Weekend w Trójmieście, to dobry pomysł
– Co można robić o tej porze roku w Trójmieście? – spytał Pan Grzegorz z restauracji Wabu Sushi, kiedy zdradziliśmy, że najbliższy weekend spędzimy właśnie tam. No to spróbuję odpowiedzieć na to pytanie, czyli nasz weekend w Trójmieście. Weekend w Trójmieście – spanie Na miejsce przyjechaliśmy dość późno, bo około 23, to za sprawą biletów weekendowych oferowanych przez PKP Intercity (są dużo tańsze od normalnych, ale podróż trzeba zacząć w piątek po 19). Spaliśmy w wynajętym mieszkaniu (coraz bardziej lubimy tę opcję nocowania). Był to apartament Artus Class, który znajduje się sto metrów od pomnika Neptuna. Wewnątrz, co prawda, było trochę słychać odgłosy z sąsiadujących z nim pubów, ale nam…
Weekend w okolicy Świnoujścia
Weekend w okolicy Świnoujścia to świetny pomysł i zapewniam Was, że nie będziecie się nudzić, a dzięki autostradzie i drodze szybkiego ruch dojedziecie na miejsce szybciej niż Wam się wydaje. No może prom zatrzyma was na kilkadziesiąt minut. Tak trochę zaczęłam się zastanawiać, czy opisywać tę trasę późną jesienią, bo niektóre miejsca mogą nie być czynne, ale ponieważ jestem zwolenniczką wyjazdów nad morze o tej porze roku, bo nie ma tłoku i jest dużo jodu w powietrzu, zaproponuję wyjazd w okolice Świnoujścia. Proponują nocleg po zachodniej stronie miasta. Musimy się tu przeprawić promem. Ta ładniejsza część Świnoujścia ciągle nie ma lądowego połączenia z resztą Polski. Oczywiście wiele lat już rozważa…
Zwiedzanie Malagi, to miłe zajęcie
W tym roku w Maladze spędziliśmy Sylwestra i jeszcze kilka dni. Pora więc, aby coś o tym mieście napisać, tym bardziej, że można tu dolecieć z Polski bezpośrednio (lot trwa 4 godziny). Z kolei z Madrytu szybki pociąg AVE jedzie tylko 2,5 godziny. Malaga leży na wybrzeżu Morza Śródziemnego, wyróżnia ją wspaniały klimat z ogromną liczbą słonecznych dni (aż 320). Na początku stycznia było około 20 stopni i cały czas świeciło słońce i co ważne nie było dużej amplitudy temperatury między dniem i nocą, więc zwiedzanie Malagi było całkiem przyjemne. Zwiedzanie Malagi – plaże Malaga jest drugim codo wielkości, po Sewilli, miastem Andaluzji. W ostatnim czasie bardzo się zmieniła, powstał…
Nerja, czyli o uroczym andaluzyjskim miasteczku
Nerję zazwyczaj mijaliśmy w drodze z Malagi do Salobreny. Tym razem postawiliśmy wybrać się specjalnie do tej miejscowości. Wycieczkę odbyliśmy 1 stycznia i mimo zmniejszonej liczby autobusów i tak bardzo sprawnie udało nam się dojechać na miejsce, a potem wrócić do Malagi. Nerja leży 50 kilometrów na wschód od Malagi i jest słynne z dwóch rzeczy: balkonu Europy i jaskini. Balkon widzieliśmy, jest to skała wysunięta w morze, skąd roztacza się wspaniały widok na morze i okolice. W tym miejscu krzyżują się drogi mieszkańców miasta, nic dziwnego, że jest to też ulubione miejsce spotkań. My zatrzymaliśmy się tu na obiad, bo stolik z widokiem na morze w palącym słońcu (aż…
Ostenda, De Haan, czyli nad Morzem Północym
Ostenda, de Haan – jak tam się dostaliśmy Podczas pobytu w Brugii zapragnęliśmy zobaczyć morze. Lubimy zaspakajać swoje pragnienia, udaliśmy się więc na dworzec i kupiliśmy bilety. Był weekend i w związku z tym dostaliśmy zniżkowe – 5 euro w obie strony. Pociąg do Ostendy jechał 15 minut, a stacja jest prawie w porcie. Pogoda była wyjątkowo ładna, nawet nie było wiatru, przed którym ostrzegał przewodnik, ruszyliśmy więc z tłumem innych prosto nad morze. Ostenda, de Haan – jaka jest Ostenda? Ostenda, jak na kurort morski, jest trochę za duża i nie ma oddzielonej części nadmorskiej od miejskiej. A jednak kurortem była i podobno jest. Upodobał ją sobie pierwszy król…
Po latach w Salobrenie, jak było?
Pisałam Wam kiedyś, że naszym ulubionym nadmorskim miastem w Hiszpanii była Salobrena. Tak się jednak złożyło, że nie byliśmy w niej trzy lata. Po prostu było nam nie po drodze. Ale teraz, kiedy postanowiliśmy znów odwiedzić Granadę, musieliśmy też zajrzeć do Salobreny. Pierwszy raz w Salobrenie byliśmy oza sezonem. Przy wjeździe do miasta zaskoczył nas duży ruch. Wszyscy spieszyli gdzieś załatwiać swoje sprawy. Typowa dla miast nadmorskich pustka była tylko nad samym morzem. Apartamentowce faktycznie nie wyglądały jeszcze na zaludnione. Ale knajpki nad morzem owszem działały, łącznie z naszą ulubioną„Bahia”. Ponieważ pogoda była wspaniała, usiedliśmy prosto na plaży, pod parasolem, aby słońce zbyt mocno nie paliło i zamówiliśmy obiad. Rozpoznaliśmy…
Ciąg dalszy naszej wycieczki po Andaluzji
Od niedzieli jesteśmy w domu, ale dopadł mnie hiszpański wirus, więc nie miałam siły pisać. Dziś właściwie też nie mam, ale przynajmniej kilka zdjęć się Wam należy. Na długie teksty będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.W Granadzie pół dnia spędziliśmy w Alhambrze. Byliśmy tu już kiedyś, więc nie oniemieliśmy z zachwytu, ale jest to zabytek wspaniały i chwała Królom Katolickim, Izabeli i Ferdynandowie, że po zdobyciu Granady, nie zniszczyli Alhambry. Z Granady pojechaliśmy do naszej ulubionej, a przez kilka lat zaniedbanej, Salobrenie. Tradycyjnie obiad zjedliśmy w restauracji „Bahia” na plaży. Byli ci sami kelnerzy, ale chyba nas nie poznali. Następnego dnia wracaliśmy do Alicante (400 km). Mimo że czułam się już…
Novo Sanci Petri, Hiszpania nad Atlantykiem
Po zwiedzeniu Estremadury pojechaliśmy odpocząć nad Atlantyk. Taki był plan, ale jak zwykle z odpoczynkiem trochę nam nie wyszło. Wybraliśmy miejscowość Novo Sancti Petri, znajdującą się niedaleko Kadyksu. Jest to miejscowość typowo wypoczynkowa, zabudowana letniskowymi willami i kompleksami hotelowymi. W jednym z takich kompleksów nocowaliśmy. I na tym polegał nasz problem. Nie, żeby kompleks był niedobry… Hotel należy do znanej sieci Barcelo. Łatwo można go znaleźć i zarezerwować w internecie. Było w nim wszystko, jak trzeba, a nawet więcej: ogród z tropikalnymi roślinami, kilka basenów, spa, restauracje, możliwość wykupienia całodziennego wyżywienia i nawet widok na ocean. Właściwie można było stąd nie wychodzić. Ale nas podkusiło. Już w pierwszy dzień poszliśmy…
Mierzeja Wiślana, czyli nasze bursztynowe łowy
Mieliśmy ambitny plan, że w niedzielę zwiedzimy Frombork i Elbląg, na planie się jednak skończyło. Zresztą wcale się tym nie przejmowaliśmy. Po mglistym wieczorze nastał dużo pogodniejszy, choć chłodny ranek, potem jednak z upływem czasu pogoda robiła się coraz ładniejsza. Ale wracając do planów: zawsze mamy ich więcej niż da się zrealizować, a potem na bieżąco wszystko weryfikujemy i chyba tak najlepiej nam się podróżuje, bo przecież musi to być przyjemne. Mierzeja Wiślana ma tyle do zaoferowania. Mierzeja Wiślana – bursztyny Przedpołudnie spędziliśmy na plaży w Krynicy Morskiej. Zaczęliśmy chodzić wzdłuż brzegu i zbierać bursztyny, jak większość obecnych. Takiej ich ilości w jednym miejscu jeszcze nigdy w życiu nie widziałam,…
Krynica Morska, czyli na sam koniec Mierzei
Daję Wam słowo, że to czysty przypadek. Tydzień temu odwiedziliśmy w górach Krynicę Zdrój, a dziś jesteśmy w Krynicy Morskiej. Po prostu spojrzeliśmy na mapę i stwierdziliśmy, że oboje nie byliśmy na Mierzei Wiślanej i może być to ciekawe, a potem okazało się, iż jest tu Krynica Morska. Postanowiłam nadłożyć 100 km i przyjechać tu autostradą i to był naprawdę dobry pomysł, a co najważniejsze nie zmęczyłam się jakoś szczególnie. Na początku zatrzymaliśmy się w Kątach Rybackich, poszliśmy tam nad Zalew Wiślany, ale szczerze mówiąc chcieliśmy odwiedzić Muzeum Zalewu, niestety było zamknięte, obejrzeliśmy więc Zalew i pojechaliśmy dalej. Krynica Morska – w poszukiwaniu słupów granicznych Następnie zatrzymaliśmy się w okolicy miejscowości…