Madryt miasto szalone
A my zanurzamy się w tym szaleństwie. Chodzimy po ulicach wraz z tłumami, jemy w knajpkach również w sporym towarzystwie, zwiedzamy muzea, a jakże wraz z innymi, byliśmy na koncercie w tłumie innych. Tak to już jest w Madrycie. Jedyna pora, kiedy na ulicach nie ma tłumów to ranek, rozumiany tak do 11 godziny, a później… każdy porządny Hiszpan wychodzi z domu i kręci się po mieście. I porwał nas Madryt miasto szalone.
Madryt miasto szalone – Pałac Królewski
Dużo zwiedzamy. Odwiedziliśmy Pałac Królewski i na słowo musicie uwierzyć, że warto.
Na słowo, bo oczywiście nie można było robić zdjęć, ale sala tronowa w tonacji czerwono-złoto-czarnej z weneckimi lustrami i rokokowy salonik zdobiony porcelaną w stylu orientalnym robią naprawdę wrażenie. Zwiedza się oczywiście więcej pomieszczeń łącznie z salą w której Król wydaje przyjęcia. Marcin nie chciał iść do katedry, bo autorzy przewodników strasznie na nią narzekają, ale niesłusznie. Co prawda jest całkiem nowa, ale można zobaczyć, jak Hiszpanie radzą sobie z ekspresją uczuć religijnych w dzisiejszych czasach i łączą sztukę dawną ze współczesną.
Madryt miasto szalone – katedra
Madryt miasto szalone – Ogrody Sabatiniego
Do Pałacu przylegają bardzo przyjemne Ogrody Sabatiniego w stylu francuskim. Można tu w spokoju posiedzieć na ławce i pokontemplować rzeczywistość.
Madryt miasto szalone – Puerta del Sol i okolice
Ta chwila wytchnienia przyda się zwłaszcza, jeśli tak jak my wybierzecie się później w pobliże Puerta del Sol czy Plaza Mayor.
Tu już tłum narzuca swój rytm i o żadnej kontemplacji nie ma mowy. Na Plaza Mayor trwają właśnie targi szynki bellota.
Jest to specjalny rodzaj szynki iberyjskiej, która pochodzi ze zwierząt karmionych żołędziami. Wczoraj Hiszpanie obchodzili Halloween, wszędzie pełno było ludzi przebranych za różne stwory i postacie: były kościotrupy, policjanci, krwawe pielęgniarki itp.
Zabawa dotarła też do telewizji hiszpańskiej, gdzie prezenterzy podczas wiadomości nakładali maski.
Hiszpanie pewnie dlatego mają dużo więcej energii, bo słońce zachodzi tu teraz dopiero około 19. W końcu Madryt leży jakieś 2,8 tys. kilometrów od Warszawy na zachód, a czas mamy taki sam.
Madryt miasto szalone – koncert
Wczoraj wieczorem byliśmy na koncercie jazzu kubańskiego, było super. Dziś z kolei kontynuowaliśmy rajd po ulubionych lokalach gastronomicznych i odwiedziliśmy Las Bravas.
Madryt miasto szalone – lokale
O tej ulubionej Łukasza knajpce już pisałam, a Marcin zamieścił też przepis na to kultowe danie (patatas bravas, czyli pieczone ziemniaki w ostrym sosie).
Tłum był dziś tu taki, że ledwo udało nam się dostać stolik. Dania były jak zwykle smaczne. Krewetki smażone z czosnkiem mają naprawdę niepowtarzalny smak.
Marcin zamówił swoje ulubione boquerones, czyli małe rybki w sosie vinegrette,
zestaw uzupełniliśmy krokietami.
Później z tłumem włóczyliśmy się po Gran Via, podziwiając wspaniałe budynki.
W Hiszpanii oczywiście obchodzi się Święto Wszystkich Świętych, ale oprócz wizyty na cmentarzu, Hiszpanie wykorzystują ten czas na wspólne spotkania, jedzenie w restauracjach,
spacery po mieście, wizyty w muzeach. Wielu udało się nad morze na południe kraje, gdzie temperatura wynosi 25 stopni i jest w sam raz, aby posiedzieć na plaży. Depresyjnego nastroju i takiej samej muzyki sączącej się przez cały dzień z radia i telewizji nie zaobserwowaliśmy.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.
Booking.com