W Madrycie szlakiem ulubionych barów
Znów jesteśmy w Madrycie. Nie wiem czy to nasza ósma czy dziesiąta wizyta. Trochę już poznaliśmy to miasto. Czujemy się tu jak u siebie. Tak, tak to nie przesada. Mamy swoje ulubione miejsca, wiemy co dobrego można zjeść w poszczególnych barach i restauracjach, spotykamy tych samych barmanów. Oczywiście Madryt to nie tylko impreza, zawsze wiele oglądamy i zwiedzamy, a i na ten pobyt program jest napięty. Ale dzisiaj po przylocie już nie było czasu na zwiedzanie muzeów i zabytków. Postanowiliśmy więc odwiedzić znane i nieznane przybytki gastronomiczne.
W Madrycie szlakiem ulubionych barów – El Diarrio
Pierwszy na tej drodze był lokal El Diarrio. Odwiedzamy ten bezpretensjonalny lokal w Dzielnicy Literatów zawsze gdy przyjeżdżamy do Madrytu . Serwują tu dobre kanapki i polewają bardzo przyzwoite wino. Wszystkiemu zaś towarzyszy przyjemna atmosfera. Można zjeść tapas z szynką, łososiem, malutkimi rybkami, tortillą hiszpańską. To oczywiście tylko niektóre z propozycji. Siedzimy sobie zawsze przy barze, co samo w sobie jest przyjemnością bo pozwala w uczestniczeniu w barowym życiu. Po kieliszku wina w tym miłym lokalu udaliśmy się do poznanego przez nas stosunkowo niedawno „Los Gatos”. Ten lokal ma zgoła eklektyczną dekorację.
W Madrycie szlakiem ulubionych barów – Los Gatos
Wita nas tu figura Matki Boskiej, stare kasy sprowadzone ze Szwecji, wiszący pod sufitem zabytkowy motocykl i wizerunki z korridy. Specjalnością tego lokalu są małe krewetki. To najprawdopodobniej krewetki z Huelvy.
Wbrew utartym w Polsce przekonaniom najlepsze są małe, tak małe krewetki, a nie duże. Takie tez świeże krewetki można zjeść w „kociej „knajpie” (po polsku nazwa baru brzmiałaby „Koty”). Można też spożyć tu mejillnes czyli muszle. Krótki komentarz – pyszne.
W Madrycie szlakiem ulubionych barów – Cerveceria Alemana
Z tego miłego lokalu udaliśmy się do miejsca historycznego. Przy Plaza Santa Ana mieści się historyczny właśnie lokal Cerveceria Alemana. Po prostu po polsku – Piwiarnia niemiecka. Lokal to z dużymi tradycjami. To jeden z ulubionych lokali madryckich Ernesta Hemingwaya. Wnętrze zdecydowanie historyczne, obsługują mężczyźni.
No powiedzmy, nie najmłodsi. Jedzenie bardzo smaczne – polecamy kalmary a’la Romana.
Bardzo dobre. Strasznie się objedliśmy. Mamy jednak także trochę refleksji. Pierwsza –warto przyjść na Plac Świętej Anny. Są tu dobre knajpy, a miejsce jest klimatyczne. Druga – naprawdę lubię męską obsługę w knajpach. W Hiszpanii, ale także często we Francji i we Włoszech, to mężczyźni obsługują w knajpie. Tak naprawdę chodzi mi o jedno – kelner to zawód w tych krajach, a nie przerwa lub sposób dorabiania dla studenta. Dla klienta profesjonalny kelner to naprawdę idealna sytuacja. Dobrze, dobrze, ale wracam do naszej wieczornej wycieczki po knajpach. Małgosia wszystko rozumiała i skutecznie po hiszpańsku porozumiewała się we wszystkich lokalach. Wycieczka zakończyła się w lokalu niedaleko Santa Ana. Tym razem już bez spożycia czegokolwiek. Zarezerwowaliśmy bilety na jutrzejszy koncert kubańskich jazzmanów. Na pewno o tym napiszemy. Koncertu wysłuchamy dokładnie, bo siedzimy 2 metry od muzyków.
O tym, jak spędzić weekend w Madrycie przeczytacie tu.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.