Atrakcje Sewilli w jeden dzień
Na zakończenie naszej jesiennej wyprawy do Hiszpanii postanowiliśmy wpaść na jeden dzień do Sewilli. Zastanawialiśmy się, czy warto, bo szczerze mówiąc trochę nas to kosztowało (zostawienie samochodu wypożyczonego w Madrycie w innym miejscu 50 euro i dwa bilety kolejowe do Madrytu po 70 euro). Ale w końcu nie piszemy bloga, jak podróżować najtaniej. Nasz się mieści w kategorii, jak podróżować dobrze, czyli oglądać, co się chce zobaczyć, poznawać specjały miejscowej gastronomii, a przede wszystkim mieć z tego radość. Atrakcje Sewilli, które zobaczyliśmy w ten jeden dzień to katedra i Plac Hiszpański.
No i taką radość sprawiliśmy sobie jednym dniem w Sewilli. Sewillę wcześniej widzieliśmy, ale nasze dwie wizyty miały miejsce w sierpniu, kiedy to upał leje się z nieba (bo deszcz na pewno nie) i człowiek myśli tylko o tym, jak ukryć się w cieniu. Normalny człowiek, oczywiście, bo Marcin wyrusza wtedy na poznawanie lokalnych barów. Tym razem pogoda była bardzo przyjazna, nieco ponad 30 stopni. Turystów za to dużo więcej niż w lecie. Aby zobaczyć katedrę, musieliśmy stać w długiej kolejce, ale poruszała się szybko i już za chwilę byliśmy wewnątrz.
Atrakcje Sewilli – katedra
8 lipca 1401 roku kapituła katedry sewilskiej podjęła decyzję o „wzniesieniu kościoła tak pięknego, nie mającego sobie równych, tak wielkiego i w takim stylu, że wszyscy ci, którzy będą go oglądać, pomyślą, że stawiali go szaleńcy.” Powstała więc katedra będąca największym kościołem gotyckim na świecie, a kubaturą przewyższą ją jedynie bazylika św. Piotra w Rzymie i katedra św. Pawła w Londynie.
Kapituła zaczęła wprowadzać decyzję w życie. Został zburzony stary meczet, pozostawione jedynie minaret, czyli dzisiejszą Giraldę oraz fragmenty patia de los Naranjos. Do dziś góruje nad otoczeniem i robi piorunujące wrażenie. Tak samo było w latach 40-tych XVIII wieku, podróżujący po Hiszpanii Teofil Gautier tak opisywał katedrę w Sewilli: „Hinduskie pagody najbardziej szalone, obłędne i cudowne nie dorównują katedrze w Sewilli. Jest to wydrążona góra, obrócona do góry dnem dolina; paryska Notre Dame mogłaby się przechadzać z podniesioną głową w nawie środkowej przerażającej wysokości; filary grube jak wieże, a tak na pozór kruche, że drży się o ich całość, wyrastają z ziemi albo spadają ze sklepienia niczym stalaktyty w grocie olbrzymów. W czterech nawach poprzecznych, choć mniej wysokich mogłyby się zmieścić całe kościoły razem z dzwonnicami.”
Giralda ma 97 metrów wysokości .Podczas stania w kolejce oglądaliśmy statuę „Fides”, czyli wiary ze sztandarem i liściem palmowym , taka sama znajduje się na szczycie Giraldy. Wiatr obraca ją dokoła. (stąd wywodzi się jej nazwa, bo „girar” po hiszpańsku oznacza obracać się ). Podziwialiśmy też bogato rzeźbiony portal i mieliśmy czas, aby zwrócić uwagę na detale.
Wnętrze
Ogrom katedry jest przytłaczający, ale się nie daliśmy. Piękny i wielki (największy w Hiszpanii) ołtarz dał się sfotografować tylko pod kątem, bo oddzielony był od zwiedzających kratą, a szkoda. Zdjęcia, choć nie są mistrzowskie, pozwalają zobaczyć, o czym piszę.
W katedrze znajduje się grób Kolumba. Do posiadania grobu Kolumba przyznaje się także Dominikana. W Sewilli jednak przeprowadzono badania DNA, które wykazały podobieństwo badanej próbki z DNA brata Kolumba. W Dominikanie badań nie chcą przeprowadzić. Niedaleko grobu warto w wielkim lustrze zobaczyć sufit katedry.
W katedrze spoczywają także dwaj ważni dla miasta królowie: Święty Ferdynand, który odbił Sewillę z rąk muzułmanów i Alfons Mądry, bardzo zasłużony dla kultury hiszpańskiej twórca Historii Hiszpanii i innych dzieł.
Nie ominęliśmy muzeum katedralnego ze złotymi koronami, naczyniami i znakomitymi obrazami. No i weszliśmy na szczyt Girlandy. A po wyjściu powitało nas słońce na Patio de Naranjas, z drzewami pomarańczowymi i fontanną, która za czasów muzułmańskich służyła do ablucji, ale jest jeszcze starsza, bo wizygocka.
Po wyjściu obeszliśmy katedrę dookoła i wcale nie był to drobny spacerek. Widzieliśmy dorożki, które nadawały miastu specyficzny klimat, wreszcie wstąpiliśmy na kieliszek wina i z tej perspektywy podziwialiśmy katedrę. Włóczyliśmy się trochę wąskimi uliczkami dzielnicy Santa Cruz. A potem postanowiliśmy zobaczyć Plac Hiszpański. Tym bardziej, że podczas poprzednim pobytów w Sewilli tam nie trafiliśmy.
Atrakcje Sewilli – Plac Hiszpański
Plac zbudowano w 1929/30 z okazji wystawy Ibero-Amerykańskiej. Palacio Espanol wznosi się półkoliście, nawiązując do różnych stylów z przeszłości i gloryfikując dawne dzieje Hiszpanii. Wieże boczne wzorowane są na Giraldzie, a środkowa fasada została utrzymana w stylu baroku. Wokół okrągłego placu biegnie kanał, po którym pływały łódki. Nad kanałem przerzucono na wzór wenecki mostki z poręczami wykładanymi ceramicznymi płytkami. Wyglądało to wszystko naprawdę uroczo.
Wieczór spędziliśmy w restauracji „Las Teresas” poleconej nam w hotelu „La Mezquita”. Spaliśmy w samym centrum, bo jak się przyjeżdża gdzieś na jedną noc, to szkoda czasu na dojazdy. Pensjonat okazał się zresztą bardzo przyjemny.
Następnego dnia byliśmy już w Polsce, ale najpierw kupiliśmy bilet na szybką kolej AVE, po dwóch godzinach i trzydziestu minutach byliśmy w Madrycie, przesiedliśmy się w pociąg na lotnisko, no i wróciliśmy do domu. Obiecaliśmy sobie, że nasza następna podróż po Hiszpanii rozpocznie się w Sewilli.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.