
Bellinzona w Ticino, czyli miasto z trzema zamkami
Któż nie byłby ciekawy, jak wygląda miejsce, w którym wybudowano aż trzy zamki. My, oczywiście, byliśmy, wsiedliśmy więc w Locarno do pociągu i udaliśmy się do Bellinzony. Jechaliśmy trochę ponad pół godziny i z okien pociągu podziwialiśmy widoki. Aż w końcu na horyzoncie pojawił się on, pierwszy z zamków. Wyglądał raczej ponuro.

Bellinzona – skąd się wzięły zamki?
Bellinzona zawdzięcza swoje zamki strategicznemu położeniu, łączą się tu alpejskie drogi wiodące z północy na południe (i odwrotnie, oczywiście). Dlatego już w średniowieczu powstał projekt obronny, w którego skład wchodziły trzy zamki, wieże, baszty i mury miejskie. Właściciele doliny rzeki Ticino, książęta Mediolanu, postanowili w taki sposób zablokować ekspansję na południe Konfederacji Szwajcarskiej.

Bellinzona Castelgrande
Do tego zamku łatwo się dostać, więc odwiedziliśmy go jako pierwszy. Z Piazza del Sole do zamku jeździ winda. Dostaliśmy się na miejsce szybko i bez wysiłku. Weszliśmy za to na obie wieże i przeszliśmy po fragmencie muru. Miasto z góry wyglądało uroczo, a nad nim wznosiły się dwa pozostałe zamki.
W muzeum obejrzeliśmy film i kilka eksponatów odnalezionych podczas wykopalisk archeologicznych. Nie zjedliśmy nic w restauracji, czego później żałowaliśmy, bo należy ona do lepszych w mieście.
Okazuje się, że tereny te były zamieszkiwane bardzo dawno. Pierwsze ślady mieszkańców pochodzą z okresu neolitu (5500-5000 p.n.e.). W 1967 roku odnaleziono ślady po fortyfikacji, pochodzącej z IV wieku n.e. W VI wieku powstały pierwsze konstrukcje obronne.
Castelgrande dzisiejszy wygląd zawdzięcza wielu przebudowom. Jego budowa rozpoczęła się w XIII wieku, w latach 1473-86 rozbudowano go. Późniejsze przebudowy miały miejsce w XVII i XIX wieku.
Biała Wieża pochodzi z XIII wieku i ma 27 metrów wysokości, a Czarna z XIV wieku i jest o jeden metr wyższa.





Bellinzona – Montebello
Obiad zjedliśmy w Rynku, może nie był on najlepszy na świecie, ale za to mieliśmy okazję z bliska przyjrzeć się miastu. Weszliśmy do kościoła, a potem ruszyliśmy do kolejnego zamku. Znajduje się on sąsiednim wzgórzu. W Rynku znaleźliśmy drogowskaz, który pokazał nam właściwy kierunek.
Podczas naszej wizyty w Bellizonie było strasznie gorąco i muszę przyznać, że z pewną obawą spoglądałam na wznoszący się na skale zamek. Ale cóż zjedliśmy obiad i trzeba było ruszyć. Znaleźliśmy schody i zaczęliśmy wspinać się po nich pod górę.
Zamek swoją nazwę zawdzięcza wzgórzu, na którym jest usytuowany. Wznosi się 90 metrów ponad Castelgrande. Spotkaliśmy tu mury obronne starego miasta. Miały one stanowić ochronę fortecy od północy i od południa. Zamek wybudowała prawdopodobnie rodzina Rusconi, pochodząca z Como. Zewnętrzny dziedziniec z wieżami wybudowali inżynierowie Sforzów w połowie XV wieku. W czasie okupacji szwajcarskiej zamek nazywano Castello di Svitto. Kiedy Ticino stało się samodzielnym kantonem zmienił nazwę na Castello di San Martino.
My, jak już wdrapaliśmy się na górę, obejrzeliśmy zamek dość dokładnie. Pochodziliśmy po murach, spojrzeliśmy na świat z góry. Popatrzyliśmy na zamek Castelgrande, będący w dole, a potem podnieśliśmy głowę do góry i zobaczyliśmy Sasso Corbaro, czyli położony najwyżej trzeci zamek.






Sasso Corbaro
Cóż więc było robić, ruszyliśmy dalej. Zobaczyliśmy przystanek autobusowy i wtedy pojawiła się w nas nadzieja, że może nie trzeba będzie się znowu wspinać. Po niewielkiej chwili okazało się, że autobus właśnie odjechał, a następny będzie za godzinę. Tak czasem bywa, jak się nie sprawdzi rozkładu jazdy.
Tym razem trasa wiodła trochę po asfaltowej drodze, ale na końcu czekała nas mała wspinaczka po ścieżce, prowadzącej po skale. Udało się, więc postanowiliśmy wypić w knajpce wielce zasłużone piwo, a potem zapoznaliśmy się z historią tego ostatniego zamku.
Rodzina Sforza wybudowała trzeci zamek w 1479 po porażce mediolańskich wojsk z wojskami Konfederacji Szwajcarskiej w bitwie pod Giornico. Wybudowano go w rekordowym czasie sześciu miesięcy. Wznosi się na wysokości 230 metrów nad miastem, miał mu zapewniać lepszą ochronę.
Dziś mieszczą się tu sale wystawowe i podczas naszej wizyty można było oglądać ekspozycję multimedialną, poświęconą Leonardo da Vinci. Nas ona specjalnie nie zachwyciła, bo oglądaliśmy w Luwrze wystawę poświęconą temu niezwykłemu człowiekowi.




Teraz zostało nam już tylko zejście na dół, spacer na dworzec i powrót pociągiem do Locarno.
Jeśli
lubicie Szwajcarię, zajrzyjcie tu;
chcecie wiedzieć, co się u nas dzieje, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
interesujecie się ciekawymi miejscami w Polsce, kupcie nasz ebook, szczegóły znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Link poniższy jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com


4 komentarze
Piotr
Kolejny świetny artykuł na tematy, które mnie interesują. Choć w Szwajcarii nie byłem, to dzięki Pani odbyłem kolejną pasjonującą wycieczkę zamkowym szlakiem. Być może kiedyś odwiedzę Bellinzonę 🙂 Póki co, ja jestem po wyprawie do Saksonii Szwajcarskiej, gdzie też podobnie pięknych miejsc nie brakuje. Tu moja fotorelacja:) https://www.allinclusive-blaski-cienie.com/post/kopia-skalne-miasto-i-most-w-bastei
Małgorzata Bochenek
Dziękuję za miłe słowa. Szwajcaria saksońska wciąż jest przed nami, dlatego chętnie zapoznam się z Pana relacją. Pozdrawiam serdecznie.
Redakcja PolisaTurystyczna.pl
W samym centrum miasta Bellinzone wychodząc z parkingu możemy od razu wjechać do zamku i podziwiać panoramę miasta. Mnie osobiście zachwycił magiczny klimat tego miejsca.
Małgorzata Bochenek
O windzie pisałam w tekście. Faktycznie widok jest fantastyczny. Dotarcie do dwóch pozostałych zamków wymaga trochę wysiłku. Trzy zamki w jednym mieście tworzą niepowtarzalny klimat.