Wejście na Śnieżkę szlakiem czerwonym
Do Karpacza wybieraliśmy się od roku, ale ciągle coś stało na przeszkodzie, a właściwie głównie pogoda. W końcu udało się: prognozy świetne. Pojechaliśmy w piątek, w sobotę byliśmy na szlaku. Zdecydowaliśmy się na wejście na Śnieżkę szlakiem czerwonym. Samochód zostawiliśmy w okolicy stacji kolejki na Kopę , jest tu mnóstwo parkingów. Kupiliśmy bilet wstępu do Karkonoskiego Parku Narodowego i już byliśmy na szlaku.
Szlak aż do Schroniska nad Łomniczką łagodnie piął się pod górę. Potem było bardziej stromo, a ostatni odcinek prowadzący na grań i do kolejnego schroniska, Domu Śląskiego, prowadził zakosami. Było to trochę męczące podejście, ale za to widoki wspaniałe, zwłaszcza jesienią. Przy schronisku spotkaliśmy tłum ludzi, bo łatwo tu dostać się kolejką linową. W barze kupiliśmy wodę, prosto z lodówki. Mimo pięknego słońca zrobiło się chłodno, bo wiał dość mocny wiatr, co podobno w tym miejscu jest normalne. Na wiatr byłam przygotowana, miałam nawet czapkę. Wejście na sam szczyt wraz z tłumem chętnych było dość męczące (ze względu na konieczność podejścia w ogonku chętnych). Krótkie podsumowanie – trasa to prawie 7 kilometrów, 810 metrów różnicy poziomów i 1 godzina i 45 minut podchodzenia. No w sumie może być nieco szybciej, nam zajęło to 1 godzinę i 30 minut.
Wejście na Śnieżkę – szczyt
Mieliśmy wielkie szczęście, bo szczyt nie tonął we mgle, co zdarza się nader często. Skorzystaliśmy więc z okazji podziwialiśmy widoki z każdej strony. Na szczycie działały dwa bary: polski i czeski. W polskim było kilka stoisk, aby nie trzeba było stać w długiej kolejce. Ale mnie tłum wystraszył. Piłam więc swoją wodę z lodówki i czekałam aż Marcin skończy podziwiać panoramy. Szczerze mówiąc trochę zmarzłam. Na szczycie można obejrzeć także kaplicę św. Wawrzyńca, której historia sięga końca XVII wieku.
Wejście na Śnieżkę, a właściwie zejście szlakiem czarnym
Schodziliśmy szlakiem czarnym, ale niezbyt nam się podobał. Wiódł najpierw do stacji kolejki na Kopie, a później po kamiennej drodze na dół. Był monotonny, a widoki znacznie gorsze niż ze szlaku czerwonego.
Wieczorem byłam już cała przeziębiona, ale postanowiliśmy jeszcze trochę pochodzić po górach, bo w końcu przejechaliśmy tyle kilometrów.
Wejście na Śnieżkę – na grań koło skał
Mieliśmy zamiar szlakiem niebieskim wejść tylko do Pielgrzymów, czyli wspaniałych skał, podobnych do tych w Górach Sowich. Ale ponieważ wszyscy wychodzili jeszcze na grań, aby zobaczyć Słonecznik, my też poszliśmy. Swoją drogą nie wiem dlaczego komuś ta skała skojarzyła się akurat ze słonecznikiem, ale byłam chora, może więc dlatego nie widziałam podobieństwa. Podejście na grań było dość strome, a chodzenie z zapchanym nosem, to po prostu „miodzio”. Ale dałam radę. Śnieżka znów była wspaniale widoczna. Natomiast próba wyleczenia przeziębienia klinem, nie powiodła się. Chorowałam potem cały tydzień, a nawet dłużej.
Wejście na Śnieżkę – rady praktyczne
Po takim tekście jawi się pytanie – no to jakie z tego wszystkiego wnioski ? No to będą i wnioski i rady. Po pierwsze warto wychodzić na Śnieżkę, gdy pogoda nie topi całej góry we mgle. Widoki z wierzchołka najwyższego szczytu Czech (tak, tak, to najwyższy szczyt naszych sąsiadów) są naprawdę niezwykłe. Po drugie warto wybrać trasę tak, aby spełniała nasze oczekiwania. Skoro więc chcieliśmy po drodze podziwiać piękno przyrody, to szlak czerwony był naprawdę dobrym wyborem. Po trzecie – wycieczka na Śnieżkę, to nie wyprawa dla samotnika. W czasie wędrówki można spotkać tylu ludzi ilu mieszka w małym miasteczku. Po czwarte – na trasie wykonano wiele prac by przystosować ją do wygody turystów.
Niektórych będą zapewne razić poręcze i chodniki, ale tak to zostało przygotowane. Ma to zresztą swój sens, bo przy dużej naprawdę ilości turystów zwiększa poczucie bezpieczeństwa, a tym gorzej przygotowanym ułatwia wycieczkę. Takim ułatwieniem jest także kolejka, która radykalnie skraca czas wędrówki na szczyt. Dawniej pewno krzywilibyśmy się na takie wynalazki, że to gubi magię wycieczki itd. No ale ostatecznie chyba warto dać szansę także tym, którzy nie dają rady, albo jeszcze są trochę leniwi.
A teraz rady dotyczące zdrowia. Trzeba pamiętać, że Śnieżka to nie jest boisko do badmintona – tam stale wieje i to mocno. Musimy więc być odpowiednio ubrani, a czapka tudzież inne nakrycie głowy byłoby wskazane. Warto chyba także unikać spożywania zimnych napojów, o czym przekonałam się na własnej skórze. Może warto mieć ze sobą termos ? No i na koniec jeszcze jedno. Jeśli nie posiłkujemy się kolejką czeka nas naprawdę solidna wycieczka. To będzie kilkanaście kilometrów górskiego wędrowania.
Jeśli
lubicie Dolny Śląsk, zerknijcie tu:
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie
fascynuje Was Polska i chcecie odwiedzić piękne miejsca, kupcie nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jak z niego skorzystacie.