Wycieczka do klasztoru Cminda Sameba i trochę dalej
7.08.2018
Dziś zwiedzaliśmy największą, oprócz szczytu Kazbek, atrakcję Kazbegi, a mianowicie klasztor, wznoszący się nad miastem. Najpierw jednak czekała nas niespodzianka, w naszym pensjonacie, a jak się później okazało w całym mieście zabrakło prądu. Na szczęście awaria nie była długa i mogliśmy spokojnie się umyć i wyjść na wycieczkę. Już po drodze wstąpiliśmy na śniadanie. Marcin zjadł omlet, a ja ryż z warzywami.
Wycieczka do klasztoru Cminda Sameba – droga pod górę
Droga, która wiodła do klasztoru nie była najprzyjemniejsza, choć pan pilnujący parkingu stwierdził, że nie jest ona wymagająca, w przeciwieństwie do tej drugiej. To ja sobie tej drugiej nie chcę wyobrażać. No, w każdym razie dostaliśmy w kość. Trud rekompensowały nam wspaniałe widoki i odgłos strumyka, płynącego w dole. Kazbek ukrył się za chmurami i wcale nie było go widać.
Nic jednak dziwnego, bo niebo zasnuło się chmurami i zaczął nawet kropić deszcz. Po drodze nagraliśmy pierwszy z naszych dzisiejszych filmików. Możecie ich poszukać na facebooku. Po jakiejś godzinie wspinania ukazał się klasztor, już całkiem blisko. Ale zadyszka też dała o sobie znać, postanowiliśmy więc trochę odpocząć na zielonej trawce. Wcześniej nagrałam drugi filmik, w którym skarżyłam się na brak kondycji.
Wycieczka do klasztoru Cminda Sameba – klasztor
Pod klasztorem jest duży parking, bo można tu podjechać samochodem. Podeszliśmy jeszcze trochę i przez dzwonnicę dostaliśmy się na teren klasztoru. Kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy powstał w XIV wieku. Legenda mówi, że podczas zagrożenia przechowywano tu przywiezione z Mcchety skarby, w tym słynny krzyż św. Nino.
Klasztor leży na wysokości 2170 m n.p.m. Przed zwiedzaniem kobiety muszą okryć nogi, nawet jak są w długich spodniach i głowy oczywiście też. Olbrzymie wrażenie zrobił na nas ołtarz z zachowanymi malowidłami.
Z samej góry rozciąga się wspaniały widok na okolicę. Szkoda tylko, że Kazbek cały czas spowijały chmury. Marcin nagrał kolejny filmik, w którym skarży się, że za dużo rzeczy spakowałam. I ruszyliśmy jeszcze gdzieś na zieloną trawkę
Wycieczka do klasztoru Cminda Sameba – to trochę dalej
Posiedzieliśmy trochę w pięknych okolicznościach przyrody. Staraliśmy się napatrzyć na zapas i oczywiście robiliśmy zdjęcia. Klasztor uwieczniliśmy wiele, wiele razy, a co nam szkodziło. Zjedliśmy prowiant, aby nie było, że Marcin dźwigał go niepotrzebnie, poszliśmy jeszcze kilkaset metrów do przodu, ale potem wróciliśmy i na najbliższe wzgórze też nie chciało nam się wchodzić, bo pojawiły się chmury i pewno i tak z widoków byłyby nici.
Zeszliśmy więc do miejscowości na zasłużony obiad. Znowu poszliśmy do restauracji „Stepancminda” i znów jedzenie było dobre.
Wieczór spędziliśmy w naszym pokoju, a teraz za oknem słuchać całkiem pokaźne pioruny. Kiedy byliśmy na górze, jacyś ludzie rozkładali namioty pod klasztorem i żałowałam, że my nie mamy ze sobą namiotu. Teraz nie żałuję.
Inne miejsca w Gruzji znajdziecie tu.
Booking.com