
Kolorowe Jeziorka w Rudawach Janowickich, miejsce niezwykłe
Jeziorka od dawna oglądaliśmy na zdjęciach, bardzo nam się podobały i w końcu udało nam się je zobaczyć. Nie rozczarowaliśmy się. Są naprawdę niezwykłe. Trudno powiedzieć, które jest najładniejsze, chyba turkusowe, ale najbardziej niesamowite wrażenie robi to czerwone.

Kolorowe Jeziorka w Rudawach Janowickich – szczegóły praktyczne
Jeziorka znajdują się w Rudawskim Parku Krajobrazowym we wsi Wieściszowice (wszyscy, którzy radzili nam jak tam dojechać podkreślali, „ale wiecie taka trudna nazwa miejscowości”, pewno dlatego ją zapamiętaliśmy), w gminie Marciszów, w powiecie kamiennogórskim, w województwie dolnośląskim. Na miejscu jest kilka parkingów, jeden z nich tuż przy wejściu na teren Kolorowych Jeziorek. W pobliżu znajduje się miejsce piknikowe. My nasz samochód zaparkowaliśmy trochę niżej, pewnie nie wierzyłam, że da się spokojnie do kolejnego parkingu dojechać. Nie miałam racji. Parkingi w teorii są płatne, podczas naszej wizyty nikt nie pobierał pieniędzy. Cóż, przedwiośnie.
Aby obejrzeć wszystkie jeziorka należy podążać zielonym szlakiem, który prowadzi w kierunku Wielkiej Kopy. My po zobaczeniu wszystkich jeziorek, wdrapaliśmy się też na Kopę. Choć widok z niej był taki sobie, zwłaszcza że mgły zasnuły niebo, warto było dla sportowej satysfakcji. I tak szybko dotarłam do końca wycieczki, nie obawiajcie się, już wracam na początek szlaku.
Jeziorko żółte i czerwone
Wszystkie jeziorka powstały w miejscu wyrobisk dawnych niemieckich kopalń. W latach 1785-1925 wydobywano w nich piryt, który przerabiano na kwas siarkowy. Nie trzeba się specjalnie wysilać, aby zobaczyć pierwsze jeziorka. Zaraz za bramą można podziwiać jeziorko żółte. To najmłodsze z jeziorek, jeszcze dwadzieścia lat temu go nie było. Nie zawsze jest wypełnione wodą. Podczas naszej wizyty było, bo w końcu w zimie napadało trochę śniegu, który właśnie topniał. Swój kolor zawdzięcza wapniowi i siarce, znajdującym się w otaczających skałach.
Zaraz obok jest jeziorko purpurowe. Powstało po zalaniu wyrobiska w najstarszej kopalni „Nadzieja”, uruchomionej w 1785 roku. Wyrobisko jest nieczynne od 1902 roku. Intensywność barwy zależy od ilości związków mineralnych w niej rozpuszczonych, które powstają wskutek wietrzenia i rozkładu pirytu, czyli siarczku żelaza. Woda jest roztworem kwasu siarkowego i dlatego nie jest najlepszym pomysłem zanurzanie w rąk czy innych części ciała.
Z informacji umieszczonych na tablicy informacyjnej znajdującej się obok jeziorka dowiedzieliśmy się, że piryt jest bardzo popularnym kamieniem i z powodu swojego złotometalicznego koloru był mylony z prawdziwym złotem i z tego powodu nazywano go złotem głupców. Ludzie pierwotni używali go do rozpalania ognia, a Inkowie jego wypolerowaną powierzchnię używali jako lustra.
Zeszliśmy niżej, aby obejrzeć jeziorko z innej perspektywy. Marcin znalazł przejście w skałach między jeziorkami. Spędziliśmy tu trochę czasu, bo skały i purpurowa woda są dość niesamowitym widokiem.


Kolorowe jeziorka w Rudawach Janowickich – Błękitne i Zielone
Dwa pierwsze jeziorka leżą na wysokości 560 metrów n.p.m., do następnego czekał nas spacer pod górę, bo znajduje się na wysokości 635 metrów n.p.m., nazywane też bywa Lazurowym. Powstało na terenie dawnego wyrobiska „Nowe Szczęście”. Kolor zawdzięcza glonom rozwijającym się w czystej wodzie dostarczanej przez potok Mienica. O kolorze nieco dyskutowaliśmy. Czy aby to na pewno lazurowy? Wiele zależy chyba od światła i pogody. Ale koniec końców wygląda naprawdę malowniczo. Żyją tu liczne gatunki płazów z salamandrą plamistą na czele. Wokół jeziorka rośnie las świerkowy. Warto znów spojrzeć na wodę z różnych stron. Jest ławka, na której można odpocząć. My zrobiliśmy sobie selfie.
Nie myśleliśmy, że uda nam się zobaczyć Zielone Jeziorka, a właściwie Zielony Stawek, bo czytaliśmy, że pojawia się rzadko. Tym razem jednak wody było całkiem sporo. Napełnia się on wiosną podczas roztopów i po ulewnych deszczach. Stawek jest na wysokości 730 metrów n.p.m. Było tu kiedyś wyrobisko Gustaw.






Kiedy już nacieszyliśmy się z faktu, że udało nam się zobaczyć Zielony Stawek, ruszyliśmy na szczyt Wielkiej Kopy (871 metrów n.p.m.), który udało nam się zdobyć. Tak przynajmniej myślimy, bo tylko na drzewie był znak szczytu. Zejście było proste i przyjemne, a samo miejsce w rzeczywistości wygląda jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Na koniec – w jeziorkach oczywiście nie można się kąpać.
Jeśli
lubicie Dolny Śląsk, zerknijcie tu:
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie
fascynuje Was Polska i chcecie odwiedzić piękne miejsca, kupcie nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jak z niego skorzystacie.
Booking.com

