Kulmbach miasto z zamkiem w tle i wspaniałym piwem
Już Wam pisałam, że wracając ze Szwajcarii do Polski, lubimy sobie zrobić przerwę w podróży. Przeważnie wypada ona w Bawarii. Zwiedziliśmy już tu Bamberg i Bayreuth, tym razem zatrzymaliśmy się w Kulmbach. Jak zwykle zdecydowały fotografie, szczególnie te przedstawiające olbrzymi zamek. Do Bawarii jechaliśmy ze szwajcarskiego kantonu Ticino, a konkretnie z Locarno.
Kulmbach – centrum miasta
Po drodze znów musieliśmy jechać przez Alpy, trasa wiodła też przez Austrię, w związku z tym musieliśmy kupić winietę autostradową, na drogach było tłoczno, jak zawsze w tym rejonie, ale w końcu dojechaliśmy na miejsce. Hotel mieliśmy w samym centrum miasta. Było to bardzo wygodne.
Miasto ma w sobie sporo uroku. Z Rynku wychodzą uliczki zabudowane ładnymi, kolorowymi, starymi domami. Jest też ratusz oraz fragmenty murów miejskich. Znaleźliśmy też starą fontannę. Miasto otrzymało prawa miejskie już w 1231 roku.
Widzieliśmy targ, który odbywał się w sobotę i przygotowania do ślubu. Wrażenie zrobiły na nas ludowe stroje niektórych gości weselnych.
Drobnym problemem było w w Kulmbach porozumiewanie się w języku angielskim. Marcin miał kłopot w hotelu, kiedy chciał poinformować, że następnego dnia chcemy wyjechać bardzo wcześnie. Musiał wezwać mnie na pomoc, a ja z kolei musiałam wygrzebać z lochów pamięci jakieś niemieckie zdania, ale udało się.
Kulmbach – zamek Plassenburg
Nad miastem wznosi się potężny zamek. Poszliśmy obejrzeć go z bliska. Można było podjechać autobusem, ale wiadomo przecież, że czasem musimy się zmęczyć. Zamek jest naprawdę potężny i znajduje się na wzgórzu. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z 1135 roku. Od 1340 roku w Kulmbach rządzili Hohenzollernowie. Zamek został zniszczony w 1554 roku i odbudowany w stylu późnorenesansowym w formie wielkiego pałacu-twierdzy.
Faktycznie, ogrom budowli zrobił na nas duże wrażenie. Najpierw znaleźliśmy się na pierwszym dziedzińcu (tu dojeżdża autobus), trochę wyżej mieści się kolejny dziedziniec i zabudowania z krużgankami. Dziś mieści się tu muzeum. Obejrzeliśmy wszystkie kolekcje, nawet wszystkie figurki cynowe, a było ich dużo, bo ponoć kolekcja jest największa na świecie.
Szybko rozprawiliśmy się z wystawami poświęconymi historii zamku. Trochę uwagi poświęciliśmy na zbiory przyrodnicze, ale przede wszystkim podobały nam się krużganki, a także rzeźbione głowy. Trzeba przyznać, że zamek/pałac robi olbrzymie wrażenie przede wszystkim swoją wielkością.
Kulmbacher, czyli piwo
Kulmach znajduje się w Bawarii, a więc w królestwie piwa. Jest więc tu browar i pyszne piwo Kulmbacher. W browarze jedliśmy nasze kolacje, a ponieważ to czas epidemii, musieliśmy podawać swoje nazwisko i numer telefonu. Jedzenie bardzo nam smakowało, ceny nie powalały z nóg, a piwo…, cóż piwo było pyszne. Zabraliśmy do domu sześć butelek w specjalnym nosidełku.
Nosidełko czeka na następny wyjazd, który kiedyś przecież nastąpi.
Jeśli
chcecie przeczytać o innych miejscach w Niemczech, zerknijcie tu;
interesuje Was, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie:
lubicie zwiedzać Polskę, kupcie nasz autorski ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższe zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
2 komentarze
Polin in Bayern
Wejście na zamek Plassenburg to duże wyzwanie. Gdy wchodziłam piereszy raz myślałam, że ducha wyzione. Mieszkam w Kulmbach i w ramach treningu czasem wdrapuje się na szczyt. Widoki wynagradzają każdy wysiłek. Pozdrawiam serdecznie.
Małgorzata Bochenek
Rzeczywiście było trochę męczące, ale my byliśmy po pobycie w Alpach, więc nie odczuwaliśmy tak bardzo zmęczenia. Zawsze można podjechać autobusem.
Zazdroszczę trasy treningowej. Pozdrawiam serdecznie.