Wycieczka do klasztoru Cminda Sameba i trochę dalej
7.08.2018 Dziś zwiedzaliśmy największą, oprócz szczytu Kazbek, atrakcję Kazbegi, a mianowicie klasztor, wznoszący się nad miastem. Najpierw jednak czekała nas niespodzianka, w naszym pensjonacie, a jak się później okazało w całym mieście zabrakło prądu. Na szczęście awaria nie była długa i mogliśmy spokojnie się umyć i wyjść na wycieczkę. Już po drodze wstąpiliśmy na śniadanie. Marcin zjadł omlet, a ja ryż z warzywami. Wycieczka do klasztoru Cminda Sameba – droga pod górę Droga, która wiodła do klasztoru nie była najprzyjemniejsza, choć pan pilnujący parkingu stwierdził, że nie jest ona wymagająca, w przeciwieństwie do tej drugiej. To ja sobie tej drugiej nie chcę wyobrażać. No, w każdym razie dostaliśmy w kość.…
Droga do Stepancmindy, dawniej Kazbegi
6.08.2018 Pożegnaliśmy dziś Tbilisi i przyjechaliśmy do Stepancmindy, która dawniej nazywała się Kazbegi. Nazwa Stepancminda wywodzi się od prawosławnego mnicha św. Szczepana, który wybudował tu erem. Nazwę Kazbegi nadano w 1925 roku podczas okupacji sowieckiej, aby upamiętnić Gabriela Kazbegiego, który po przejęciu protektoratu rosyjskiego nad Gruzją pomógł stłumić antyrosyjską rewolucję. W 2006 roku powrócono do starej nazwy. Podróż była specyficzna ale na szczęście mieliśmy już doświadczenie w jeżdżeniu marszrutkami po Gruzji. Droga do Stepancmindy – dworzec Didube Ale po kolei. Zdecydowaliśmy, że na dworzec Didube pojedziemy taksówką, bo nie chciało nam się stać w metrze z olbrzymimi plecakami. Za kurs zapłaciliśmy 15 lari, a kierowca podwiózł nas pod samą marszrutkę.…
Wycieczka do Mcchety, odwiedziliśmy starą stolicę Gruzji
5.08.2018 Pisałam Wam w poprzednim tekście o decyzji Marcina, że nie pojedziemy na wycieczkę za 35 lari od osoby. Zdecydowaliśmy się na samodzielną podróż. Ponieważ była niedziela, więc wstaliśmy dość późno, zdjęliśmy śniadanie i poszliśmy jeszcze na kawę do lokalnej acz francuskiej kawiarni „Entree”.Na wynos zabraliśmy croissanty, aby mieć drugie śniadanie. Wycieczka do Mcchety – na dworzec Didube W pobliżu Placu Zwycięstwa wsiedliśmy do metra, odnotowując przy okazji, że zakończono budowę i duża galeria handlowa działa już w tym miejscu. Aby pojechać metrem, musieliśmy kupić kartę (2 lari) i naładować ją. Można to zrobić przy wejściu do metra. Potem zjechaliśmy bardzo głęboko w dół. Marcin stwierdził, że pewnie był to…
Tbilisi dzielnica z łaźniami i nasze wrażenia po roku
4.08.2018 Nad ranem przylecieliśmy do Tbilisi. Na lotnisku czekał na nas umówiony kierowca i za 35 lari zawiózł nas do wynajętego mieszkanie. Musieliśmy za te kilka godzin snu zapłacić dodatkowo 50$, ale warto było. Wyspaliśmy się, przeprowadziliśmy do właściwego mieszkania, kilka metrów od poprzedniego i zaczęliśmy spacer po mieście. Nie mieliśmy jakiś specjalnych planów, chcieliśmy pójść do dzielnicy z łaźniami, w której poprzednio nie byliśmy. Tbilisi dzielnica z łaźniami – obiad Ale zaczęliśmy od obiadu w polecanej przez naszą gospodynię restauracji „Salobie Bia”. To taka nowomodna knajpka, z przyjemną atmosferą i dobrym jedzeniem. Zjedliśmy sałatkę z pomidorów i chaczapuri, wypiliśmy po kieliszku wina i dwie wody borjomi, zapłaciliśmy 41 lari.…
Zwiedzanie Gruzji nasza pierwsza wycieczka
Stwierdziłam, że najwyższy czas, aby opisać naszą zeszłoroczną podróż po Gruzji, tym bardziej, że w sierpniu wybieramy się tam po raz kolejny. Stąd zresztą ta pierwsza w tytule. Byłam w Gruzji przed laty, ale były to wyjazdy służbowe, więc dopiero w sierpniu zeszłego roku poznałam ją trochę. Całą wycieczkę zorganizowaliśmy sobie sami. Zwiedzanie Gruzji – Tbilisi Do stolicy przylecieliśmy samolotem, niestety ląduje on o jakiejś nieludzkiej godzinie, ale poradziliśmy sobie z tym problemem, bo gospodyni mieszkania, które wynajmowaliśmy na Airbnb zaproponowała, że będzie na nas czekał kierowca z samochodem i tak rzeczywiście było. Pojechaliśmy prosto do uroczego mieszkania, gdzie udaliśmy się na spoczynek. W tym roku postaramy się taki wariant…
Jedzenie i picie w Gruzji, co nam smakowało, czego unikać
Musiało minąć trochę czasu, abym mogła spokojnie napisać ten tekst. W czasie naszego pobytu w Gruzji strułam się dwa razy, ale za każdym razem na własne życzenie: najpierw zachciało mi się miejscowego jogurtu na śniadanie, a później smażonych w domu ryb. Jak widzicie każdy z tych posiłków przygotowywaliśmy samodzielnie. Nic nam nie zaszkodziło w żadnej restauracji. Jogurt nie był najlepszym pomysłem ze względu na całkiem inne kultury bakterii. Jak się to skończyło możecie przeczytać w tekście „Dlaczego nie pojechaliśmy w Mcchety?”. Oba zatrucia minęły po jednym dniu, łykałam miejscowe lekarstwa, zakupione przez Marcina w aptece. Jedzenie i picie w Gruzji – najbardziej charakterystyczne potrawy Gruzja jest trudnym miejscem dla zwolenników…
Zwiedzanie Batumi, kurortu zaskakującego kontrastami
Batumi rozsławiła w Polsce piosenka „Filipinek”. Ja też pierwszy raz zetknęłam się z nazwą miasta, kiedy słuchałam słów o herbacianych polach Batumi. Wobec tego miasto musiało znaleźć się na naszej trasie, mimo że jest raczej daleko od innych miejsc i dotarcie tu marszrutką z Achalciche zajęło nam sześć godzin. Zwiedzanie Batumi – pierwsze wrażenie Miasto wzbudzało w nas mieszane uczucia, z jednej strony podziwialiśmy piękne odremontowane, efektowne kamienice, lubiliśmy chodzić po nadmorskiej promenadzie (mimo że była zatłoczona i trzeba było uważać na ścieżce rowerowej, po której poruszały się różne elektryczne pojazdy ze znaczną prędkością i po gruzińsku, nie zwracając uwagi na pieszych). Woda w morzu miała jakieś 28 stopni, ale…
Zwiedzanie klasztoru Sapara, kolejna wycieczka z Achalciche
Z naszej bazy wypadowej w Achalciche, po zwiedzeniu skalnego miasta Wardzia i Bordżomi, wyruszyliśmy zwiedzić klasztor Sapara. Nie da się tu dotrzeć inaczej niż taksówką. Zapłaciliśmy 25 lari z oczekiwaniem (36 zł według dzisiejszego kursu), a przy okazji dowiedzieliśmy się mnóstwa ciekawych rzeczy, bo każdy taksówkarz w Gruzji to przy okazji przewodnik turystyczny. Zwiedzanie klasztoru Sapara – trochę historii Monaster istnieje od IX wieku. W skład kompleksu wchodzi kilka budynków. Najstarsza jest cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny z X wieku. Przylega ona do głównej świątyni, czyli kościoła św. Saby. Powstał on na przełomie XIII i XIV wieku. Tymi terenami władała wtedy rodzina Dżakelich. Ich ziemie, Księstwo Samcche, nękały najazdy ze…
Zwiedzanie skalnego miasta Wardzia, czyli spacer po skałach
Achalciche jest wspaniałym punktem wypadowym, z którego możemy robić wycieczki, aby zobaczyć największe atrakcje regionu. Niewątpliwie takim miejscem jest skalne miasto Wardzia. Zwiedzanie skalnego miasta Wardzia – jak się tam dostać? Zdecydowaliśmy się pojechać tam marszrutką, kosztuje ona 5 lari (7,27 zł) od osoby, wyjeżdża z dworca marszrutek o 9.30. Pokonuje trasę 72 km w 1,5 godziny w sposób nieraz kontrowersyjny, czyli wymijając pod górę, jeżdżąc po kamienistym poboczu. Widoki są niesamowite, jeżeli będziecie w stanie się nimi zachwycać. My byliśmy, bo do gruzińskiego sposobu prowadzenia samochodu można się przyzwyczaić. Wracaliśmy ostatnią marszrutką, która odjeżdża o godzinie 15. Trochę w sumie potem żałowaliśmy, że nie zapłaciliśmy więcej i nie pojechaliśmy…
Zwiedzanie Bordżomi i nasze rozczarowanie
Nazwa Bordżomi wabi do odwiedzenia tego miejsca. Zwabiła i nas. Poza uzdrowiskiem chcieliśmy też odwiedzić siedzibę Bordżomsko-Charagaulskiego Parku Narodowego, ale nam się nie udało. Dlaczego? Przeczytacie za chwilę. Zwiedzanie Bordżomi – trochę historii W średniowieczu Bordżomi, ze względu na swe strategiczne położenie stanowiło ważny punkt obronny Gruzji. Szczyty Małego Kaukazu i wieże strażnicze strzegły drogi w kierunku Tbilisi. W połowie XIX wieku odkryto tu źródła mineralne, co zapoczątkowało zupełnie nowy okres w historii miasta. Kurort zyskał sławę po aneksji Gruzji przez Rosję. Stacjonował tu garnizon wojskowy i dowódca sił zbrojnych na Kaukazie Michaił Woroncow był tak zafascynowany miejscowym klimatem, że zbudował rezydencję. Potwierdzamy, powietrze jest tu naprawdę niezwykłe. Mieliśmy odczucie…