
Wycieczka do Juty oczywiście z Kazbegi
8.08.2018
Do Kazbegi wybraliśmy się dlatego, że wiedzieliśmy, iż działa tu polsko-gruzinskie biuro turystyczne „Mountain Freaks”, a dziś wybraliśmy się na wycieczkę do Juty. Biuro zapewniło transport w obie strony. Na miejscu mieliśmy kilka godzin do własnej dyspozycji. Droga, którą z wielką pewnością pokonywał zatrudniony przez biuro kierowca, przyprawiała o szybsze bicie serca. Poszukajcie filmu na naszym facebooku.

Wycieczka do Juty – co to jest ta Juta?
Zacznijmy od początku, czyli od nazwy Juta, wymawia się Dżuta. Jest to mała miejscowość, z której można wybrać się na atrakcyjny trekking. Zaczyna się on stromym podejściem, które trochę mnie zmęczyło, ale to jedyne męczące miejsce na naszej trasie. Pewnie są też inne, jeśli wybierze się dłuższy wariant wycieczki.
Po podejściu ujrzeliśmy ładne pole namiotowe. Namioty można wypożyczyć, jest tu też kawa i herbata. Trochę dalej znajduje się schronisko Five Seasons z restauracją, zatrzymaliśmy się tu na dłuższy postój w drodze powrotnej. Zjedliśmy robione na miejscu chaczapuri i inne przysmaki. Stwierdziliśmy, że po tak długim spacerze należało nam się. Obok schroniska są namioty, a łące przed nim leżaki i hamaki. Wybraliśmy krzesła, bo te wygodniejsze siedzisko-leżyska były, niestety, mokre. I tak jakoś zaczęłam od końca. Wracamy więc na trasę.




Wycieczka do Juty – droga do jeziorka
Trasa, którą wszyscy podążali prowadziła do jeziorka. Można było iść z jednej, albo z drugiej strony rwącego potoku. My poszliśmy z w jedną stronę z prawej strony, w drugą z lewej. W obu przypadkach trzeba było się przeprawiać przez rwącą wodę. Na szczęście kamienie ułatwiały przeprawę, a ja dodatkowo miałam buty górskie i kije.
Trasa bardzo przyjemnie nieznacznie wznosiła się do góry. Czasem mijały nas konie, albo inni turyści, których, jak na miejsce, gdzie trudno dojechać, było wyjątkowo dużo (ale bez przesady, u nas w każdych górach jest więcej ludzi). Cieszyliśmy się bardzo zielenią i czystym powietrzem. Zapach traw unosił się nad doliną, było naprawdę świetnie. Nie możemy przestać się dziwić wyglądowi tutejszych gór, które są strome, wysokie i jednocześnie zielone.
Na końcu doliny wznosiły się szczyty zwane tutejszymi Dolomitami. Niestety, głównie ginęły we mgle. Na samym początku naszej wędrówki trochę grzmiało, ale na szczęście nie rozpętała się nad naszymi głowami burza. Później przestało grzmieć, ale trochę kropiło. Nam to nie przeszkadzało.






Wycieczka do Juty – nad jeziorkiem
Naszym punktem docelowym okazała się kawiarenka nad brzegiem małego jeziorka, na końcu doliny. Stąd można było ruszyć dalej pod górę. Ale stwierdziliśmy, że się nie opłaca, bo wszystko jest zasnute chmurami, nie ma więc po co męczyć się bez sensu. Wracający z nami samochodem Koreańczycy potwierdzili, że mieliśmy rację. Oni wdrapali się dalej i nic nie zobaczyli.
A my w tym czasie odpoczywaliśmy sobie przy schronisku. Wycieczka jest naprawdę super. Każdy może na miejscu robić, co chce, czyli nie ma konieczności przejścia 20 kilometrów.




Wycieczka do Juty – tajemnicze głowy
W drodze powrotnej poprosiliśmy kierowcę, aby zatrzymał się przy tajemniczych rzeźbach głów. Oczywiście nie było z tym żadnych problemów. Miejsce to określa się tu trochę na wyrost tutejszą Wyspą Wielkanocną. Rzeźby są wielkości człowieka, a twarze mają bardzo zróżnicowane rysy. Wykonał je miejscowy artysta. Znajdują się w pobliżu miejscowości Sno.



Po powrocie do Kazbegi stwierdziliśmy, że to świetny pomysł, aby skorzystać z transportu oferowanego przez polsko-gruzińskie biuro Mountain Freaks.
O innych miejscach w Gruzji możecie przeczytać tu.
Jeśli
interesuje Was Gruzja, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie zwiedzać ciekawe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.

