Wycieczka po Kachetii, zabytkowe cerkwie i winnice
Na wycieczkę wybraliśmy się z gospodarzem naszego pensjonatu, wraz z nami podróżowały jeszcze dwie inne osoby. One chciały degustować wino, my oglądać zabytki, stąd takie interesujące połączenie się zrobiło. Wycieczka kosztowała 40 lari od osoby, trwała cały dzień, w poszczególnych miejscach musieliśmy sami płacić za wejścia, degustacje i obiad. Było super, choć nasi współpodróżnicy po drugim monastyrze zaczęli wzdychać głośno, gdy widzieli wieże na horyzoncie. Nie zwiastowało to przecież spotkania z kolejnym kieliszkiem wina.
Wycieczka po Kachetii – Cinandali
Po 10 kilometrach zatrzymaliśmy się po raz pierwszy, bo dojechaliśmy do pałacu w Cinandali. Zwiedziliśmy tu dom księcia Aleksandra Czawczawadzego, który żył w latach 1786-1846, był znanym poetą gruzińskim, a jednocześnie oficerem armii rosyjskiej. Rezydencja znajduje się we wspaniałym parku, sama też prezentuje się atrakcyjnie. Charakteryzuje się drewnianymi balustradami.
Dziś znajduje się tu muzeum, w którym zgromadzono meble z epoki i portrety dawnych mieszkańców. Pałac był znanym niegdyś miejscem, gromadziła się tu śmietanka towarzyska. Gościł między innymi Michaiła Lermontowa, Aleksandra Dumas i Aleksandra Gribojedowa, przyszłego zięcia gospodarza.
Huczne zabawy przerwał 2 lipca 1854 roku najazd Imama Szamila, przywódcy powstania górali kaukaskich. O świcie zaatakował pałac i wziął do niewoli syna kolejnego gospodarza pałacu, Dawida Czawczawadze, Aleksandra wraz całą rodziną. Spalił i obrabował rezydencję. Za uwolnienie zażądał 40 tys. rubli.
Dawid Czawczawadze pożyczył tę sumę z rosyjskiego banku i po dziewięciu miesiącach udało mu się uwolnić rodzinę. Jednak nie był w stanie spłacić zadłużenia i pałac został przejęty przez rosyjskie władze. Romanowie odbudowali go, a potem przyszła rewolucja. W czasach sowieckich pałac miał chyba trochę szczęścia, bo był przeznaczony dla honorowych gości.
Degustacja wina i park
Na koniec zwiedzania odbyła się degustacja wina. Marcin kosztował bardzo dobrego białego wina cinandali. Obsługujący nas barman pochwalił się swoją znajomością języka polskiego. Powiedział: Kasia, Ania, Basia, żubrówka. No, nie wiem, jak to rozumieć. I jeszcze ciekawostka dla znawców wina: w tej winnicy po raz pierwszy w Gruzji zaczęto wytwarzać wino metodą europejską. Nie zrezygnowano jednak z tradycyjnej metody przygotowywania wina w specjalnych kadziach. Do dziś zresztą w Gruzji wytwarza się w ten sposób wino.
W parku jeszcze zrobiłam sobie zdjęcie przy drzewie miłości, prowadził do niego prosty labirynt.
Za zwiedzanie wraz z degustacją 1 kieliszka wina płaci się 7 lari.
Wycieczka po Kachetii – winnica Schumanna
Obawialiśmy się, że być może nasza wycieczka się już tu zakończy. Ale po kolei. W winnicy Schumanna uczestniczyliśmy w zwiedzaniu pomieszczeń, w których wytwarzano wino. Stosuje się tu obie metody gruzińską i europejską. Wino w smaku się różni, wytwarzane metodą gruzińską ma bardziej intensywny smak i kolor. Nam bardziej smakuje wytwarzane metodą europejską. W tej winnicy oprócz zwiedzania bierze się udział w degustacji. Nas reprezentował Marcin, bo ja jeszcze nie chciałam ryzykować z powodu sensacji żołądkowych w Tbilisi.
Marcin skromnie zdegustował cztery wina, poprosił o jedną dolewkę tego, które smakowało mu najbardziej i poszedł do sklepu, gdzie za 6 lari kupił stosowną butelkę. Nasi współpodróżnicy jednak tak się rozochocili degustacją i kolejnymi dolewkami, że myśleliśmy, iż nie dojdą do samochodu, no trochę przesadzam, ale trzeba ich było wyciągać zza stołu, tak im się dobrze zrobiło.
W winnicy znajduje się tez winne Spa i można skorzystać z wielu winnych zabiegów. Taki dzień w Spa postanowili sobie zafundować nasi współpodróżnicy. Śmialiśmy się z gospodarzem, że taniej byłoby po prostu kupić ze dwie butelki wina…
Wycieczka po Kachetii – klasztor Nekresi
Jechaliśmy doliną Alazani w kierunku gór, samo to było niesamowite, bo zbliżyliśmy się do Kaukazu i ujrzeliśmy gdzieś w połowie góry przyczepiony do niej kompleks budynków. Okazało się, że to właśnie jest cel naszej podróży. Dojeżdża się na parking 1,5 kilometra przed monastyrem. Do góry podjechaliśmy busikiem za 1,5 lari. Była to bardzo stroma droga i cieszyłam się, że nie musimy pokonywać jej na własnych nogach.
Legenda głosi, że założyciel klasztoru święty Abibos chciał zatrzymać ekspansję zaratusztrianizmu, wprowadzonego na te tereny przez perskich najeźdźców, gasząc święty ogień. Spotkała go za to śmierć.
Najstarsza jest mała bazylika z IV wieku. Została ufundowana przez króla Tridata i jest najstarszą w Gruzji. Trochę wyżej jest kościół z VI i VII wieku oraz pałac biskupi z XIX wieku.
Cerkiew zwiedza się w odpowiednim stroju, można go wypożyczyć na miejscu. Obejrzeliśmy też dawną wytwórnię wina. Z tego miejsca rozciągają się naprawdę fantastyczne widoki.
O mały włos a pomniałabym Wam napisać o „świńskiej historii”. Podczas najazdów muzułmańskich Lezginów, mieszkańcy szukali schronienia w kościele. By odstraszyć wroga, zabili kilka świń i rozrzucili ich części wokół klasztoru. Najeźdźcy nie odważyli się przekroczyć tej bariery, klasztor i mieszkańcy przetrwali najazd.
Dawna wytwórnia wina i nasz gospodarz
Wycieczka po Kachetii – Gremi
Ponad 50 hektarów zajmują ruiny dawnej stolicy Kachetii miasta Gremi. Powstało w XV wieku i rozwijało się dzięki szlakom handlowym. W 1616 zostało zdobyte i zniszczone przez wojska szacha Abbasa. Wkrótce stolicę Kachetii przeniesiono do Telawi.
My obejrzeliśmy znajdującą się na wzgórzu cerkiew Archaniołów Michała i Gabriela, a w niej ładne freski. Cerkiew została wybudowana w 1565 roku. Jest tu też muzeum, które pokazuje to, co znaleziono w wykopaliskach i multimedialną historię miasta. Paradoks stanowi fakt, iż cerkiew zdobiona jest motywami żywo nawiązującymi do perskiej sztuki. Muzeum mieści się w dawnym pałacu króla Lewana. Wspięliśmy się na wieżę, skąd podziwialiśmy widok na całą dolinę.
Nie chodziliśmy wśród innych zabudowań, bo nie było już na to czasu. Ale podobno trwająca właśnie odbudowa miasta budzi spore kontrowersje.
Wycieczka po Kachetii – Alawerdi
Mam nadzieję, że nie wzdychacie tak ciężko, jak nasi współpodróżnicy. Będzie o kolejnej budowli sakralnej, tym razem o katedrze pod wezwaniem św. Grzegorza. Do tej pory jest to słynne miejsce pielgrzymkowe. Znajduje się tu cały zespół architektoniczny, a do odpowiedniego ubioru podchodzą bardzo serio: Marcin musiał włożyć specjalne spodnie, a ja spódnicę. Okazało się, że w przypadku kobiety długie spodnie nie wystarczają, musi być spódnica.
Katedra pochodzi z XI wieku i powstała na miejscu wcześniejszej. Dwa razy była odbudowywana, w XV i w XVII wieku, wtedy po trzęsieniu ziemi. Do niedawna była najwyższą katedrą w Gruzji. Ma 55 metrów wysokości. Po wybudowaniu nowej katedry w Tbilisi, straciła palmę pierwszeństwa.
Nas zachwyciły znajdujące się wewnątrz wspaniałe freski. Można było znaleźć nawet te pochodzące z XI wieku. Po ich dokładnym obejrzeniu dołączyliśmy do reszty wycieczki odpoczywającej w miejscowej kawiarni i ruszyliśmy w dalszą drogę do kolejnego monastyru. Niestety, wewnątrz nie można było robić zdjęć.
Wycieczka po Kachetii – Ikalto
Monaster został założony w drugiej połowie VI wieku. Niegdyś była tu akademia i słynna szkoła filozofii. Podobno studiował tu Szota Rustaweli, poeta, twórca epopei gruzińskiej „Witeź w tygrysiej skórze”.
Na terenie klasztoru zachowały się trzy cerkwie, pozostałości akademii, refektarza i winnicy. Cerkiew najstarsza jest niewielka, z jedną kopułą. Główna cerkiew pod wezwaniem św. Ducha stoi na wprost bramy. Wnętrze nie zachwyca.
Najwspanialsze w tym kompleksie to pozostałości akademii oraz dawna winiarnia. Niektórzy uważają, że właśnie tu powstał Ten Trunek. No oczywiście tak z szacunkiem, z dużej litery piszemy o winie. Faktycznie dawne dzbany w ziemi robią wrażenie.
Marcinowi to właśnie miejsce podobało się najbardziej. Ja chyba wolałam katedrę ze względu na piękne freski.
Wycieczka po Kachetii – winnica Shumi
Na koniec, pewnie dla pocieszenia naszych współpodróżników, zawitaliśmy do winnicy Shumi. Uczestniczyliśmy w bezpłatnej degustacji i zwiedziliśmy miejscowe muzeum z naprawdę ciekawymi eksponatami, pokazującymi produkcję wina. Marcin kupił dwie butelki, abym po dojściu do siebie, mogła też skosztować. Muszę przyznać, że wino było naprawdę dobre.
Nasi współpodróżnicy tak byli zmęczeni wycieczką, że w obawie przed wizytą w kolejnym monasterze, kazali się wysadzić w środku miasta. My uważamy, że wycieczka, choć męcząca, była super. To jeden z tych dni, które będzie się wspominać do końca życia.
Jeśli
interesuje Was Gruzja, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie zwiedzać ciekawe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.