Zwiedzanie Tallina Stare Miasto pełne zabytków
Od jakiegoś czasu ciągnęło nas do stolicy Estonii, kiedy więc pojawiły się bilety LOT-u w atrakcyjnej cenie, nie wahaliśmy się. Wylecieliśmy w czwartek w południe, wróciliśmy w poniedziałek. Przez ten czas udało nam się trochę poznać miasto i nacieszyć się nim. Takie jest nasze podróżowanie: nie chcemy się skupiać tylko na zwiedzaniu, bo wtedy umyka sam klimat, z kolei nie przemawia też do nas omijanie wielkim łukiem muzeów i innych atrakcji, bo wtedy nie rozumiemy miejsca, po którego ulicach spacerujemy. Staramy się więc łączyć oba te elementy. W Tallinie udało się nam to wspaniale.
Zwiedzanie Tallina Stare Miasto
Stare Miasto w Tallinie znajduje się na liście UNESCO, a my tu spędziliśmy najwięcej czasu. Nasze wynajmowane mieszkanie znajdowało się całkiem blisko, może 600 metrów od bram. Pierwszego dnia ruszyliśmy na spacer bez żadnego konkretnego miejsca do zobaczenia, stało się to naszą dobrą tradycją i serdecznie polecam poznawanie miasta właśnie od takiego niezobowiązującego spaceru. Pozwala on poznać topografię miasta, zobaczyć, gdzie znajdują się miejsca, które chcemy odwiedzić, a także pokazuje jego klimat.
Tallin ma właściwie dwa stare miasta, tzn. Górne i Dolne. W Górnym znajduje się sobór Aleksandra Newskiego, katedra Najświętsze Marii Panny, urzędy państwowe, punkty widokowe (są trzy), zamek, baszty i mury obronne.
W Dolnym jest Rynek z ratuszem, muzeum historii miasta, kościoły z tym najładniejszym, czyli kościołem pod wezwaniem św. Ducha, punkty widokowe na wieży ratusza i wieży kościoła św. Olafa. Śliczne uliczki, zabudowane starymi, odnowionymi domami są w obu. Szczególną uwagę zwracają malownicze drzwi.
Rynek i okolice
Podczas naszego pobytu odbywał się kiermasz wyrobów estońskich. Najpierw bardzo chciałam kupić sobie oryginalny, wełniany sweter, ale przypomniałam sobie, że mam taki w domu i go nie noszę, bo jest za ciepły na nasze zimy. Swetry kosztowało około 50 euro, za taką mniej więcej cenę można też je kupić w licznych na Starym Mieście sklepach z pamiątkami. Najbardziej zaskoczyła mnie cena rękawiczek, co prawda ze specjalnej wełny i ręcznie robionych, ale 98 euro wydawało mi się stanowczo za dużo.
W Rynku i jego okolicy jest mnóstwo restauracji i kawiarni, jest tu dużo ludzi i atmosfera bardzo turystyczna. Nam to nie przeszkadza. Gwarno jest do środka nocy, ale przypominam, że byliśmy w Tallinie w lipcu i jest to czas, kiedy nie robi się całkiem ciemno. Białe Noce zresztą to fantastyczne zjawisko, chcielibyśmy jeszcze raz je przeżyć.
Zwiedzanie Tallina Stare Miasto: Dolne Miasto, co zobaczyliśmy dokładnie
Na dole zwiedziliśmy ratusz, jest tu ładnie zachowana sala posiedzeń, z oryginalnymi krzesłami i gobelinem. W ogóle w całym ratuszu dużo jest gobelinów. Można wejść też w miejsce rzadko udostępniane, czyli na strych. Historia ratusza w Tallinie sięga XIV wieku, bo był budowany w latach 1371-74 i 1401-04 i jest jedynym gotyckim ratuszem w północnej Europie, który przetrwał do dziś.
Zwiedziliśmy kościół pod wezwaniem św. Ducha. Jest to budynek z zegarem na elewacji i zdecydowanie należy wejść do środka, bo naszym zdaniem to najładniejsze wnętrze kościelne w Tallinie. Kościół został wybudowany w XIII wieku, później był modernizowany. Uwagę w środku zwracają malowane dekoracje i piękny ołtarz, który pochodzi z 1483 roku, a jego twórcą był Bernt Notke.
Tuż obok kościoła jest słynna w Tallinie kawiarnia, w której wyrabiany jest marcepan. Kiedy tylko zobaczyłam, ile cukru dodaje się do migdałów, aby powstał ten smakołyk, od razu przeszła mi chęć na próbowanie. Podobno można brać udział w pokazach przygotowywania marcepanów, ale w czasie naszej wizyty stoisko marcepanowe było puste, a my mieliśmy inne plany.
Trochę historii
W pobliżu jest też Muzeum Historii Estonii, które zwiedziliśmy. Bardzo ciekawa ekspozycja multimedialna obrazowała dzieje tego małego kraju. A jest to przeszłość odległa, bo ludy ugrofińskie, do których należą Estończycy, przybyły do Europy najprawdopodobniej w III i II tysiącleciu p.n.e.
Zawsze w takich miejscach żałuję, że nie ma Muzeum Historii Polski. Takie miejsce to wspaniała okazja, aby odwiedzającym przekazać swoją prawdę.
Wnętrze kościoła św. Olafa nie budzi zachwytu, jest wyjątkowo pusty. Warto natomiast wejść po stromych schodach na wieżę, bo widok stamtąd rozciąga się naprawdę wspaniały. Ale ostrzegam schodów jest dużo, są strome i kręcone.
Zarówno w dzień, jak i w nocy wstąpiliśmy na pasaż św.Katarzyny. Przed wyjazdem widzieliśmy to miejsce na wielu fotografiach, nie mogliśmy więc go ominąć w naszym zwiedzaniu.
To samo zresztą dotyczy Grubej Małgorzaty, czyli baszty przy bramie miejskiej prowadzącej do portu. Na jej ścianie umieszczona jest tablica upamiętniająca brawurową ucieczkę z estońskiego portu polskiego okrętu wojennego ORP Orzeł. Okręt wpłynął do portu w Tallinie 15 września 1939 roku, został internowany. Jednak pomimo braku map i sprzętu nawigacyjnego udało mu się uciec. Rosjanie oskarżyli Estończyków o współudział w ucieczce i wpłynęli do portu w Tallinie. Niestety, pozostali w Estonii przez najbliższe kilkadziesiąt lat.
Zwiedzanie Tallina Stare Miasto: Górne Miasto, co dokładnie zobaczyliśmy
Sobór Aleksandra Newskiego wygląda wspaniale, skuszeni jego widokiem zewnętrznym weszliśmy do środka i to było rozczarowanie. Wnętrze jest nowoczesne, a ikonostas nas nie zachwycił. Cerkiew po wyzwoleniu Estonii wzbudzała mieszane uczucia, bo powstała w miejscu, w którym prawdopodobnie został pochowany praojciec narodu estońskiego, Kalew, aby podkreślić dominację Rosji.
Warto natomiast wejść do katedry pod wezwaniem św. Najświętszej Marii Panny. My kupiliśmy bilet, który pozwalał z bliska przyjrzeć się malowidłom i obrazom. Pierwsza katedra została wybudowana w tym miejscu w 1233 roku. Niestety spłonęła w 1684, w ciągu dwóch kolejnych lat ją zrekonstruowano. Zdobią ją liczne stare epitafia, które na szczęście nie spłonęły. Ołtarz jest obecnie w renowacji i nie można podejść, aby zobaczyć go z bliska.
Obejrzeliśmy, z zewnątrz oczywiście, pałac Stenbocków, w którym dziś odbywają się posiedzenia rządu.Weszliśmy na dziedziniec zamkowy, ale nie chodziliśmy po krużgankach i nie wchodziliśmy do środka. Mieści się tu dziś parlament estoński. Zamek wielokrotnie przebudowywano.
Byliśmy oczywiście we wszystkich trzech punktach widokowych. Trafiliśmy tu bez jakiś specjalnych wskazówek. W południe drogowskazem były wycieczki. Ale przede wszystkim niespiesznie spacerowaliśmy po wąskich uliczkach.
Następnego dnia zwiedzaliśmy miejsca poza Starym Miastem, ale o tym będzie kolejny tekst.
Jeśli
interesuje Was Estonia, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie zwiedzać ciekawe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com