Warszawa Ogród Saski miłe miejsce na spacer
W licznych starych przewodnikach i wspomnieniach Ogród Saski jawi jako centralne miejsce letniej Warszawy. Tu spotykano się, pito kawę, spacerowano, czy wreszcie odwiedzano Instytut Wód Mineralnych, aby poprawić zdrowie i samopoczucie. Wojna zniszczyła zarówno Pałac Saski, jak Pałac Brühla, a także pozostałe budynki. Odbudowany Ogród Saski z ogrodem ma niewiele wspólnego, z parkiem zresztą też. Jest to raczej skwer, który służy po skracania drogi z Marszałkowskiej na Stare Miasto. Próżno szukać dawnego uroku.
Ogród Saski – spacer z 1922 roku
Nasz spacer rozpoczęliśmy od Placu Bankowego, weszliśmy do ogrodu. Trzeba przyznać, że nie jest on zbyt rozległy, zdziwiły nas aleje drzew posadzonych jakby od linijki. Okazało się to pomysłem z czasów odbudowy.
Jak wyglądał Ogród przed wojną? Oddam głos Mieczysławowi Orłowiczowi („Przewodnik po Warszawie”), on tu był w 1922 roku: „Pod kolumnadą łączącą obydwa gmachy Naczelnego Dowództwa prowadzi przejście do Ogrodu Saskiego, stanowiącego dzisiaj jako leżący w samym środku miasta najliczniej frekwentowany, z tego powodu nie zawsze przyjemny park publiczny w Warszawie. Założył go król August II w latach 1713-24, jako ogród królewski przy ówczesnym pałacu, a od roku 1724 stał się on parkiem publicznym. Był wówczas utrzymany w stylu francuskim, na kształt parku w Wersalu, a z XVIII wieku pochodzą barokowe rzeźby. W roku 1816 przerobiono go w guście angielskim i z tego czasu pochodzi kilka budynków empirowych.”
Ogród Saski – nasz spacer
W letnią niedzielę 2013 roku nie sprawiał wrażenia specjalnie przepełnionego. Został zmniejszony po przebiciu w czasie okupacji ulicy Marszałkowskiej. Zachowała się „olbrzymia fontanna empirowa obecnie nieczynna” (Orłowicz), w czasie naszego spaceru była jak najbardziej czynna i niewątpliwie dodawała parkowi uroku.
Są też rzeźby pochodzące z epoki Augusta III. Orłowicz miał swoje ulubione: Poezji, Muzyki, Zimy, Matematyki i Wiosny.
Złe wrażenie zrobił na nas wodozbiór, pokryty napisami, które nie zawsze są cenzuralne. Nie jest odpowiednie miejsce na grafitti.
Nie zachował się zakład wód mineralnych i drewniany teatr. Jest natomiast staw, ale bez żółwi i karpi, za to ze stara fontanną po środku, przedstawiającą chłopca z łabędziem.
No i oczywiście widok zrobił się kompletnie inny, kiedy zabrakło pałaców. Dziś Ogród kończy się przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Pewnie można przywrócić temu miejscu przynajmniej część dawnego uroku. Najlepiej rozpocząć od zamalowania grafitti, a potem może przydałyby się bardziej wymyślne klomby, no i może trochę krzewów.
Jeśli
lubicie zwiedzać Warszawę, kliknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
jeździcie po Polsce i szukacie interesujących miejsc do zobaczenie, kupcie nasz ebook, w tym wpisie znajdziecie szczegóły, a klikając w poniższe zdjęcie przeniesiecie się do naszego sklepu.
Jeśli lubicie spacery po ciekawych miejscach, w których żyli niezwykli ludzie, wybierzcie się z nami do Konstancina.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
Dodane przez Małgosia dnia 2013-07-26