
Święto Madrytu, czyli dzień świętego Izydora
Rok temu pisałam wam o świętym Izydorze Oraczu, patronie rolników i Madrytu, a teraz postanowiliśmy zobaczyć na własne oczy, jak wygląda święto Madrytu. Wszystko zaczęło się 14 maja wieczorem i udało nam się zdążyć na paradę gigantów. Przyszliśmy godzinę wcześniej, ale jak się okazało, byliśmy za wcześnie. Zupełnie spokojnie wystarczyło być o określonej godzinie. Skąd wiedzieliśmy, gdzie się stawić? Najpierw w domy sprawdziliśmy w Internecie, a potem na lotnisku pobraliśmy stosowny program fiesty.
Święto Madrytu – parada gigantów
Parada gigantów to przemarsz wielkich figur, z których każda przedstawiała jakąś osobę. Był więc i Mohamed I, Święty Izydor, Santa Maria de la Cabeza (czyli żona Świętego Izydora) oraz Julian i La Marie Pepa (ubrani w tradycyjne stroje mieszkańców Madrytu), Karol III i Goya i pewnie inni. Dlaczego akurat oni? Jeszcze nie wiemy. Ale chyba nie jest to takie ważne. Były też mniejsze postacie, które miały tylko wielkie głowy i okładały mieszkańców kulami z gąbki, na szczęście. Też nam się oberwało. W sumie to nie wiem dlaczego, bo „bite” miały być tylko dzieci. Na paradę przyszły całe rodziny. Najbardziej zabawnie wyglądali mali chłopcy w kraciastych kamizelkach i takich samych czapkach. Powiedzmy sobie szczerze damski strój nie był tak efektowny. W charakterystycznej chustce i kwiatach na czubku głowy nie można było wyglądać dobrze i moim zdaniem taki jest powód, dla którego było bardzo mało dziewcząt ubranych w świąteczny strój. Niektóre wybierały męskie stroje i co tu dużo mówić wyglądały w nich naprawdę dobrze.





Po paradzie na Plaza de la Villa odbył się koncert. Zresztą na pobliskim Plaza Mayor również, bo koncerty w miejscach publicznych to główna atrakcja obchodów święta Izydora.
Święto Madrytu – procesja
Dzień świętego przypada na 15 maja i wtedy też odbyła się procesja, bo w końcu jesteśmy w Hiszpanii i bez procesji nie może odbyć się żadne święto. Brali w niej udział członkowie różnych bractw, głównie w strojach charakterystycznych dla tego święta. Były też orkiestry i figury, tym razem Marii de la Cabeza i oczywiście Świętego Izydora. W procesji, w przeciwieństwie do południowych regionów Hiszpanii , brali udział głównie starsi. Oni też tańczyli wcześniej i później chotis na ulicach Madrytu, dostarczając radości zgromadzonym mieszkańcom miasta i turystom. Tak nawiasem mówiąc chotis nie wydaje się być tańcem nazbyt skomplikowanym, a pląsy, które oglądaliśmy przypominały nieco polskie zabawy sanatoryjne czy weselne. No dobrze, śpiewali ładniej niż można to zwykle usłyszeć w naszym kraju. Tak więc ćwiczenie chotis nie jest chyba zbyt wielkim wyzwaniem. Oczywiście w przewodnikach, w Internecie przeczytacie jak to „wszyscy” tańczą na madryckich ulicach. To nieprawda. Owszem grupki głównie starszych ludzi tańczą, ale do stwierdzenia „cały Madryt” droga daleka.







Święto Madrytu – pokaz sztucznych ogni
Wieczorem, właściwie w nocy, w Parku Retiro odbył się pokaz sztucznych ogni. Trafiliśmy tu bez trudu, bo olbrzymia ilość ludzi podążała do jeziorka w parku. Wystarczyło iść za nimi. Tutaj rozpiętość wieku była znacznie większa. Pokaz był bardzo efektowny choć nie nazbyt długi i wszyscy wyglądali na bardzo zadowolonych.

Główne imprezy mamy więc już za sobą. Teraz pozostało jeszcze trochę koncertów i noc muzeów. Jeśli ktoś będzie chciał się wybrać w przyszłym roku na święto Madrytu to zachęcamy. Bonusy są następujące: jest miła atmosfera, można zobaczyć trochę folkloru, można posłuchać za darmo muzyki od klasycznej począwszy a na rocku skończywszy. Jest pewno i parę innych powodów, ale nie wierzcie że akurat tym żyje cały Madryt. Tak co prawda twierdzi nawet hiszpańska telewizja, ale tak po prostu nie jest. Madryt chyba zresztą nie potrafi żyć jednym wydarzeniem, no chyba że to wiekopomny sukces Realu. To już jednak inna historia.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.
Booking.com
