Warszawa dwie wystawy
Zgodnie z dawną obietnicą dziś będzie o Warszawie. Ładowarki do aparatów fotograficznych zostały przysłane, więc parę zdjęć udało się zrobić.
Zwiedzanie zaczęliśmy od Zamku Królewskiego, zobaczyliśmy Galerię Lanckorońskichi wystawę „Wersal Marii Leszczyńskiej”. W galerii na mnie największe wrażenie zrobiły dwa obrazy Rembrandta
i jeden Lukas Cranacha Starszego.
Ten ostatni przypominał obraz, tego samego malarza, który widzieliśmy w Wiedniu.
Marcinowi podobał się z kolei Cornelisa Norbertusa Cysbrechtsa „Trempe l’oeil ze skrzypcami, przyborami malarskimi i autoportretem”.
Warto zwrócić też uwagę na znajdujące się w ostatniej sali ekspozycyjnej szkło, porcelanę i ozdoby.
Z wystawy nie będzie zdjęć, bo był zakaz fotografowania. Zawsze dziwią mnie te zakazy w różnych miejscach. Tak w ogóle to Zamek Królewski nie jest zbyt przyjaznym miejscem dla zwiedzających. Pilnujące panie mają jakieś dziwne problemy. Kiedy chcieliśmy wrócić, aby obejrzeć jeszcze jedną salę, musieliśmy się z tego tłumaczyć, tak jakby bilet pozwalał na tylko jednorazową konsumpcję sztuki. Marcin szurnął butami i też zasłużył reprymendę. Szczerze mówiąc w takim miejscu mogłoby być milej. Ale wracając do wystawy, jeśli tu się wybierzecie warto przeczytać tablice informacyjne, bo sporo można się z nich dowiedzieć o głównej bohaterce, jej rodzinie, a także o obyczajach panujących w przedstawianej epoce. Maria Leszczyńska miała osiem córek i aby nie ponosić wysokich kosztów utrzymania najmłodsze w dzieciństwie odesłano na wychowanie do klasztoru. Takie to były sposoby na radzenie sobie z problemami. Na wystawie znajduje się wiele portretów, a także malowidła zdobiące niegdyś gabinet chiński królowej.
Z Zamku Królewskiego poszliśmy na Stary Rynek, tam trwa remont nawierzchni, ale my nie tyle chcieliśmy podziwiać poszczególne kamienice, co udaliśmy się na kolejną wystawę, tym razem poświęconą architekturze w Warszawie. Wystawa odbywa się w Muzeum Historycznym Miasta Stołecznego (główna ekspozycja niedostępna). Nawiązuje w pierwszej części (pierwsze piętro) do wystawy z 1938 roku.
Przedstawione są fotografie miasta z tego okresu oraz plany jego rozbudowy. Można to nazwać pouczająca lekcją historii. Na osobną uwagę zasługuje makieta przedstawiająca niezrealizowany, monumentalny projekt dzielnicy rządowej. Drugie piętro poświęcone jest architekturze współczesnej, a właściwie ma stanowić jakiś przekaz ideologiczny. Piszę jakiś, bo jest mało czytelny. Chodzi chyba o to, że nie dba się o architekturę i brak pieniędzy na gmachy użyteczności publicznej. Skrytykowane zostały niektóre współczesne „osiągnięcia”, no ale przecież ktoś to zaprojektował.
Zabrakło mi przekazu pozytywnego, inicjatywy środowiska zmierzającej do zapewnienia stolicy jakiegokolwiek ładu w zabudowie. A może ten przekaz był , ale mocno kolażowa poetyka utrudniała jego odczytanie. Nasuwa się refleksja, iż twórcy wystawy zarzucają chyba współczesnej architekturze przerost formy nad treścią, nadmiar jej obecności, zatłoczenie i chaos w miejskim ekosystemie i na takim samym schemacie oparli swój przekaz krytyczny. Wystawę jednak warto obejrzeć.
Jeśli
lubicie zwiedzać Warszawę, kliknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
jeździcie po Polsce i szukacie interesujących miejsc do zobaczenie, kupcie nasz ebook, w tym wpisie znajdziecie szczegóły, a klikając w poniższe zdjęcie przeniesiecie się do naszego sklepu.
Jeśli lubicie spacery po ciekawych miejscach, w których żyli niezwykli ludzie, wybierzcie się z nami do Konstancina.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Dodane przez Małgosia dnia 2013-10-21