
Podróż z Samarkandy do Chiwy i trochę o Chiwie
Dziennik z podróży do Uzbekistanu 22.04.2019
Po kilku dniach w Samarkandzie, prawie cały dzień spędziliśmy w pociągu, bo postanowiliśmy zobaczyć Chiwę. Leży ona na północnym zachodzie kraju i z Samarkandy jest do niej aż 700 kilometrów.
Podróż z Samarkandy do Chiwy – najpierw do Buchary
Taksówką udaliśmy się na dworzec, podziwiając sprawność kierowcy. Muszę przyznać, że poruszanie się w uzbeckich miastach samochodem, wymaga nie lada odwagi i wprawy, bo w zasadzie nie zauważyłam, aby obowiązywały jakiekolwiek przepisy. Z bocznych ulic należy się wpychać, bo inaczej chętni za nami trąbią. Na ulicy nie ma pasów, więc jedzie się lusterko w lusterko. Stwierdziłam, że jazda po tutejszych ulicach jest jeszcze bardziej niebezpieczna niż po gruzińskich. W każdym razie przed czasem dotarliśmy na dworzec.
W pierwszej budce pokazaliśmy bilety i paszporty. Potem po wejściu na dworzec prześwietlono nam walizki, a potem podeszliśmy do pani podbić bilety. Łatwizna. Na trasie do Buchary jechał pociąg ekspresowy, znany nam z Hiszpanii. Ponieważ w pociągach mieliśmy spędzić około siedmiu godzin, zaszaleliśmy i kupiliśmy najdroższe bilety. Do Buchary jechaliśmy bardzo wygodnie w klasie biznes. Pociąg mknął czasem nawet ponad dwieście kilometrów na godzinę. Trasę około 300 kilometrów pokonaliśmy w 1,5 godziny. Przez okno oglądałam pola pełne maków.


Na dworcu kierowano nas do wyjścia do miasta, ale pokazaliśmy bilety na dalszą podróż i mogliśmy wejść do hali dworcowej. Mieliśmy pewien problem, bo przez internet nie dało się kupić biletu do Chiwy, tylko do Urgencza, miejscowości przed Chiwą. Na dworcu powiedziano nam, że możemy z tymi biletami jechać do Chiwy. Nie zapomnieliśmy też poprosić o pieczątkę na bilecie.
Podróż z Samarkandy do Chiwy – pociąg Buchara – Chiwa
Zdążyliśmy kupić na dworcu coś do jedzenia i kubkiem pełnym herbaty poszliśmy do pociągu, który właśnie wtoczył się na dworzec. Mieliśmy miejsca w pierwszym wagonie. Okazało się, że mamy skórzane fotele i jesteśmy sami w całym przedziale. Okno nie było zbyt czyste, ale udało nam się zrobić kilka zdjęć. Najpierw obserwowaliśmy zabudowania, stada krów i owiec.
Następnie pociąg jechał przez pustynię Kyzył-kum. Była tu karłowata roślinność, a potem gliniana ziemia. Nie zauważyliśmy żadnych zabudowań. Monotonny krajobraz skutecznie nas uśpił. Obudził nas jakiś wagonowy przed stacją, do której mieliśmy bilety. Zrobił groźną minę i kazał nam wysiadać. Marcin spytał, czy nie da się u niego dokupić biletu, powiedział, że się zastanowi, a potem zażądał 50 tys. sumów. Nie chciało nam się z nim spierać, więc zapłaciliśmy.


Trochę o Chiwie
Dworzec w Chiwie jeszcze pachniał nowością, bo jeszcze niedawno pociąg kończył swój bieg w Urgenczu (do którego mieliśmy bilety). Właśnie powstaje aleja prowadząca z dworca do historycznego miasta. Przypominało mi to trochę nowe, stylizowane budynki na Teneryfie. Ale może napiszę Wam coś o Chiwie.
Chiwa była już ośrodkiem handlowym w VI wieku. W XVI wieku została stolicą chanatu chiwańskiego. Od 1873 roku znajdowała się pod zwierzchnictwem Rosji. Chanat istniał od 1515 roku do 1920. Panowała tu lokalna dynastia uzbecka Szejbanidzi. Powstał po rozpadzie imperium Timurydów.



Do miasta wewnętrznego, otoczonego murami, wchodzi się przez bramę, a my przybyliśmy akurat podczas zachodu słońca. Wzdłuż głównej ulicy stały stragany z wyrobami rękodzielniczymi. U góry zaś unosiły się oryginalne, kopulaste wieże.
Jeśli
interesuje Was Uzbekistan, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie zwiedzać niezwykłe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
