Cabo de Gata, miejsce, którego krajobrazy zachwycają
Pisząc o Salobrenie wspomniałam o kilku innych nadmorskich miejscowościach, które odwiedziliśmy w Hiszpanii. Pomyślałam więc, czemu czegoś więcej na ich temat nie napisać. Dziś kolej na Cabo de Gata. Jest to zarówno nazwa miejscowości, jak i parku narodowego. Jest tam gorąco i subtropikalnie.
Ale zarazem pięknie, no z małymi wyjątkami, ale o tym za chwilę.
Cabo de Gata – trochę informacji praktycznych
Jeśli do tego rejonu chce się dotrzeć bez samochodu, to punktem startu będzie najprawdopodobniej Almeria. Aby jechać dalej musieliśmy wziąć taksówkę, bo ostatni autobus właśnie odjechał. Wcale nie było zbyt późno, coś koło 16. Warto zaznaczyć, iż ostatni autobus znaczy także pierwszy, bo po prostu jest tylko jeden kurs. W miejscowości Las Negras taksówkarz długo szukał naszego hotelu „Spa Callagrande”, ale udało się. Jeśli chodzi o taksówki to osoby podejrzliwe zapewniam, iż raczej nie padną ofiarą taksówkarskiej mafii. Ceny są ustalone i kierowcy trzymają się reguł. No to wracamy do hotelu.
Każdy pokój w hotelu miał taras z widokiem na morze i to duży taras. Sama budowla jest naprawdę zaskakująca. Hotel ma 44 pokoje i wszystkie z widokiem na morze. Jest niski, bo niski być musi, takie są przepisy wszak to park.
Cabo de Gata – Las Negras
Sama miejscowość jest mała, znajduje się w niej kilka barów i restauracji, my jadaliśmy kolację w restauracji na plaży, a lunch w barze, też na plaży.
Woda w morzu jest tu rewelacyjnie ciepła, warto mieć ze sobą maskę z fajką, bo jest co oglądać. Nie należy też zapomnieć o specjalnych butach do chodzenia po morskich skałach. Obserwować podwodny świat można godzinami, zwłaszcza, że nie ma możliwości, aby się zmarzło przy temperaturze wody 29 stopni.
Cabo de Gata – krajobraz
Krajobraz samego parku jest nieziemski, są to skały wulkaniczne pokryte skąpą roślinnością. Wygląda to wszystko jak Teksas czy pogranicze Meksyku.
Prawdziwość tej obserwacji potwierdzili twórcy filmowi. Kręcono tu spaghetti westerny, no chyba teraz możecie sobie wyobrazić. Największą atrakcją miejscowości, w której byliśmy jest
Cabo de Gata – Calla de San Pedro
Calla de San Pedro, wszyscy bardzo zachęcali, aby się tam udać. Może zresztą nie miejscowości, a okolicy. Można było iść na piechotę, co uczyniliśmy, albo wybrać się łódką, co zrobili ci mądrzejsi.
My w każdym razie w upale, sama nie wiem jak wielkim, wspinaliśmy się w pocie czoła. Jako rekompensatę mieliśmy wspaniały widok. Po dojściu na miejsce trochę nas zamurowało. Okazało się, że tak zachwalana zatoka, faktycznie świetna do kąpieli, bo woda ciepła i wejście do niej piaszczyste, jest opanowana przez naturystów, hipisów i tym podobnych. Nie żebym coś do nich miała, ale mogliby potrzeby fizjologiczne załatwiać w toalecie, a nie na ścieżce. Zadziwione były też rodziny z małymi dziećmi, przypływające tu łódką, bo jako żywo nikt nie uprzedza, że na miejscu natkną się na golasy w raczej zaawansowanym wieku i na brud, lepianki oraz śmieci.
Myślałam, że coś się zmieniło, ale Marcin znalazł w Internecie świeży film i twierdzi, iż jest tak samo. Miejsce jest okupowane przez podstarzałych hipisów, którzy nie tylko tu się kąpią i opalają, ale przede wszystkim mieszkają. No dobra, nie będę już się czepiać, ale szkoda tak pięknego miejsca. Cabo de Gata jest wspaniałym miejscem dla tych, którzy lubią gorąco i malowniczy krajobraz. A temperaturę wody możemy porównać jedynie z laguną w tureckim Oludeniz. Nawet ja nie marzłam, co jest już osiągnięciem samym w sobie. W restauracji jedliśmy tu wspaniałe ryby, które wybieraliśmy wchodząc do lokalu. Miały często tak zaskakujący wygląd i kolory, że nie przypominały zgoła niczego, co można znaleźć w polskich sklepach. Siedzieliśmy oczywiście na tarasie, gapiąc się na morze.
Cabo de Gata – warto wiedzieć
Następnym razem, kiedy tu przyjedziemy, wypożyczymy samochód, bo komunikacja jest raczej marna, a jest w Cabo de Gata wiele malowniczych miejscowości. Nie będzie wielu informacji praktycznych, jednak o paru rzeczach warto wiedzieć. Że woda ciepła – już było, że trudno dojechać – także. W kwestii noclegu warto wiedzieć, iż oferta noclegowa nie jest ogromna. Mówiąc wprost jest kłopot z miejscami w hotelach na terenie parku. W samym Cala Grande w sierpniu tego roku zostały resztki miejsc. Nie zniechęca gości nawet to, iż jest to drogi hotel. Pewno dlatego, że to co oferuje sprawia, że odpoczynek w tym miejscu jest naprawdę przyjemny. To na koniec ostatnia rada – w ten rejon można wybrać się także po „polskich wakacjach”, a więc jesienią. Będzie przyjemnie i na pewno nie zmarzniecie.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.
Booking.com
Dodane przez Małgosia dnia 2013-07-24