Podsumowanie roku 2018
Aragonia,  Blog,  Hiszpania,  Pomysł na weekend,  Wycieczki

Weekend w Saragossie to bardzo dobry pomysł

Kiedy po roku nieobecności wylądowaliśmy w Hiszpanii, poczuliśmy się świetnie, wracaliśmy do dobrze znanego i lubianego miejsca. Do dyspozycji mieliśmy trochę przedłużony weekend i postanowiliśmy poznać Saragossę (po hiszpańsku: Zaragoza), a to z tego powodu, że jeszcze nigdy nie byliśmy w Aragonii. Dość dobrze znamy Andaluzję, o czym możecie się przekonać, czytając teksty; znamy też trochę Kastylię i Leon i oczywiście Madryt. Byliśmy w Estremadurze, Kraju Basków, Galicji, Kantabrii, Kastylii La Manchy (tu tylko w Toledo), Walencji, Murcii i Katalonii. Przyszedł więc czas na Aragonię.

Weekend w Saragossie

Weekend w Saragossie – jak się dostać

Poruszanie się po Hiszpanii jest banalnie proste, a to z powodu szybkiej kolei AVE. My przylecieliśmy do Madrytu i udaliśmy się metrem na dworzec kolejowy Atocha. Jedynym zaskoczeniem było zlikwidowanie biletów i wprowadzenie kart do metra. Kartę za 2,5 euro można kupić w automacie, później jeszcze musimy mieć bilet. Dojazd z lotniska kosztuje 5 euro od osoby. Można mieć opłacony przejazd dla dwóch osób na jednej karcie.

Nie kupiliśmy biletu do Saragossy przez Internet z dwóch powodów. Po pierwsze, strona kolei wymaga podanie niesamowitej ilości danych i nie jest przystosowana do polskich realiów, a po drugie, nie wiedzieliśmy, czy samolot będzie punktualnie. Pociągów było dużo i liczyliśmy, że na miejscu uda nam się kupić bilet. No i udało, ale tylko dzięki temu, że Marcin nie zniechęcił się do zakupów w automacie po pierwszej nieudanej próbie. Kolejka do kasy była tak duża, że pewnie musielibyśmy jechać późniejszym pociągiem. Nasz bilet kosztował 35 euro od osoby.

Podróż trwała jedną godzinę i 20minut. W barze zjedliśmy kanapkę z tortillą i zaraz byliśmy w Saragossie. Dworzec kolejowy znajduje się kawałek od centrum, postanowiliśmy więc pojechać do hotelu taksówką (10.20 euro). Zatrzymaliśmy się hotelu NH Gran w samym centrum miasta. Mieliśmy dość duży pokój i oraz ekspres do kawy i dzbanek do herbaty.

Weekend w Saragossie – wieczór po przyjeździe

Wieczorem poszliśmy tylko coś zjeść i przejść się po mieście, aby mieć później orientację w terenie.

Szukaliśmy znanego kwartału ulic na Starym Mieście, gdzie w wąskich uliczkach mieszczą się bary i restauracje znanego z dobrego jedzenia. Trafiliśmy do baru „Pilar”copas y tapas”, gdzie akurat ktoś wychodził i zwolnił nam stolik. Usiedliśmy i byliśmy szczęśliwi, że znów jesteśmy w hiszpańskim barze, z jego gwarem, ścianami udekorowanymi starymi zdjęciami i wspaniałą swobodną atmosferą. Właśnie to lubimy w Hiszpanii. Po zjedzeniu wspaniałej ośmiornicy i wypiciu wina wróciliśmy do hotelu, orientację w terenie, pozostawiając na kolejny dzień.

Weekend w Saragossie
To wieczór, ale już następnego dnia
Weekend w Saragossie
Jak już jesteśmy w klimatach wieczornych, to jeszcze bazylika

Weekend w Saragossie – kościół św. Marii del Pilar

Kościół św. Marii del Pilar jest to miejsce konieczne i wręcz kultowe w Saragossie, jedynie z zamkiem może walczyć o tytuł największej atrakcji w mieście. Kościół znajduje się przy wielkim Plaza del Pilar (30 tys. metrów kwadratowych). Świątynię wzniesiono w miejscu słynnego cudu. 2 stycznia 40 roku n.e. apostołowi Jakubowi ukazała się na słupie (czyli po hiszpańsku pilar) Matka Boska i kazała zbudować kościół. Tego cudu nie traktuje się jako objawienie, lecz cielesne ukazanie się Matki Boskiej, bo NMP w tym czasie żyła jeszcze ziemskim życiem.

Budowę obecnej bazyliki rozpoczęto w 1681 roku, a zakończono dopiero pod koniec XIX wieku. Z zewnątrz najlepiej widać bazylikę albo ze starego mostu, albo ze ścieżki po drugiej stronie rzeki.

Weekend w Saragossie
Bazylika z drugiego brzegu rzeki Ebro
Weekend w Saragossie
Bazylika widziana ze starego mostu
Weekend w Saragossie
I z drugiej strony, bazylika widziana z ulicy dochodzącej do placu

Wnętrze robi niesamowite wrażenie. Wystarczy wspomnieć, że kościół ma 132 metry długości i 67 metrów szerokości. Wokół są kaplice, w środku znajduje się refektarz. Najważniejszym miejscem jest Capilla de Nuestra Senora del Pilar, stanowiąca mały, osobny kościół w kościele. Znajduje się tu alabastrowa figurka NMP z XV wieku, która każdego dnia okrywana jest nową sukienką. My na zwiedzanie kaplicy musieliśmy trochę poczekać, bo właśnie trwało nabożeństwo.

Weekend w Saragossie
Wnętrze bazyliki
Weekend w Saragossie
Kaplica Marii del Pilar
Weekend w Saragossie
Słynna rzeźba
Weekend w Saragossie
Malowidła, o których  mowa

Oglądaliśmy więc malowidła na sklepieniu, których autorami byli Francisco Bayeu i Francisco de Goya. Zwiedziliśmy też małe muzeum (płatne 2 euro od osoby), w którym oglądaliśmy dla NMP oraz korony i szaty, którymi figurka jest ozdabiana w dzień jej święta.

Jest też specjalna kaplica, w której wierni całują stopy Chrystusa wiszącego na krzyżu. Na nas wrażenie zrobiła też ilość wiernych, którzy w piątek przed południem odwiedzili kościół i uczestniczyli w nabożeństwie. Ale może to wcale nie jest dziwne, bo bazylika jest znanym miejscem pielgrzymkowym.

Weekend w Saragossie
Ołtarz główny, który akurat w tym kościele nie jest najważniejszy
Weekend w Saragossie
Kaplica z Chrystusem na krzyżu

Weekend w Saragossie – Plaza del Pilar

Wspomniałam już, że Rynek jest wyjątkowo duży. Na jednym jego końcu znajduje się fontanna w kształcie Ameryki Południowej, symbolizująca Hispanidad, pewnie da się to przetłumaczyć jako hiszpańskość. Dzień hiszpańskości obchodzony jest 12 października. Mieliśmy okazję obserwować te obchody podczas podróży po Estremadurze.

Ale wracamy do Saragossy, za kościołem, z drugiej strony niż fontanna jest kolejny interesujący budynek, czyli gmach dawnej giełdy La Lonja. Jeśli odbywają się wystawy czasowe, budynek można zobaczyć wewnątrz. Jest to renesansowa budowla z wielką salą ze wspaniałym sklepieniem i herbem. Jak się z opisu domyślacie, podczas naszej wizyty wystawa odbywała się.

Mieszkańcy miasta chętnie przychodzą na Rynek podczas sobotnich, wieczornych spacerów. Chociaż w innym czasie też jest mnóstwo ludzi, jak w każdym centralnym miejscu w mieście hiszpańskim. Hiszpanie to taki naród, który nie lubi siedzieć w domu. W każdym razie takie wrażenie można odnieść, obserwując tłumy na ulicach.

Weekend w Saragossie
Fontanna
Weekend w Saragossie
Plac, prawda, że długi
Weekend w Saragossie
Strop w La Lonja

Weekend w Saragossie – katedra

Na samym końcu placu (przeciwnym niż fontanna) znajduje się katedra San Salwador. Została wybudowana w latach 1119 – 1520 w miejscu drewnianej świątyni. Właśnie toczyły się prace renowacyjne, trudno było obejrzeć więc katedrę z zewnątrz, ale obeszliśmy ją dookoła i zobaczyliśmy mudejarowe ozdoby na jednej ze ścian.

Do katedry wstęp jest płatny, ten sam bilet obowiązuje również w Muzeum Gobelinów, do którego wchodzi się bezpośrednio z katedry. Bilet kosztuje 4 euro od osoby.  W katedrze obowiązywał zakaz fotografowania i niestety zwiedzający byli zmuszeni do jego respektowania. Ale jednak coś tam nam się udało sfotografować. Takie zakazy są dla nas bardzo irytujące, bo nie widzimy żadnego celu, jaki by im przyświecał.

Obejrzeliśmy boczne kaplice, a także grobowce znamienitych obywateli miasta. Wrażenie zrobił ołtarz główny. Ale najwspanialsze było muzeum gobelinów. Arrasy zachwycały żywymi kolorami. Były wystawione w kilku salach. W przeciwieństwie do poprzedniego kościoła w katedrze było pusto. Gdzieś tam przemykało się kilku turystów usiłujących robić zdjęcia, kiedy strażnik udawał się w przeciwnym kierunku.

Weekend w Saragossie
Katedra od strony mudejarowej
Weekend w Saragossie
Wnętrze sarkofagami
Weekend w Saragossie
Jeden z ołtarzy
Weekend w Saragossie
Ołtarz główny

Weekend w Saragossie – pozostałości rzymskie

Przy Rynku mieści się też muzeum poświęcone wykopaliskom z czasów rzymskich, bo wtedy miasto było zamieszkane i nosiło nazwę Colonia Caesaraugusta. Nazwę na swoją cześć wymyślił cesarz Oktawian August. Nam jakoś do tego muzeum nie było po drodze, zobaczyliśmy za to teatr, ale też z wysokości ulicy. Mozaiki natomiast oglądaliśmy w Muzeum Sztuk Pięknych, które mieściło się w pięknym pałacu, całkiem niedaleko naszego hotelu.

Weekend w Saragossie
W budynku za fontanną jest muzeum wykopalisk rzymskich
Weekend w Saragossie
Teatr z czasów rzymskich
Weekend w Saragossie
Mozaika w muzeum
Weekend w Saragossie
Pałac, w którym mieści się muzeum

Weekend w Saragossie – La Alfaferia

Pod tą tajemniczą nazwą ukrywa się zamek. Znajduje się trochę dalej od centrum, w drodze na dworzec kolejowy i autobusowy. Twierdza Maurów została wzniesiona w IX wieku, w późniejszym czasie (XI wiek) rozbudowano ją w rezydencję władcy. Po wypędzeniu Maurów w pałacu zamieszkali królowie Aragonii, swoją część dobudowali też Królowie Katoliccy.

Kupiliśmy bilet i postanowiliśmy dołączyć do zwiedzania grupowego w języku hiszpańskim. No jakoś sobie radziliśmy, z naciskiem na jakoś. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od patio i pozostałości z czasów Maurów. Piękny jest malutki meczet, a także zachowane zdobienia. Przewodnik zwrócił uwagę na znajdujący się wizerunek ptaka. To rzadkość w sztuce muzułmańskiej.

Weekend w Saragossie
Zamek z zewnątrz
Weekend w Saragossie
Piękne patio
Weekend w Saragossie
Widziane z drugiej strony
Weekend w Saragossie
Malutki meczet
Weekend w Saragossie
Jak się dobrze przyjrzycie, znajdziecie ptaka, o którym pisałam

Następnie zwiedzaliśmy inne pomieszczenia w zamku, w tym pokoje Królów Katolickich, mieszczące się na piętrze z pięknym kasetonowym sufitem.

Weekend w Saragossie
Piękny sufit
Weekend w Saragossie
I kolejny
Weekend w Saragossie
I jeszcze jeden

Ciekawostką było zachowane na ścianie dawne graffiti. Wnętrze zamku robiło wrażenie i przypominało zamki w Granadzie i Sewilli. Tamte oczywiście są trochę większe i bogatsze, ale zamek w Saragossie na pewno też jest warty uwagi.

Weekend w Saragossie
Dawne graffitti

Zwiedzanie kończy się w sali, w której obraduje obecny parlament Aragonii. To właśnie z tego powodu musieliśmy mieć zawieszone na szyi wywieszki z napisem „zwiedzanie zbiorowe”. Jakby to cokolwiek zmieniało… Bilet kosztował 5 euro od osoby, niezależnie czy zwiedza się w grupie, czy samodzielnie.

Weekend w Saragossie
Jedna z bram

Weekend w Saragossie – co jeszcze widzieliśmy, a czego nie

Dużo spacerowaliśmy po mieście. Przeszli na drugi brzeg rzeki Ebro i stamtąd podziwialiśmy bazylikę. Widok jest rzeczywiście wspaniały.

Weekend w Saragossie
Rzeka Ebro i ja, gdzieś z tyłu zabytkowy most
Weekend w Saragossie
Marcin i bazylika

Nie widzieliśmy wszystkich kościołów, nie byliśmy w muzeum Goyi i nie wybraliśmy na tereny, na których odbywała się wystawa Expo w 2008 roku. Jest tam akwarium i nowoczesna sala koncertowa. Nie zdążyliśmy, zobaczymy następnym razem. Teraz udało nam się skupić na tym, co nas interesowało najbardziej i poświęcić czas tym właśnie miejscom. A nawet między jednym zwiedzaniem a drugim posiedziałam chwilę w hotelu, aby złapać oddech i pędzić do utraty tchu.

Weekend w Saragossie – jedzenie

Miasto znane jest ze swoich tapasów. Znaleźliśmy kilka ulubionych barów i zobaczyliśmy, że w sobotę wieczorem do wielu miejsc nie da się wejść, takie są tam tłumy. Pewnie trzeba zamawiać stolik.

My jedliśmy w „Pilar copas y vino” oraz w „San Siro” ( tu też przychodziliśmy na dobre śniadania. Raz trafiliśmy na obiad do galicyjskiej knajpki, ale niezbyt nam się podobała.

I na zakończenie

W drodze powrotnej do Madrytu obserwowaliśmy zaśnieżoną Hiszpanię i był to dla nas nowy widok. Po wizycie w Saragossie już wiemy, że do Aragonii wrócimy, czeka nas Teruel i inne miejscowości, a także piękna przyroda.

Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.

Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.

Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.

Polska na dobry nastrój
Polska na dobry nastrój

Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.

Booking.com

Od wielu lat zwiedzam i wędruję po Polsce i świecie. Zawsze na własną rękę i na własny rachunek. Polska znajdowała i znajduje szczególne miejsce w moich podróżniczych planach. Mam także wielki sentyment do Hiszpanii, po prostu lubię ten kraj z jego wspaniała kulturą, zabytkami i krajobrazami. Odkąd pamiętam lubiłam poznawać nowe miejsca, zaglądać w tajemnicze zakamarki, podróżować. Ta pasja towarzyszyła mi także w życiu zawodowym, a zdarzyło się w nim wiele.Pisałam o polityce międzynarodowej, ale także o zwiedzaniu Polski i Europy. Dalekie podróże związane z pracą, wizyty w niezwykłych miejscach, takich jak Downing Street 10 czy Pałac Elizejski tylko rozbudziły mój i tak wielki apetyt na poznawanie świata. Po drodze udało mi się napisać przewodnik po Mazowszu, bo Polska zawsze była dla mnie fascynującym miejscem do odkrywania. Od 8 lat prowadzę stronę Podróżniczego Domu Kultury. Piszę, fotografuję i opowiadam w mediach społecznościowych. Pokazuję i opisuję tylko to, co sama widziałam. Patrzę na świat optymistycznie, ale i krytycznie. Nie potrafię żyć bez podróży.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej.Akceptuję Prywatność i polityka cookies