
Boże Narodzenie w Porto, było ciekawie i miło
Pewnie już zapomnieliście o Świętach Bożego Narodzenia i zajmujecie się planowaniem wielkanocnych wyjazdów. Ale jeszcze opiszę Wam nasze tegoroczne doświadczenia świąteczne. Jak wiecie, czasami spędzamy Święta w różnych miejscach. Byliśmy już w Sewilii i w Glasgow. Przyszedł czas na Porto.
Boże Narodzenie w Porto – Wigilia
Do godzin wieczornych wszystko w zasadzie działało normalnie. My byliśmy na degustacji porto w wytwórni Sandemana. Wcale nie mieliśmy ochoty na picie akurat w Wigilię przed południem. Okazało się jednak, że degustacje są popularne, chętnych było dużo i to był jedyny wolny termin zarezerwowany jeszcze w Warszawie. Trzeba było więc podjąć wyzwanie…Pamiętajcie, że jeśli chcecie zwiedzić jakieś popularne miejsce, trzeba o tym pomyśleć znacznie wcześniej. Ale wróćmy do Wigilii.
Po degustacji i poznaniu procesu produkcji porto, ruszyliśmy na spacer po mieście Vila Nova de Gaia. To właśnie tu znajdują się wytwórnie porto. Miasto leży naprzeciw Porto, po drugiej stronie rzeki Duero. Spacer był bardzo przyjemny, ale dość męczący, więc postanowiliśmy wrócić kolejką linową. Dowiedzieliśmy się przy okazji, że nie będzie kursować w pierwszy dzień Świąt. Była to dla nas ważna informacja mieliśmy na ten dzień zarezerwowany stolik w restauracji po tej stronie rzeki.
Wracając do hotelu zjedliśmy lunch, na szczęście dość obfity. Dlaczego na szczęście? Zaraz wyjaśnię. Wiedzieliśmy, że w Wigilię zazwyczaj restauracje są zamknięte. Zarezerwowaliśmy więc wcześniej stolik w restauracji. Nawet dzień wcześniej potwierdzano naszą rezerwację. Udaliśmy się wieczorem na poszukiwanie restauracji. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zastaliśmy drzwi zamknięte i ani żywej duszy w środku. Ktoś chyba zapomniał usunąć oferty z systemu. Tym razem aplikacja przegrała z życiem, a my w zamian kolacji zafundowaliśmy sobie tradycyjny wigilijny spacer. Wracając do hotelu, stwierdziliśmy, że dobrze się stało, bo lunch był tak obfity, że nie mieliśmy ochoty na kolację. Może w sumie szkoda, że nie porozmawialiśmy na ten temat – widać, iż warto.
Boże Narodzenie w Porto – pierwszy dzień Świąt
To w zasadzie jedyny dzień, kiedy prawie wszystko jest zamknięte. Na szczęście, w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, działa komunikacja miejska. Odszukaliśmy więc autobus i pojechaliśmy nad ocean. Pogoda, delikatnie mówiąc, była taka sobie. Padał deszcz. Ale spacer i obserwowanie wielkich fal i tak nam się podobał. Znaleźliśmy czynny bar przy plaży. Weszliśmy więc do środka, aby zjeść mały lunch i przeczekać największy deszcz. A potem wróciliśmy do hotelu.
Marcin postanowił „sprawdzić system” i napisał do restauracji, pytając o możliwość zmiany rezerwacji na wcześniejszą godzinę. Kiedy dostał pozytywną odpowiedź, uspokoił się i miał pewność, że tym razem zjemy kolację. Na miejsce pojechaliśmy uberem. Podczas drogi kierowca opowiadał o wyższości Porto nad Lizboną. Kolację jedliśmy w restauracji wytwórni porto Grahams i była naprawdę świetna. A w bonusie dostaliśmy widoki na nocne Porto (jeśli chodzi o rachunek bonusów nie było).
Drugi dzień Świąt
Trudno nam było zorientować się, czy jest to dzień wolny, czy wręcz przeciwnie. Spytaliśmy więc w recepcji i okazało się, że tak pół na pół. Niektóre zakłady pracy mają wolne, inne nie. Zauważyliśmy to samo, kiedy obserwowaliśmy sklepy. Jedne były otwarte, a inne zamknięte. My kontynuowaliśmy zwiedzanie. Wszystkie atrakcje były dostępne. O tym fakcie wiedziało wielu turystów, bo całe miasto zaroiło się od większych i mniejszych grup zwiedzających. Naszą wizytę w Porto opisałam tu.
Jeśli
interesuje Was Portugalia, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie zwiedzać niezwykłe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com

