Zwiedzanie Salzburga miasta muzyki z zamkiem na górze
Do Salzburga przyjechaliśmy w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. Nie tylko my wpadliśmy na taki pomysł, w mieście było więc sporo turystów, ale jak się dowiedzieliśmy prawdziwy najazd rozpoczyna się w Sylwestra. Wtedy nas tam już nie było
Zwiedzanie Salzburga – święta
Po przyjeździe z Wiednia postanowiliśmy zjeść w obiad w restauracji sąsiadującej z dworcem. Na dworcu widzieliśmy też otwarty sklep spożywczy. Restauracja okazała się bardzo przyjemna, a jedzenie smaczne. Niesłusznie jednak obawialiśmy się, że będziemy mieli trudności ze zjedzeniem posiłku. W Salzburgu właściwie wszystkie restauracje i kawiarnie były otwarte. Przekonaliśmy się o tym jednak dopiero wieczorem, kiedy po ulokowaniu się w naszym pensjonacie, ruszyliśmy do centrum.
Komunikacja kursowała w miarę normalnie, no może trochę rzadziej niż w dzień powszedni, ale dla nas była wystarczająca. Po pobycie w Glasgow zawsze w pierwszy dzień Świąt towarzyszy nam niepokój.
Mieszkaliśmy trochę poza centrum, więc z komunikacji korzystaliśmy często. Zresztą pensjonat, który wybraliśmy naprawdę nam się podobał. Nazywa się „Sissi” i jest po drugiej stronie rzeki. Do centrum na piechotę szliśmy jakieś dziesięć minut, ale mieliśmy też tuż pod domem przystanek autobusowy z pojazdem, który wiózł nas tam, gdzie potrzebowaliśmy. Pensjonat jest świeżo odnowiony, pokoje czyste, śniadania smaczne, a właścicielka urocza.
Kiedy dotarliśmy do centrum było już ciemno. Zrobiliśmy kilka zdjęć, obejrzeliśmy jarmark bożonarodzeniowy. Zaskoczył nas tłum ludzi. Było ich naprawdę dużo. Obejrzeliśmy więc oświetlone świątecznie (ale bez przesady) ulice, zjedliśmy posiłek. Mimo że restauracje były czynne, tłum sprawił, iż znalezienie stolika nie było najprostszym zadaniem, ale w końcu się udało.
Zwiedzanie Salzburga – zamek
Następnego dnia ruszyliśmy oglądać najciekawsze rzeczy. Muszę tu wspomnieć, że nie była to nasza pierwsza wizyta w Salzburgu. Z poprzedniej zapamiętaliśmy Mozarta, zamek i ogólnie miłą atmosferę. Odnalezione zdjęcia pokazują, że latem miasto jeszcze zyskuje na swojej atrakcyjności.
Zdecydowaliśmy się kupić 48-godzinną kartę miejską, która dawała nam bezpłatny wstęp do prawie wszystkich atrakcji oraz bezpłatną komunikację. Kosztowała 34 euro i była to zdecydowanie opłacalna inwestycja. Na zwiedzanie Salzburga przeznaczyliśmy dwa dni.
Twierdza Hohensalzburg
W związku z tym, że posiadaliśmy kartę, ominęła nas konieczność czekania w ogonku na kolejkę szynową. Dzięki temu szybko więc znaleźliśmy się na górze, na której został wybudowany zamek, a właściwie twierdza Hohensalzburg. Ten moment możemy uzanać za oficjalny początek naszego zwiedzania. Pierwszy zamek w tym miejscu wzniósł już w roku 1077 arcybiskup Gephard von Helfenstein. Ostateczny kształt nadał twierdzy w XV wieku Leonhard von Keutschach. Twierdza miała chronić przed potencjalnymi agresorami księstwo kościelne i swoje zadanie wykonała, bo nigdy nie została zdobyta.
My po wyjściu z kolejki postanowiliśmy obejrzeć panoramę miasta i najbliższych okolic. Co tu dużo mówić, widoki były wspaniałe. Pewnie gapilibyśmy się znacznie dłużej, ale trochę przeszkadzał nam poranny chłód, bo Salzburg leży u podnóża Alp i powiewy górskiego powietrza są w mieście odczuwalne.
Potem oglądaliśmy kolejne dziedzińce oraz zwiedzaliśmy wnętrza. Jakoś specjalnie nie zachwyciła mnie historia Pułku Piechoty im. Arcyksięcia Rainera. Ale Marcin przyglądał się tym eksponatom z dużym zainteresowaniem
Najładniejsze były komnaty zamkowe. I tu jedyny raz musieliśmy dokupić dodatkowy bilet, bo karta zwiedzania (ta na 48 godzin) komnat nie obejmowała. Nie pożałowaliśmy tych kilku euro i dobrze, bo właśnie to była najatrakcyjniejsza część zamku. Niestety z powodu remontu nie wszystko dało się tu zobaczyć, ale i tak to, co zobaczyliśmy pozwalało wyobrazić sobie przepych panujący w biskupim księstwie. Jeszcze zanim weszliśmy do komnat, obejrzeliśmy film prezentujący historię zamku.
Muzeum Marionetek, które też się znajduje na górze jest bardzo małe i jakoś nie zachwyciło nas. Jest tu kilka gablot wypełnionych kukiełkami.
Warto natomiast zajść do malutkiego kościółka, a także obejrzeć wszelkie placyki, tarasy i inne zakątki twierdzy. Na zwiedzanie wzgórza i twierdzy trzeba poświęcić trochę czasu, co najmniej 1,5 godziny.
Zwiedzanie Salzburga – katedra i muzea
Po zjechaniu na dół, ruszyliśmy do katedry św. Ruperta. Pochodzi ona z XVII wieku, jest jednorodna w stylu, ale nas jakoś nie zachwyciła. W czasie wojny trafiła w nią bomba i wyrządziła szkody, które naprawiono dopiero w 1959 roku. W katedrze został ochrzczony Wolfgang Amadeusz Mozart.
Budowla jest duża, może pomieścić 10 tysięcy wiernych. Obejrzeliśmy barokowe ołtarze, interesujące organy, składające się z kilku części, zeszliśmy do katakumb i na chwilę zatrzymaliśmy przy zabytkowej, średniowiecznej chrzcielnicy.
Chcieliśmy też zobaczyć małe muzeum katedralne, nie mieliśmy w planie oglądania pozostałych muzeów poświęconych sztuce. Ale kiedy weszliśmy do muzeum katedralnego, okazało się, że to połączone trzy muzea i w rezultacie zobaczyliśmy je wszystkie. We wszystkich obowiązywał zakaz fotografowania. Interesująca była możliwość wejścia na górę katedry i obejrzenia jej z tej perspektywy.
Niezamierzona wycieczka po muzeach trochę nas zmęczyła. Nie chcieliśmy oglądać kolejnych dzieł, bo w Wiedniu zapewniliśmy sobie dość dużą dawkę sztuki. Nie zniechęcamy Was do oglądania tych muzeów – wprost przeciwnie. Warto tu zajrzeć, obejrzeć ciekawe eksponaty i wnętrza. Przygotować się jednak należy na naprawdę długi spacer.
Zwiedzanie Salzburga – muzea Mozarta
Piszę w liczbie mnogiej, bo muzea są dwa: jedno mieści się w domu urodzenia kompozytora, a drugie to dom rodzinny. Oba w dość zbliżony sposób przedstawiają historię tej utalentowanej rodziny. Dom urodzenia mieści na Starym Mieście, a dom rodzinny po drugiej stronie rzeki. Wygodniej zwiedzało się to drugie miejsce, dostaliśmy tam przewodnik audio i spokojnie mogliśmy słuchać historii i oglądać eksponaty.
W domu urodzenia przeszkadzała nam ilość ludzi. Dzięki karcie miejskiej nie staliśmy w kolejce, ale wewnątrz poszczególnych dość małych pomieszczeń panował najzwyczajniejszy tłok. Obejrzeliśmy pokoje i instrumenty wielkiego kompozytora, raczej szybko, bo nie lubię tłoku. Do domu przywieźliśmy słynne czekoladki z wizerunkiem Mozarta. Mozart, Mozart tak można by skomentować to co spotkacie w centrum miasta. Muzea – rzeczy oczywista, czekoladki – a jakże, dekoracje, alkohole. No i oczywiście koncerty. Miasto żyje Mozartem i …z Mozarta.
Zwiedzanie Salzburga – cmentarz św. Piotra i kościół franciszkanów
W samym centrum miasta znajduje się cmentarz. Są też katakumby, do których wchodzi się po schodach, bo są wykute w skałach. Same w sobie nie są one zbyt interesujące, ale warto wdrapać się na piętro, bo rozciąga się stamtąd dość ładny widok. Założony w VII wieku klasztor św. Piotra uchodzi za kolebkę chrześcijaństwa w Salzburgu.
Trzeba przyznać, że jest to jeden z najładniejszych cmentarzy, jakie widzieliśmy. Groby są raczej skromne, ale usytuowane fantastyczne.
Nie wiemy dlaczego, ale kościół franciszkański nie cieszył się zainteresowaniem turystów. Trochę nas to dziwiło, ale jednocześnie też cieszyło. Kościół był wielokrotnie przebudowywany, ale dziś jego wnętrze jest jednolicie barokowe. W tej harmonii, wyraża się jego piękno.
W mieście na turystów czeka jeszcze sporo różnych innych atrakcji. A to inne ciekawe kościoły, a to muzeum sztuki nowoczesnej. Nam na zobaczenia tych wszystkich miejsc nie starczyło już czasu…No dobrze – nie staramy się zwiedzać wszystkiego, nie chcemy by zwiedzanie polegało na odhaczaniu kolejnych miejsc oglądanych bez entuzjazmu i bez chęci. Jest jeszcze jedne powód takiego, a nie innego zwiedzania i o tym przeczytacie poniżej.
Zwiedzanie Salzburga – wycieczka za miasto
Od jakiegoś czasu usiłujemy godzić zwiedzanie miast i cieszenie się naturą. Ot i cała tajemnica z akapitu powyżej. Tym razem wybraliśmy się na wycieczkę autobusem miejskim w góry. Podróż trwała 20 minut. Góra wznosi się pionowo i pewnie dojście na szczyt nie jest zbyt bezpieczne, ale my wjechaliśmy kolejką. Wjazd mieliśmy w ramach karty Salzburg. Na szczycie okazało się, że widok na pobliskie Alpy jest rewelacyjny. Niestety, brakowało nam odpowiedniego stroju. Marcinowi bardzo przeszkadzały śliskie buty, ale dzielnie wspięliśmy na wzgórze, aby oglądać te rewelacyjne widoki.
Nie tylko my się ślizgaliśmy, czasem też ktoś lądował na czterech literach, ale ogólnie było zabawnie. Góra nazywa się Untersberg. Z centrum Salzburga jeździ tu autobus linii 25. Kolejka według informacji kursuje co pół godziny, ale kiedy jest dużo ludzi, kursuje mniej więcej co 10 minut.
Żałowaliśmy, że nie mieliśmy odpowiedniego stroju, bo ze szczytu prowadzi wiele szlaków turystycznych. Cieszyliśmy się za to widokami.
Zwiedzanie Salzburga – czego nie widzieliśmy
Co prawda byliśmy w ogrodach Mirabell, ale zimą nie są one zbyt atrakcyjne. To samo dotyczy zresztą fontann, z których miasto słynie. Podczas naszej wizyty były właściwie niewidoczne, bo otaczały je kramy świątecznych jarmarków.
Nieczynny był pałac Hellbrunn, znajdujący się też za miastem. Mijaliśmy go, jadąc do kolejki na górę Untersberg. Obok mieści się zoo. O innych niewidzianych atrakcjach wspominałam już powyżej.
Trochę spacerowaliśmy po mieście, ale pewnie latem milej chodzi się wzdłuż rzeki. No nic, trzeba będzie tu jeszcze raz przyjechać. Zresztą jak się przekonaliśmy można z tutejszego dworca kolejowego dojechać prosto na lotnisko.
Jeśli
interesuje Was Austria, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie zwiedzać ciekawe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
2 komentarze
Krystyna Zieleskiewicz
Dziekuje. Piekne miejsca, interesujaco opisane i sfotografowane, az chcialoby sie tam z wami byc. Te sliskie buty chyba daly Ci popalic, Marcin, bo na zdjeciu wygladasz na nieco zmeczonego. A moze to tylko efekt tego, ze Gosia wyglada tak dziarsko? Za siebie i za Ciebie? Duzo energii, bardzo pozytywnej energii, od was bije. Wierze, ze bylo super.
Małgorzata Bochenek
Dziękuję Krysiu