Świętokrzyskie w poszukiwaniu dinozaurów i jeden wielki piec po drodze
Zwiedzanie atrakcji znajdujących się blisko Końskich, zachęciło nas do kolejnej wizyty w tym rejonie. Tym razem ruszyliśmy na poszukiwanie dinozaurów, a konkretnie ich śladów i historii z nimi związanych. Było ciekawie, a nawet bardzo.
Świętokrzyskie w poszukiwaniu dinozaurów – Mniów
Do Mniowa pojechaliśmy, aby zobaczyć znajdujący się przed budynkiem gminy kamień ze śladami dinozaurów, a także z tajemniczymi rytami. Trochę mieliśmy pecha, bo trwają tam jakieś prace i cała konstrukcja była otoczona, ale poradziliśmy sobie. Niestety, zdjęcia robione przez szybę nie są zbyt wyraźne. Kamień pochodzi z Kontrewersu i odkryto go w 1988 roku. Od razu został uznany za najciekawsze odkrycie archeologiczne, a to dlatego, że przedstawione postaci przypominają te, które znamy z Ameryki Południowej.
Na kamieniu można znaleźć dwie postaci z rogami. Według informacji znajdujących się na pobliskiej tablicy jedna postać jest żeńska, druga męska. Obie mają rogi, dlatego w tradycji ludowej uznawano je za diabły. Według archeologów ryty mogą przedstawiać greckie bóstwo Pana.
Świętokrzyskie w poszukiwaniu śladów dinozaurów – Gagaty Sołtykowskie
My ruszyliśmy dalej, tym razem do rezerwatu przyrody Gagaty Sołtykowskie. Jechaliśmy drogą numer 42 Końskie-Skarżysko-Kamienna. Za wsią Odrowąż trzeba było skręcić w leśną, szutrową drogę i dojechać nią do parkingu. Do samego rezerwatu trzeba dojść na własnych nogach, ale spacer po lesie to sama przyjemność. Końcowy fragment trasy prowadzi po ulubionych przeze mnie drewnianych pomostach, z których można podziwiać fantastyczną roślinność.
Rezerwat obejmuje wyrobisko o długości 400 metrów i szerokości 200 metrów. Do 1977 roku wydobywano stąd glinkę ceramiczną. Dość niesamowicie to wszystko wygląda, ale zanim poszliśmy oglądać wyrobisko, znaleźliśmy drewnianą wiatę, a pod nią skały ze śladami dinozaurów. Pochodzą one sprzed 200 milionów lat. Tropy te pozostawiły dinozaury roślinożerne zauropody oraz drapieżne teropody. Dinozaury żyły na lądach prawie 150 milionów lat. Tutejsze tropy obrazują wędrówkę kilku zwierząt jednocześnie, są też ślady należące do młodych osobników. Jest to bardzo ciekawe, bo świadczy o stadnym życiu zauropodów.
Ślady
Kiedy już odnaleźliśmy ślady, mam nadzieję, że właściwe, ruszyliśmy na hałdę. Wdrapaliśmy się na górę i stamtąd podziwialiśmy okolicę. Było niesamowicie. Na koniec podeszliśmy do jeszcze jednego stanowiska archeologicznego i usiłowaliśmy znaleźć kolejne ślady dinozaurów. Według nas, było ich mnóstwo. Każdą wypukłość i każde wydrążenie uznawaliśmy za ślad. Żałowaliśmy, że nie wybrał się z nami na wycieczkę żaden archeolog, który mógłby nam wyjaśnić, co oglądamy. Ale i tak było fantastycznie.
Mokrą ścieżką dotarliśmy do początku trasy. Jest ona poprowadzona dookoła, potem doszliśmy do samochodu i ruszyliśmy dalej.
Świętokrzyskie w poszukiwaniu dinozaurów – Starachowice
Zwiedziliśmy Muzeum Przyrody i Techniki Ekomuzeum. Przyjechaliśmy tu głównie z powodu dinozaurów, ale muszę przyznać, że opowieść o dawnej hucie była również interesująca.
Muzeum zwiedza się w grupach o pełnych godzinach. Bilet normalny kosztuje 12 zł w sezonie letnim (15 zł – aktualizacja 3.01.2023; 20 zł – aktualizacja 27.08.2024). Można też kupić wspólny bilet i zwiedzić też klasztor w Wąchocku za 13 zł (18 zł – aktualizacja 3.01.2023; 28 zł – aktualizacja 27.08.2024). My tam już kiedyś byliśmy. Szczegóły dotyczące zniżek i godzin, w których czynne jest muzeum znajdziecie na jego stronie.
Opowieść o zakładzie pokazywała, jak niegdyś trudna była praca. Trzeba było dźwigać wielkie ciężary oraz pilnować, aby w piecu ogień nie wygasł.
Pierwszy wielki piec wybudowali w Starachowicach cystersi z Wąchocka w 1789 roku. Niedługo później, bo w 1818 roku rząd Królestwa Polskiego skasował zakon i upaństwowił jego dobra. Budowę zakładu ukończono w 1842 roku. Inicjatorem budowy całej sieci zakładów wzdłuż rzeki Kamiennej był Stanisław Staszic. O tym i o wielu innych ciekawych rzeczach dowiedzieliśmy się podczas wycieczki po zakładzie. Na mnie największe wrażenie zrobić wielki piec.
Po tych industrialnych opowieściach trafiliśmy do sal prezentujących dinozaury, a także zwierzęta, które występowały jeszcze wcześniej. Bardzo podobały mi się plansze pokazujące, jak zmieniał się krajobraz. Modele zwierząt pozwoliły na zapoznanie się z ich wielkością i cechami charakterystycznymi. Okazało się, że wielkie dinozaury wywodzą się od całkiem malutkich stworków. Znów mogliśmy obserwować też ślady, jakie zwierzęta pozostawiły po sobie.
Na koniec wróciliśmy znów do klimatów przemysłowych i oglądaliśmy produkowane niegdyś w Starachowicach samochody Star. Wśród nich znajduje się replika papamobile z papieskiej pielgrzymki w 1979 roku. Jest to replika, bo ówczesne władze zniszczyły oryginały. Po latach udało się odnaleźć podwozie jednego z nich.
Świętokrzyskie w poszukiwaniu dinozaurów – Bałtów
Nigdy nie sądziłam, że trafię do takiego centrum rozrywki, ale trafiłam i byłam zadowolona. Samochód zatrzymaliśmy na parkingu przy drodze, jest bezpłatny, ale ledwo znaleźliśmy miejsce.
Kupiliśmy za 36 zł (bilet normalny; 109 zł – aktualizacja 27.08.2024) pakiet Jurapark. Cennik pozostałych pakietów wraz ze zniżkami znajdziecie na stronie parku. Nasz bilet pozwolił nam zobaczyć seans w 3d o podwodnych stworach, czyli prehistoryczne oceanarium, muzeum i jurajski park. Uważajcie w oceanarium będąc z małymi dziećmi, bo czasem jest wrażenie, że taki stwór płynie prosto na nas.
Najbardziej podobały nam się dinozaury, które można było oglądać w parku. Okazuje się, że przy ich tworzeniu brali udział archeologowie. Przy każdym umieszczono tablicę z opisem. Niestety, nie mieliśmy już czasu czytać tego wszystkiego. Park powstał w Bałtowie, bo w okolicach znaleziono liczne tropy dinozaurów.
Oglądaliśmy małe i wielkie dinozaury. Szczególnie malowniczo wyglądał wielki osobnik w wodzie, dlatego właśnie jemu zrobiłam najwięcej zdjęć.
Na koniec wstąpiliśmy do muzeum, gdzie oglądaliśmy skały ze śladami dawnych roślin z różnych miejsc na świecie.
I to już wszystkie atrakcje, jakie sobie zafundowaliśmy, no prawie wszystkie, bo jeszcze zjedliśmy smacznego pstrąga, poobserwowaliśmy zadowolone dzieciaki, poszliśmy szukać kolejnych śladów w naturze, ale całego „Żydowskiego Jaru” nie przeszliśmy, bo choć brama była otwarta, nie było tu nikogo, a ścieżka wyglądała na zniszczoną.
Zakończyliśmy więc nasz ciekawy dzień z dinozaurami.
Jeśli
chcesz zobaczyć więcej miejsc w Świętokrzyskiem, kup naszą książkę
chcesz śledzić na bieżąco naszą aktywność, obserwuj naszego Facebooka i Instagrama;
lubisz zwiedzać Polskę, kup nasz ebook, szczegóły znajdziesz w tym wpisie, a gdy klikniesz w obrazek poniżej, przeniesiesz się do naszego sklepu.
Link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com