Bieszczady Grób Hrabiny, miejsce kultowe
To miał być dzień wypoczynkowy, zmęczeni wyprawą na Połoninę Wetlińską postanowiliśmy następny dzień spędzić na dole. Postanowiliśmy odwiedzić Grób Hrabiny. Okazało się, że nasza wycieczka do tego kultowego miejsca i trochę dalej, do punktu widokowego, zmęczyła nas, jak żadna trasa górska.
Bieszczady Grób Hrabiny – historia wypraw
W czasach PRL były to miejsca zakazane, a oczywiście tym samym bardzo pożądane. Turyści stawiali sobie za punkt honoru dotarcie do Grobu Hrabiny, urządzali sobie tym samym swoiste podchody z żołnierzami WOP i pracownikami Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Dlaczego ? Nie napisałam tego wcześniej a przecież trzeba powiedzieć, że samo miejsce znajduje się na granicy. Dziś jest to granica z Ukrainą, no ale dawniej po drugiej stronie był ZSRR.
My byliśmy tu kilkanaście lat temu, ale wtedy trasa miała inny przebieg, prawie cały czas szło się szutrową drogą. Dziś jest ona bardziej urozmaicona, poprowadzono tu ścieżkę przyrodniczą Źródła Górnego Sanu.
Bieszczady Grób Hrabiny – jak trafić na szlak?
Ale od początku: najpierw takimi sobie drogami trzeba dojechać do miejscowości Bukowiec, a właściwie do byłej miejscowości, bo jej mieszkańcy po II wojnie zostali przymusowo wysiedleni do ZSRR. Znajduje się tu parking z kasą, ale także z przyzwoitą toaletą. Od drogi szutrowej odbiliśmy w lewo, zgodnie ze znakami ścieżki przyrodniczej. Trasa biegnie właściwie wzdłuż granicy polsko-ukraińskiej i co jakiś czas widzieliśmy słupy graniczne. Po drugiej stronie granicy biegnie tędy linia kolejowa, więc było słychać przejeżdżające pociągi, a z niektórych miejsc były one całkiem dobrze widoczne.
Bieszczady Grób Hrabiny – przez malownicze łąki
Pierwszy interesujący miejscem na szlaku był dawny cmentarz w Beniowej, ale postanowiliśmy zwiedzić go w drodze powrotnej, bo na szlak wyruszyliśmy dość późno, a dni o tej porze roku są krótkie. Za cmentarzem fragment szlaku prowadził przez łąki i było dość mokro. Ale po wpadnięciu w pierwsze błoto, przestaliśmy już na to zwracać uwagę. Było bardzo malowniczo, panoramy rozciągały się na wszystkie strony. Nieco w oddali widać najwyższe bieszczadzkie szczyty. Po jakimś czasie się to skończyło i weszliśmy do lasu. Szliśmy górą, a w dole głębokiego wąwozu płynęła rzeka.
Cel wycieczki
Potem dość długi odcinek musieliśmy przejść po szutrowej drodze – to najmniej atrakcyjna część szlaku. Z mostków mogliśmy natomiast obserwować dokonania bobrów. Naprawdę bardzo się tu starały. Przy drewnianym schronie szlak znów skręcił w las. Było co prawda bardziej mokro, ale na pewno też ładniej. Nad niektórymi częściami drogi pojawiły się drewniane kładki. No i wreszcie doszliśmy do ruin dawnego dworu Stroińskich.
Właściwie już nic z niego nie zostało i gdyby nie tablica informacyjna na pewno byśmy nie zauważyli, że tu właśnie stał jakiś dwór. Dziś widoczna jest tylko dolna część jednego z budynków. Dalej trzeba było trochę wdrapać się pod górę i malowniczą drogą dotarliśmy na resztki dawnego cmentarza, gdzie znajduje się wspomniany wcześniej Grób Hrabiny, czyli Klary Stroińskiej, jest tu i zawsze był grób jej męża z niewiadomych powodów pomijany milczeniem przez dawnych pionierów turystyki ekstremalnej.
Płyty nagrobne, choć odnowione, nosiły ślady dawnych włamań dokonywanych przez hieny cmentarne. Za grobami powstała nowa, zadaszona kaplica.
Bieszczady Grób Hrabiny – punkt widokowy
Postanowiliśmy, mimo dość późnej pory pójść dalej, aby z punktu widokowego spojrzeć na wieś Sianki. W latach międzywojennych była to duża miejscowość wypoczynkowa z restauracjami, stacją kolejową, dancingami, skocznią narciarką i innymi atrakcjami. Po wojnie przedzieliła ją granica, a mieszkańcy zostali przymusowo wysiedleni. Dziś po ukraińskiej stronie znajdują się jakieś domy współcześnie wybudowane, a o dawnym uroku tego miejsca możemy tylko poczytać w starych przewodnikach.
Bieszczady Grób Hrabiny – szybki powrót
Drogę powrotną, ze względu na zbliżający się zachód słońca, przebyliśmy w ekspresowym tempie, co chyba najbardziej nas zmęczyło. Zatrzymaliśmy się tylko, aby zobaczyć pozostałości dawnego cmentarza w Beniowej.
Równo z zachodem słońca dotarliśmy na parking.
Już po ciemku musieliśmy pokonać dziurawą drogę, która doprowadziła nas do Mucznego.
Jeśli
lubicie województwo podkarpackie, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
szukacie ciekawych miejsc w Polsce, kupcie nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
2 komentarze
Jurek
” Ale od początku: najpierw takimi sobie drogami trzeba dojechać do miejscowości Beniowa, a właściwie do byłej miejscowości, bo jej mieszkańcy po II wojnie zostali przymusowo wysiedleni do ZSRR. Znajduje się tu parking z kasą, ale także z przyzwoitą toaletą. ” Zacytowałem fragment Twojego postu,gdyż jest w nim pewna nieścisłość…Miejscowość o której tu piszesz to nie Beniowa,a BUKOWIEC. Parking znajduje się w BUKOWCU. Pozdrawiam
Małgorzata Bochenek
Dziękuję za to uzupełnienie. Pozdrawiam. Małgosia