Zwiedzanie Kopenhagi, jej różne oblicza
W Kopenhadze byliśmy prawie trzy lata temu, wobec tego będą to raczej wspomnienia niż przewodnik. Kiedy zabierałam się do pisania tekstu i sobie przypominałam nasz weekend tu spędzony, doszłam do wniosku, że właściwie jeszcze raz powinniśmy odwiedzić to miasto. Powody są zasadniczo dwa. Z jednej strony nie zobaczyliśmy wielu wspaniałych miejsc, bo zabrakło czasu, z drugiej zaś, bo chcielibyśmy jeszcze raz przeżyć nastrój kopenhaskiej zabawy.
Piątkowy wieczór
Przylecieliśmy samolotem i już na lotnisku czekał na nas klimat skandynawskiego designu. Sprawiła to aranżacja lotniskowych wnętrz, drewniane podłogi. Kiedy wysiedliśmy z pociągu, który dowiózł nas z lotniska i szliśmy w piątkowy wieczór do naszego hotelu w centrum miasta, zabawa trwała w najlepsze.
Niektórzy widać było, iż wypili stanowczo zbyt wiele, alkoholu oczywiście. W niedzielę rano z kolei spotkaliśmy dobrze ubraną parę śpiącą na schodach do sklepu. Ich impreza musiała być udana. Widok był naprawdę zabawny. No dobrze, nie ma być to jednak tekst cały czas omawiający problematykę picia…W Skandynawii zresztą to temat wzbudzający emocje. W Norwegii czy Szwecji zakup alkoholu (poza piwem) możliwy jest tylko w specjalnych i co tu dużo mówić, nielicznych sklepach.
Zwiedzanie Kopenhagi – nabrzeże Nyhawn
Kopenhaga naprawdę może się podobać. Jednym z najbardziej uroczych miejsc jest nabrzeże Nyhawn. Kiedyś portowe, dziś raczej turystyczne. Są tam liczne restauracje i kawiarnie, a łopoczące żagle łodzi i jachtów i stare kamieniczki czynią z tego miejsca idealny punkt na obiad, kolację czy po prostu miłe chwile wypoczynku. Mimo wczesnej wiosny (kwiecień), siedzieliśmy na zewnątrz, bo słońce całkiem mocno przygrzewało.
Zwiedzanie Kopenhagi – Syrenka
Poszliśmy też odwiedzić słynną Syrenkę, symbol Kopenhagi. Udało nam się zrobić zdjęcie, bez Japończyków w kadrze. Zaskakujące jest to , iż różne miasta mają zgoła odmienne symbole. Paryż ogromna wieżę, a Kopenhaga niewielką rzeźbę (1,25 cm ale waży 175 kg) jakby nieco wstydliwie posadowioną nad wodą. Napisałam o jej burzliwej historii osobny tekst.
Zwiedzanie Kopenhagi – nowoczesność
Po drodze mijaliśmy wspaniały gmach opery, stojący właściwie w wodzie, otoczony przez siedzących wszędzie młodych ludzi. To symbol nowej Kopenhagi. Nowoczesne budowle w tym mieście naprawdę sprawiają imponujące wrażenie i potwierdzają dość powszechne przekonanie o potędze skandynawskiego designu.
Zamek królewski
Byliśmy w słynnym zamku królewskim Rosenborg Slot, gdzie duże wrażenie zrobił na nas skarbiec.
Same wnętrza też były ciekawe, ale nie można było robić zdjęć. Obejrzeliśmy też zmianę warty przed Pałacem Królewskim.
Zwiedzanie Kopenhagi – Muzeum Narodowe
Futrzane czapy królewskich gwardzistów przypominały nakrycia głowy londyńskich żołnierzy. Z futrami mieliśmy jeszcze jedno spotkanie. Największym zaskoczeniem okazała się dla nas bowiem wizyta w Muzeum Narodowym. Nie, nie było tam kolekcji futer. Były zaś futrzane stroje ludów północy. Muzeum zaskakuje bogactwem i jakością zbiorów.
Czego nie widzieliśmy w Kopenhadze ? Na pewno kilku zabytków i oczywiście parku Tivoli. Tego ostatniego dlatego, iż po prostu nie było jeszcze sezonu. Nie widzieliśmy także akwarium, a przecież to nadmorska stolica morskiego kraju. Nie widzieliśmy także dzielnicy hipisów Christiania. Najprzyjemniejsze wspomnienie ? Siedzenie na leżaku na centralnym placu miasta. Leżak to w tym wypadku część wyposażenia baru. Wydawało mi się, iż to zestawienie – centrum miasta, kamienice, plac, leżaki oddaje w jakiejś mierze charakter Kopenhagi i jej mieszkańców. Warto tam pojechać.
Jeśli lubicie Danię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.
Booking.com
2 komentarze
szewo
I jeszcze rowerzyści, i jeszcze Tivoli…
Małgorzata Bochenek
No pewnie, dla każdego coś miłego. Pozdrawiam