Zwiedzanie Gandawy, to była prawdziwa przyjemność
Po dwóch dniach biegania po Antwerpii i zwiedzania licznych muzeów, trochę zmęczeni dotarliśmy do Gandawy. Tu zaś najfajniejsze było pływanie łódką, ale po kolei, rozpoczynamy zwiedzanie Gandawy.
Zwiedzanie Gandawy – trochę informacji praktycznych na początek
Do Gandawy (Gent) przyjechaliśmy pociągiem, podróż z Antwerpii trwała około godziny. Należy wysiąść na drugiej stacji w Gandawie: Gent-Sint-Pieters. Stacja kolejowa jest oddalona trochę od centrum i aby do niego dojechać należy wsiąść w tramwaj numer 21 lub 22. Jest to około siedmiu przystanków. Około, bo tramwaj zatrzymuje się tylko na żądanie, więc orientacja jest trochę utrudniona. Na tym przystanku będzie wysiadać wielu pasażerów, a jak nie wysiądziecie, to następny jest za chwilę, więc się nie martwcie. Bilety na tramwaj kupiliśmy w automacie na przystanku. Jeden kosztował 3 euro.
W Biurze Informacji Turystyczne, które znajduje się niedaleko zamku (są drogowskazy, kupiliśmy karty Gent. Były tylko 48-godzinne. Kosztowały 30 euro od osoby. (38 euro, aktualizacja 29.11.22)
Zwiedzanie Gandawy – trochę historii
Region miasta był zamieszkały od czasów Celtów. Ważnym momentem w historii miasta było przybycie francuskiego mnicha Amanda, który zamierzał nawrócić mieszkających tu pogan. Udało mu się to dopiero, kiedy dokonał cudu przywrócenia do życia wiszącego na szubienicy, inne źródła podają, że przywrócił życie samobójczyni, która powiesiła się na welonie. W każdym razie przywrócenie do życia spowodowało masowe przyjmowanie chrztu przez mieszkańców Gandawy. Amand ze swoim przyjacielem Bawonem założyli dwa klasztory: Świętego Bawona i Świętego Piotra. Wokół nich zaczęło rozwijać się życie miasta.
Dwa razy napadli na Gandawę wikingowie, niszcząc ją i pustosząc. Było to w 851 i 879 roku.
Dzięki hrabiom Flandrii powoli odzyskiwała swój status. Między XII a XV wiekiem była jednym z największych miast Europy. Liczyła 65 tysięcy mieszkańców. Wtedy to przeżywała okres swej największej świetności. Podczas wojny stuletniej miasto opowiedziało się po stronie Anglików. Zaczął się czas wielkich kłótni rodów gandawskich.
W wieku XVI Gandawa była miastem kultury, wtedy to powstał słynny Ołtarz Baranka Mistycznego braci van Eyck. Nastąpił też rozwój nauki. Poziom intelektualny mieszkańców wychwalał sam Erazm z Rotterdamu. Miasto zaczęło jednak podupadać, bo urodzony właśnie w Gandawie cesarz Karol V nałożył na nie wysokie podatki, a po stłumieniu buntu kazał znamienitym obywatelom paradować przed sobą boso i w koszulach. Za nimi podążali najwięksi buntownicy ze stryczkiem na szyi. Do dziś odbywa się co roku podczas święta miasta pochód ludzi ze stryczkami. Udział w nim to wielki zaszczyt.
W XVIII wieku do Gandawy dotarła rewolucja przemysłowa, pierwsze maszyny pojawiły się w przemyśle tekstylnym.
Dziś Gandawa jest ładnym i pełnym życie miastem, w którym miło było się zatrzymać.
Zwiedzanie Gandawy – zamek
Zamek Gravensteen był przez stulecia siedzibą hrabiów Flandrii. Postanowili oni wybudować kamienną twierdzę po najazdach wikingów, które doszczętnie zniszczyły miasto. Budowla robi naprawdę duże wrażenie ze swoimi murami i wieżami. Równie pięknie i malowniczo wygląda od strony wody. Jak zawsze w takich miejscach jest tu muzeum broni i tortur. Mnie już powoli nudzą te eksponaty, ale było miło wejść na zamkowe mury i z góry spojrzeć na miasto i rzekę.
Zwiedzanie Gandawy – katedra Świętego Bawona
To tu znajduje się największa atrakcja miasta, a mianowicie Ołtarz Baranka Mistycznego, dzieło braci van Eycków. Ołtarz znajduje się z boku, w specjalnym pomieszczeniu i trzeba kupić bilet (my mieliśmy kartę). Pomieszczenie jest dość małe, dostaje się też przewodnik audio, w którym wyjaśnione są wszystkie szczegóły poszczególnych obrazów. Aby obejrzeć ołtarz najlepiej przyjść do katedry, przed godziną …pierwszą, bo między 12 a 1 jest zamknięty. My tak zrobiliśmy i obejrzeliśmy ołtarz z dwóch stron. Naprawdę robi wrażenie.
Na ołtarzu przedstawionych zostało 250 postaci. Na mnie największe wrażenie zrobiła postać Matki Boskiej i Adama. Nie mogłam odwrócić oczu od stopy Adama, która zdawała się wystawać poza ramy obrazu. Scena Adoracji Baranka z kolei pokazuje cały rozmaity tłum ludzi. Dolna lewa tablica została skradziona i nie odnaleziono jej do dziś, dlatego w ołtarzu znajduje się wykonana w 1945 roku kopia.
W pomieszczeniu obowiązywał zakaz fotografowania, wobec tego musicie sobie jedynie wyobrazić ołtarz.
Zwiedzanie Gandawy – dzwonnica
Już zaczęliśmy się wspinać po stromych schodach, ale na szczęście weszli do jednej z sal i okazało się, że na szczyt można wyjechać windą. No i dobrze, bo w końcu nogi trzeba oszczędzać i jeszcze może bym schudła… Wyjechaliśmy więc na górę, podziwialiśmy widok ze wszystkich stron, ale w dół zeszliśmy po schodach, bo obawialiśmy się, że jakieś atrakcje nas ominą. I jak to w dzwonnicach bywa, ominęłyby nas … dzwony oczywiście. Małe i duże, te pierwsze były bardziej fotogeniczne.
Zwiedzanie Gandawy – wycieczka łódką
Na naszą kolej musieliśmy czekać około godziny, bo nawet jesienią było wielkie zainteresowanie rejsami. Zdjęcia będą więc klimatyczne, bo zaczął robić się zmierzch. Wycieczka trwała około godziny, kierujący łodzią opowiada o historii mijanych budynków. Bardzo lubię poznawać miasto od strony wody, chociaż tym razem jej czystość pozostawała trochę do życzenia.
Trasa wiodła do dawnej przemysłowej dzielnicy, dziś odnawianej i zmieniającej swoją funkcję. Zachwycająco wyglądał zamek od strony rzeki, a także znajdujące się przy przystani z łodziami najstarsze kamienice. Na naszą prośbę przewodnik mówił też po angielsku.
Zwiedzanie Gandawy – muzea
Nie wiem, czy to z powodu przesytu muzeami, czy też mieliśmy pecha, ale muzea, które odwiedziliśmy w Gandawie nie zrobiły na nas wrażenia. Wstąpiliśmy do Muzeum Designu, jest ono jednak w remoncie i właściwie niewiele można zobaczyć. Jakiś salon, stary przedział w pociągu i meble. Byliśmy zawiedzeni, ale może, gdy wszystkie zmiany się dokonają będzie to całkiem dobre muzeum.
Do Muzeum Sztuk Pięknych musieliśmy podjechać tramwajem, a potem jeszcze kawałek dojść. Na zwiedzanie nie mieliśmy więc zbyt wiele czasu, stąd być może nasze wrażenia. Parę obrazów było naprawdę dobrych, ale zastanawialiśmy się, czy nie byłoby ciekawsze Muzeum Psychiatryczne. Nie dowiedzieliśmy się tego, bo trzeba było szybko opuścić pokój, pospacerować trochę uliczkami, zjeść obiad i jechać na lotnisko.
Oczywiście przed wyjazdem kupiliśmy jeszcze czekoladki i spróbowaliśmy tutejszego specjału, czyli stożkowatych galaretek.
Po naszym obecnym pobycie we Flandrii pozostało nam uczucie niedosytu, bo zarówno w Antwerpii, jak i w Gandawie, można było spokojnie zostać na dłużej.
Jeśli
chcecie zobaczyć więcej miejsc w Belgii, to tu je znajdziecie;
jesteście zainteresowani, co aktualnie robimy, śledźcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie podróżować po Polsce, kupcie naszą książkę, szczegóły na jej temat znajdziecie w tym wpisie, a jak klikniecie w obrazek przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, kiedy z niego skorzystacie.
Booking.com