Imieniny Marcina na Tarnicy
Ostatnim naszym wyczynem w Bieszczadach było zdobycie Tarnicy i wypicie na jej szczycie toastu imieninowego Marcina. Byliśmy zachwyceni, że nam się udało. Jeszcze przed wyjazdem z Warszawy Marcin nabył stosownie małą butelkę wina i plastikowe kubeczki. Myśleliśmy, że toast będzie na którejś z połonin, bo nie chcieliśmy wierzyć, że uda nam się wejść na Tarnicę. Ale się udało i toast wznieśliśmy na Tarnicy.
Na Tarnicy – droga na szczyt
Na szlak wyruszyliśmy z Wołosatego, gdzie na parkingu zostawiliśmy samochód. Wejście na Tarnicę jest droższe niż na inne szlaki w Bieszczadzkim Parku Narodowym i kosztuje 7 zł. Na dole Marcin odbierał telefoniczne życzenia imieninowe, a ja patrzyłam na znajdujący się przed nami szczyt. Ale nasze nogi się już rozchodziły, więc dziarsko ruszyliśmy pod górę. Wiedzieliśmy też, czego się spodziewać. Pamiętacie…najpierw łagodnie, a przed samym szczytem bardzo pod górę. Na odcinku z Wołosatego na Tarnicę różnica poziomów wynosi 552 metry.
Przed zasadniczym podejściem jest miejsce wypoczynkowe, zatrzymaliśmy się tu, aby złapać oddech, a przede wszystkim rozejrzeć się dookoła, bo widok był fantastyczny.
Po chwili dotarliśmy na Przełęcz pod Tarnicą i ruszyliśmy dalej. Na szlaku było tłoczno, ale kulturalnie. Ludzie się nie pchali i ustępowali sobie miejsca.
Na Tarnicy – szczyt
Doszliśmy na szczyt. Marcin wyjął butelkę i korkociąg. Silny wiatr smagał nas po twarzach i mógłby ktoś pomyśleć, że lepiej można spędzić imieniny, ale Marcin był swoimi zachwycony. Wypiliśmy toast, ja raczej symbolicznie. Nie wiem, czy też tak macie, ale ja, jak chodzę po górach nie mogę pić żadnych procentów, bo od razu opadam z sił. Dotyczy to też piwa.
Na Tarnicy – do Ustrzyk Górnych
Droga powrotna była bardzo długa, ale malownicza, bo postanowiliśmy schodzić do Ustrzyk Górnych. Trzeba się było trochę spieszyć, aby zdążyć przed zachodem słońca. Nam się udało, ale tym wszystkim, którzy zostali za nami, chyba nie. W Ustrzykach posililiśmy się w znanej karczmie i poszliśmy szukać busika. Niestety, byliśmy jedynymi chętnymi na kurs do Wołosatego i musieliśmy zapłacić 25 zł za cały busik. Ale i tak było to lepsze niż zapychanie z buta po asfaltowej drodze.
A na koniec krótkie podsumowanie wcale nie tak krótkiej wycieczki. Z Wołosatego niebieskim szlakiem naTarnicę wychodzi się prawie 2 godziny, zejście ta drogą trwa godzinę, a trasa ma 4 kilometry długości. Z kolei szlak do Ustrzyk Górnych oznaczony jest kolorem czerwonym. To fragment głównego szlaku beskidzkiego. Trasa ma 7,5 kilometra. Schodzi się nieco ponad 2 godziny, za to w drugą stronę, z Ustrzyk potrzebujemy 3 godzin.
Jeśli
lubicie województwo podkarpackie, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
szukacie ciekawych miejsc w Polsce, kupcie nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com