San Cristobal de La Laguna, czyli dawna stalica Teneryfy
Nie mieliśmy w planach odwiedzenia tego miasta, wpisanego na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, ale linie lotnicze zadecydowały inaczej. Przylecieliśmy bowiem z Warszawy na Teneryfę na lotnisko południowe i z tegoż mieliśmy lecieć do Madrytu. Okazało się jednak, że lot przeniesiono na lotnisko północne. Wobec tego postanowiliśmy przyjechać w pobliże dzień wcześniej i udać się na spacer po La Laguna. Muszę zaznaczyć, że byliśmy tu już podczas poprzedniej naszej wizyty na Teneryfie.
San Cristobal de La Laguna – dlaczego miejscowość jest niezwykła?
Ulice miejscowości zachowały układ z XVI wieku. Zachowały się dawne pałace i budynki klasztorne. Już na podstawie tych dwóch zdań można się domyślić, że historia miasta sięga końca XV wieku. Miasto założył arystokrata andaluzyjski Alonzo Fernandez de Lugo. Powstała tu stała baza wypadowa do podboju wyspy. Niegdyś istniała w tym miejscu Laguna, stąd nazwa. Laguna została osuszona w 1837 roku. Okres największej świetności miasta przypada na XVI – XVIII wieku. Mieszkało to wielu kupców, żołnierzy i biurokratów. W 1701 roku powstał uniwersytet, który funkcjonuje do dziś.
W miejscowości zachował się XVI-wieczny układ ulic, pałace, kościoły. To XVI-wieczne miasto wygląda dość niezwykle i trafiło na listę UNESCO w 1999 roku. Stolicę, co prawda, przeniesiono do leżącego nad oceanem, tuż obok, Santa Cruz de Tenerife, ale to La Laguna jest w dalszym ciągu centrum kulturalnym.
Nasze zwiedzanie
W mieście są dwie główne ulice, wzdłuż których znajdują się pałace. Naszą uwagę przyciągały dekoracje na budynkach. Czasem dało się wejść przez bramę i zobaczyć patio. Zwiedziliśmy też katedrę, która jest głównym kościołem diecezji Santa Cruz de Tenerife. Jest pod wezwaniem świętego Krzysztofa. Pierwszy kościół wzniesiono w XVI wieku, ale w XIX popadł w ruinę. Na początku XX wieku rozebrano go i zrekonstruowano. Podobał nam się ołtarz z włoskiego marmuru. W sumie wnętrze nas trochę rozczarowało, ale pamiętajcie, że widzieliśmy prawie wszystkie najładniejsze hiszpańskie katedry.
Do kościoła Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia tylko zajrzeliśmy. Można było wejść na wieżę, ale moje kontuzjowane kolano nie pozwoliło mi na to.
Nie daliśmy też rady zajrzeć do Muzeum Historii Teneryfy, akurat było zamknięte. Ale spacer po ulicach miasta i siedzenie w barze też było przyjemne.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.
Booking.com