Połonina Wetlińska jesiennych pełna kolorów
Prawie połowa listopada, a my byliśmy w Bieszczadach i co najdziwniejsze pogoda była niemal letnia, bywało 19 stopni i na dole można było chodzić z krótkim rękawem. Wróciliśmy tu po kilkunastu latach i postanowiliśmy sprawdzić, co się zmieniło. Połonina Wetlińska, bo od niej rozpoczęliśmy sprawdzanie, to naprawdę piękne miejsce.
Droga na szczyt
Wychodziliśmy z Wetliny na Przełęcz Orłowicza. Droga pod górę trochę mnie zmęczyła i już trochę zaczęłam się martwić, że z kondycją coś nie tak. Ale na szczycie okazało się, że byliśmy 40 minut przed zakładanym czasem, więc chyba nie jest najgorzej.
To co nas najbardziej zachwyciło, to kolory: prawie białe trawy, żółte modrzewie, fioletowe buki i zielone świerki. Zdjęcia są całkiem ładne, ale muszę powiedzieć, że w rzeczywistości było jeszcze piękniej.
Połonina Wetlińska – na szczycie
Jak już weszliśmy na Połoninę, postanowiliśmy przejść ją całą. Całkiem spora ilość osób wpadła na ten sam pomysł, szlak był więc lekko zatłoczony. I to była dla nas nowość, bo kilkanaście lat temu w Bieszczadach było raczej pusto. Znów szliśmy całkiem szybko. Przy schronisku było już mnóstwo ludzi. Liczyliśmy na naleśniki, pierogi lub domowe ciasto, musieliśmy zadowolić się żurkiem (takim sobie). No i toaleta pozostała tu taka jak przed laty, czyli praktycznie nie dało się do niej wejść. Nawet nie próbowaliśmy. W schronisku napisy informują także o braku prądu, no i jest tak „raczej surowo”.
Zeszliśmy do Brzegów Górnych. Chcieliśmy wrócić busikiem, ale nie było go widać, zatrzymaliśmy więc samochód i mili ludzie podrzucili nas do Wetliny. Wyciągaliśmy nogi na łóżku i planowaliśmy dalsze wycieczki.
Połonina Wetlińska – informacje praktyczne
Przy wejściu na szlak na Połoninę Wetlińską są kasy, bo to teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Bilet normalny kosztuje 8 zł. Busiki jeżdżą i to jest nowość, bo wcześniej w Bieszczadach liczyło się na miłych ludzi i własne nogi. Jednak nie mają rozkładu jazdy, wyruszają na trasę, kiedy zbierze się większa ilość osób lub trzeba płacić za cały busik. Można też zadzwonić na numer telefonu, który znajduje się na przystanku autobusowym w Ustrzykach Górnych i umówić na jazdę. Ale na głównej drodze lepiej liczyć na życzliwość ludzi.
Cała trasa zajęła nam około 5 godzin. Chodzenie jesienią po górach ma jedną zasadniczą wadę – szybko robi się ciemno.
Jeśli
lubicie województwo podkarpackie, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
szukacie ciekawych miejsc w Polsce, kupcie nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com