
Locarno w Ticino warto było się tu zatrzymać
Po naszych górskich wycieczkach, z których najbardziej męczące było wejście na Torrenthorn, ruszyliśmy dalej, tym razem do Ticino. Jak często z moimi podróżami bywa, zadecydowały zdjęcia. Ten włoski kanton w Szwajcarii wyglądał bajkowo, a więc pojechaliśmy.

Locarno dlaczego tu zrobiliśmy swoją bazę?
Dowiedzieliśmy się, że w czasie kryzysu spowodowanego wirusem, w Ticino dostaje się bezpłatny bilet na wszystkie pociągi, jeżdżące po kantonie. Postanowiliśmy więc zostawić samochód na parkingu i jeździć pociągami. Dla mnie było to ważne, bo bardzo zmęczyła mnie droga przez góry. Z Leukerbad do Ticino można pojechać albo na okrągło i jest to ponad 300 kilometrów, a w zasadzie 400, albo przez góry około 150 kilometrów.
Wybraliśmy drugi wariant, nie było tak źle. Na przełęcz Simplon prowadzi dość szeroka droga. Najgorzej było we Włoszech, bo musieliśmy przez nie przejeżdżać. Tu czasem dwa samochody miały kłopot, aby się wyminąć. Z wielką radością porzuciłam więc nasz samochód na te kilka dni.
Zdecydowaliśmy się na zamieszkanie w Locarno, bo jest w miarę w środku i w związku z tym łatwo jest dojechać do różnych miejscowości. A plan mieliśmy bardzo ambitny, o czym przekonacie się, czytając kolejne teksty.

Locarno – w centrum
W centrum jest ładny Rynek z uroczymi kamienicami. Można tu posiedzieć w restauracji lub kawiarni i popatrzyć na spacerowiczów. Jedzenie jest typowo włoskie, mamy więc pizze, makarony i polenty. W średniowieczu miasto należało do Mediolanu, w konfederacji szwajcarskiej jest od 1512 roku. Wpływy włoskie widać na każdym kroku i nie chodzi tu tylko o jedzenie, czy język, choć to rzuca się najbardziej w oczy.
O ile w całej Szwajcarii widoczne jest umiłowanie porządku i prawa, to w Ticino jest z tym różnie. Nie mam na myśli bałaganu, o nie, chodzi mi raczej o stosunek do przepisów. Nie zauważyłam, aby kierowcy w Locarno jakoś specjalnie się nimi przejmowali. Dotyczy to też innych miast w kantonie.
Ale po tej dygresji, wróćmy do centrum. Można się stąd wybrać kolejką do słynnego miejsca pielgrzymkowego kościoła Madonna del Sasso. Byliśmy, kościół nie wywiera jakiego zapierającego dech wrażenia, ale widok na miasto i jezioro z góry już tak.
W centrum jest też zamek, który był wybudowany w XII wieku, a rozbudowany w XV. Dziś mieści się w nim muzeum, ale niestety nie zdążyliśmy zobaczyć ekspozycji. Tuż obok jest wspaniały klasztor i kościół pod wezwaniem św. Franciszka. Zbudowano go w XVI wieku. Najwspanialsze jednak były czasem kręte, czasem proste uliczki, urocze placyki. Zdecydowanie warto było się tu zgubić, co czyniliśmy z dużą przyjemnością i raz nawet udało nam się znaleźć uroczą restaurację z domową kuchnią.





Nad jeziorem
Locarno leży nad jeziorem Maggiore. Na tutejszym deptaku spędziliśmy trochę czasu, a z przystani wypłynęliśmy na wycieczkę. Jezioro podzielone jest między Szwajcarię i Włochy. My płynęliśmy na wyspę Brissago, o czym będzie innym razem.
Nad jeziorem położone są restauracje i knajpki. Warto wieczorem wypić kieliszek wina na przystani. A jeśli chodzi o wino, nie wiem, czy wiecie, że w Ticino wytwarzają białego merlota. Piliśmy, całkiem smaczny.
Nad jeziorem spędziliśmy trochę czasu w kąpielisku. Jest tu cały kompleks basenów, w tym termalne. Można też pływać w jeziorze. Dobrze się bawiliśmy. Zaskoczyła mnie temperatura wody w jeziorze. Była naprawdę ciepła, a przecież jest to jezioro polodowcowe i otoczone przez góry.



Locarno – informacje praktyczne
Spaliśmy w hotelu Garni Muralto (link jest afiliacyjny), który znajduje się blisko stacji kolejowej, co miało duże znaczenie ze względu na nasze podróże pociągami.
Jedliśmy w różnych miejscach. Jedzenie, jak już wspomniałam, jest typowo włoskie.
Normalny bilet wejścia na baseny kosztuje 13 euro. Są oczywiście różne karnety, zniżki o określonych godzinach i dopłaty. Cenę podaję tylko orientacyjnie.
Na baseny z centrum kursuje autobus numer 2.
Jeśli
lubicie Szwajcarię, zajrzyjcie tu;
chcecie wiedzieć, co się u nas dzieje, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
interesujecie się ciekawymi miejscami w Polsce, kupcie nasz ebook, szczegóły znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Link poniższy jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com


2 komentarze
Klaudia
Kiedy sytuacja na świecie się ustabilizuje, planuję wybrać się w rejony południowej części Szwajcarii, właśnie tam, gdzie na ulicach słyszy się język włoski. Szwajcarski kanton Ticino znajduje się na mojej liście miejsc do zwiedzenia już od dawna.
Małgorzata Bochenek
To proszę przeczytać jeszcze dwa kolejne teksty, które właśnie powstają. Na pewno się przydadzą