Zwiedzanie Gori
Azja,  Blog,  Gruzja

Zwiedzanie Gori, czyli kult Stalina wiecznie żywy

Gori to nasze największe zaskoczenie i zadziwienie. Nigdy bym się nie spodziewała, że jest miasto, w którym główna ulica nosi imię Stalina.

Do Gori jechaliśmy przez Tbilisi. Znów zdecydowaliśmy się na transport prywatny. Jechaliśmy super widowiskową drogą przez góry. Zostaliśmy dostarczeni na dworzec, z którego kursują marszrutki do Gori, wszystko to za 60 lari. Tak się rozbestwiliśmy, że na dworcu też wsiedliśmy do taksówki i za 25 lari dojechaliśmy na miejsce. Dodam, że jej kierowca chciał przez całą drogę udowodnić nam, że jego samochód bez problemu osiąga prędkość 170 kilometrów na godzinę.

Zwiedzanie Gori
Domek, w którym mieszkał Stalin

Zwiedzanie Gori – muzeum Stalina

Stalin urodził się w Gori, zachował się nawet mały domek, w którym mieszkał. Znajduje się on obok monumentalnego muzeum. Z ciekawości poszliśmy zwiedzić to miejsce i przeżyliśmy szok, bo wszystko było, jak z czytanki. No tyle, że z czytanki z lat 50 tych…Od przewodniczki usłyszeliśmy, jaki Stalin był dobry i szlachetny. Szczerze mówiąc, nie dotrwałam do końca tego zwiedzania, nie zdzierżyłam. Nie wiem co najbardziej załamywało – radosny i pozornie rzeczowy ton przewodniczki, czy opowieść o Stalinie, jak myślał o chorych znajomych i wysyłał im listy.

Na dole był jeszcze sklep, a w nim pamiątki, na przykład kubek ze Stalinem, koszulka ze Stalinem, popiersie Stalina. Serio. A co najdziwniejsze, w sklepie byli kupujący. To tak jakby powstało muzeum Hitlera, a przewodniczka opowiadała w nim, że miał ciężkie dzieciństwo, malował obrazy i lubił zwierzęta. I proszę żeby nikt teraz nie mówił, że to jednak różnica.

Tyle o opowieści przewodniczki, w muzeum były też różne przedmioty, które należały do Stalina. Zgromadzono też liczne portrety i popiersia. W ostatniej sali znajduje się maska pośmiertna. No słowem niezły koszmar. Jak się to zestawi z milionami ofiar zastrzelonych, zagłodzonych czy zamęczonych.

Z kolei na zewnątrz, oprócz domku, jest jeszcze wagon kolejowy, którym Stalin jeździł. Wszystko to znajduje przy głównej alei miasta, noszącej imię Stalina. Marcin rozmawiał z naszą gospodynią, zresztą uroczą i przemiłą osobą, która zdradziła mu sekret. Stwierdziła, że ostatnie odkrycia donoszą, iż Stalin nic nie wiedział o zbrodniach, wszystko odbywało się za jego plecami. Ta uwaga skończyła rozmowę, bo jak mówił Linda „nie chce mi się z tobą gadać”.

Zwiedzanie Gori
Główny hol muzeum
Zwiedzanie Gori
Stalin w młodości
Zwiedzanie Gori
Sala z eksponatami
Zwiedzanie Gori
Muzeum z zewnątrz
Zwiedzanie Gori
Jest też pociąg

Zwiedzanie Gori – miasto

Gori nie zrobiło na nas dobrego wrażenia. Być może jest to skutek tego, że w 2008 roku przebiegał przez miasto front walk gruzińsko-rosyjskich. Gori zostało wtedy zniszczone. Ludzie na kilkanaście dni uciekli, „zagościły” tu wojska rosyjskie. Dziś już tych zniszczeń jakoś specjalnie nie widać. Ale samo miasto jest jakieś takie zaniedbane. Rosjanie dalej okupują kawałek Gruzji i stacjonują niedaleko od miasta. Podobno z góry, na której są ruiny zamku, można ich zobaczyć. My nie widzieliśmy.

Od wojny w 2008 roku cały obszar dawnego Południowoosetyjskiego Obwodu Autonomicznego jest kontrolowany przez Rosjan. Południową Osetię uznaje kilka państw m.in. Rosja, Nikaragua, a także Abchazja i Naddniestrze.

Dla nas zadziwiająca była duża ilość turystów rosyjskich odwiedzających Gori i stosunek do nich mieszkańców miasta. Na pytanie, czy im ta obecność po starciach w 2008 roku nie przeszkadza, odpowiadali, że nie: „bo wojna to polityka, a ludzie to ludzie”. Trochę nas to dziwiło.

Zwiedzanie Gori
Trochę bardziej zaniedbany fragment miasta
Zwiedzanie Gori
Reprezentacyjna aleja
Zwiedzanie Gori
Aleja Stalina

Zwiedzanie Gori – twierdza

Symbolem miasta wcale nie jest, choć mogłoby się tak wydawać, muzeum Stalina. Jest nim twierdza Gori. Tak piszą, choć naszym zdaniem jest odwrotnie. Twierdza widoczna jest z wielu punktów miasta, bo wznosi się na wzgórzu. My też się tu wdrapaliśmy. Zanim powstała feudalna twierdza, był tu akropol. Widać pozostałości murów obronnych i wież. Woda była dostarczana specjalnym kanałem doprowadzonym z rzeki.

Była to jedna z najpotężniejszych fortec w całej Gruzji, podczas licznych najazdów chroniła się w niej okoliczna ludność. Według legend była nie do zdobycia. Zniszczyło ją dopiero trzęsienie ziemi w 1920 roku.

Popatrzyliśmy na rozciągające się z twierdzy wspaniałe widoki. Usiłowaliśmy dostrzec wojska rosyjskie, ale nam się nie udało.

Na zboczach twierdzy zwróciliśmy uwagę na monument wojenny poświęcony ofiarom konfliktu z 2008 roku.

Zwiedzanie Gori
Twierdza Gori
Zwiedzanie Gori
Widok z góry

Zwiedzanie Gori – spanie i jedzenie

Spaliśmy w starej części miasta, niedaleko cytadeli w uroczym pensjonacie. Jedliśmy tu fantastyczne śniadania. Było czysto i miło. Pensjonat wynajęliśmy na booking.com, nazywa się  Guest House Savane. Zaznaczam, iż miejsce jest miłe i dobrze położone, ale jeśli ktoś nie lubi sąsiedztwa targu, to może mu się nie spodobać.

Właścicielka pensjonatu poleciła nam dobrą restaurację. Niestety, znamy tylko gruzińską nazwę. Najzabawniejsze były w niej stoliki w osobnych pomieszczeniach, za zamkniętymi drzwiami. O dziwo, wszyscy z nich korzystali, my też. Jedzenie faktycznie było smaczne, a obsługa miła i nawet jedna z kelnerek znała trochę angielski. Zaznaczam, bo w Gruzji jest to raczej wyjątek.

Zwiedzanie Gori
Restauracja, w której jadaliśmy
Zwiedzanie Gori
Dobre było

Do Gori przyjechaliśmy nie po to, aby zobaczyć muzeum Stalina, czy resztki twierdzy, naszym podstawowym celem była wycieczka do skalnego miasta Uplisciche, ale to już temat na osobną opowieść.

Jeśli

interesuje Was Gruzja, zerknijcie tu;

chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku Instagramie;

lubicie zwiedzać ciekawe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.

Polska na dobry nastrój
Polska na dobry nastrój

Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.



Booking.com

Od wielu lat zwiedzam i wędruję po Polsce i świecie. Zawsze na własną rękę i na własny rachunek. Polska znajdowała i znajduje szczególne miejsce w moich podróżniczych planach. Mam także wielki sentyment do Hiszpanii, po prostu lubię ten kraj z jego wspaniała kulturą, zabytkami i krajobrazami. Odkąd pamiętam lubiłam poznawać nowe miejsca, zaglądać w tajemnicze zakamarki, podróżować. Ta pasja towarzyszyła mi także w życiu zawodowym, a zdarzyło się w nim wiele.Pisałam o polityce międzynarodowej, ale także o zwiedzaniu Polski i Europy. Dalekie podróże związane z pracą, wizyty w niezwykłych miejscach, takich jak Downing Street 10 czy Pałac Elizejski tylko rozbudziły mój i tak wielki apetyt na poznawanie świata. Po drodze udało mi się napisać przewodnik po Mazowszu, bo Polska zawsze była dla mnie fascynującym miejscem do odkrywania. Od 8 lat prowadzę stronę Podróżniczego Domu Kultury. Piszę, fotografuję i opowiadam w mediach społecznościowych. Pokazuję i opisuję tylko to, co sama widziałam. Patrzę na świat optymistycznie, ale i krytycznie. Nie potrafię żyć bez podróży.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej.Akceptuję Prywatność i polityka cookies