Santiago de Compostela miasto pielgrzmów
Santiago de Compostela – tu kończy się szlak św.Jakuba. Nie sposób tego nie zauważyć. Pełno jest pielgrzymów z charakterystycznymi kijami ze zwisającą muszlą św. Jakuba. Są bardzo uradowani, bo po długiej pielgrzymce dotarli na miejsce. Patrząc z zewnątrz zastanawialiśmy się, na ile ta pielgrzymka pozostała przeżyciem religijnym. Niektóre grupy sprawiały wrażenie wycieczek turystycznych, a w każdym razie w Santiago wszyscy byli zadowoleni – dotarli do celu. Witała ich wspaniała katedra, na zakończenie pielgrzymki musieli się wyspowiadać i wziąć udział w mszy.
Przy konfesjonałach były zaznaczony języki, w którym mogła odbywać się spowiedź. Ale ja już niepostrzeżenie weszłam do katedry, a przecież przed nią było równie wspaniale. Ludzie na placu śpiewali, siedzieli na jego środku i wpatrywali się we wspaniałą, imponującą budowlą. Bo katedra w Santiago de Compostela to naprawdę coś. Warto ją oglądać z daleka, bo wtedy widać wspaniałość formy. Ale gdy pojedziemy bliżej możemy podziwiać poszczególne elementy, np. rzeźby.
Została wybudowana w średniowieczu, konsekrowano ją w 1211 roku i poświęcono św. Jakubowi.Legenda głosi, że święty Jakub pojawił się nagle na białym koniu podczas bitwy z Maurami w 844 roku i zmusił ich do ucieczki.
Było to jednak aż 800 lat po jego męczeńskiej śmierci. W środku znajduje się jego grób, nie można w tym miejscu robić zdjęć i warto przyjść tu rano, uniknie się czekania w długiej kolejce. Wewnątrz jest wiele do zobaczenia, ale najbardziej pamięta się chyba Botafumeiro czyli kadzielnicę. Zapach kadzidła ma mieć właściwości lecznicze. Sama kadzielnica jest bogato zdobiona i ma imponującą wielkość – 1,6 m wysokości. Obecna nie jest jednak zbyt stara bo pochodzi „zaledwie” z XIX wieku.
Po obejrzeniu katedry z zewnątrz i wewnątrz postanowiliśmy jeszcze udać się na wycieczkę po dachu, co bardzo polecamy, bo przecież rzadko mamy okazję zobaczyć katedrę z tej perspektywy.
Także miasto i inne jego budowle wyglądały wspaniale. Spacer po starej części miasta dostarcza wielu wrażeń, zwłaszcza jeśli odwiedzimy restauracje i skosztujemy tapasów i napijemy się wina.
Jesteśmy w Galicji więc trzeba koniecznie skosztować białego Albarino. Jest znakomite. Są tu charakterystyczne dla Galicji empanadas oraz wszelkie muszle, z muszlami św. Jakuba włącznie. Po posiłku można je zabrać ze sobą. Nasze służą nam za mydelniczki. Następnym naszym celem było Finisterra, niektórzy pielgrzymi docierają aż tu.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.
Booking.com