopenhadze byliśmy prawie trzy lata temu, wobec tego będą to raczej wspomnienia niż przewodnik. Kiedy zabierałam się do pisania tekstu i sobie przypominałam nasz weekend tu spędzony, doszłam do wniosku, że właściwie jeszcze raz powinniśmy odwiedzić to miasto. Powody są zasadniczo dwa. Z jednej strony nie zobaczyliśmy wielu wspaniałych miejsc, bo zabrakło czasu, z drugiej zaś, bo chcielibyśmy jeszcze raz przeżyć nastrój kopenhaskiej zabawy. Piątkowy wieczór Przylecieliśmy samolotem i już na lotnisku czekał na nas klimat skandynawskiego designu. Sprawiła to aranżacja lotniskowych wnętrz, drewniane podłogi. Kiedy wysiedliśmy z pociągu, który dowiózł nas z lotniska i szliśmy w piątkowy wieczór do naszego hotelu w centrum miasta, zabawa trwała w najlepsze.…