Masiewo i nasz spacer po Puszczy Białowieskiej
Masiewa są dwa: I i II, albo Nowe i Stare. Szlaki wychodzą ze Starego Masiewa. Wieś znajduje na wielkiej puszczańskiej polanie. Tuż obok biegnie granica z Białorusią. Trudno nam było złapać polską sieć, za to pojawiały się dwie białoruskie. To nie jedyny transgraniczny problem. Przodkowie dzisiejszych mieszkańców leżą na cmentarzu w Cichej Woli po stronie białoruskiej. Tam też znajduje się cerkiew, do której chodzili przed wojną na nabożeństwa.
Masiewo – trochę historii
Przedwojenne Masiewo liczyło 200 domów, były tu dwie karczmy. Po dawnych gospodarstwach pozostały zdziczałe jabłonie, rodzące jeszcze dziś całkiem smaczne jabłka (wiem, bo próbowaliśmy). W 1941 roku na rozkaz Göringa wieś wysiedlono, a zabudowania spalono. Tylko jedna trzecia mieszkańców powróciła po wojnie. Dziś miejscowość nieco zmienia charakter, bo osiedlają się tu przybysze z miast. My też zawsze jak tu jesteśmy, szukamy chałupy do zamieszkania. Ale potem zdajemy sobie sprawę, że nade wszystko lubimy podróżować.
Masiewo – spacer po Puszczy Białowieskiej
Wybraliśmy się w ten rejon Puszczy, bo poprzednim razem właśnie tu na drodze spotkaliśmy grupę żubrów. Tym razem nie mieliśmy tyle szczęścia. Postanowiliśmy przejść się szlakiem okrężnym (czerwonym) wokół rezerwatu Głuszczec, który liczył nieco ponad 5 kilometrów i odwiedzić ostoję żubrów. Wycieczka była wspaniała, przede wszystkim to powietrze, aż płuca były zdziwione.
Nie przeszkadzało nam nawet to, że zaczął padać deszcz. Przecież pogoda zawsze jest dobra, tylko czasem ciuchy ma się nieodpowiednie. My na szczęście mieliśmy odpowiednie i jeszcze dodatkowo parasole. Nie wyglądaliśmy co prawda na zaprawionych w marszu piechurów, ale przynajmniej spodnie mieliśmy suche. Z kurtki goretexowej właśnie na nie zazwyczaj zlewa się woda. Doszliśmy do dawnej kolejki leśnej, stoi tu lokomotywa, wagony i wiaty.
Zauważyliśmy, że miejsc biwakowych jest w Puszczy całkiem sporo. Towarzyszyły nam dziwne krzyki jakiego zachrypłego ptaka. Domyślamy się, że był to głuszec.
Masiewo – ostoja żubrów
Na koniec przestało padać, więc poszliśmy jeszcze do ostoi żubrów. To wielka polana z wieżami, no i z widocznym słupem granicznym. Weszliśmy na platformę widokową, ale mimo usilnego wypatrywania nie zobaczyliśmy żubrów, innych zwierząt zresztą też nie.
Pewnie z powodu braku parasoli, ukryły się gdzieś pod drzewami. A trzeba przyznać, że można się tu nieźle schować. Aby wrócić do samochodu, musieliśmy przejść przez wieś. Podziwialiśmy domy i te stare, i te całkiem nowe. Musieliśmy wracać, ale mamy tu i w innych częściach Puszczy jeszcze wiele szlaków do przejścia. Chcemy się też wybrać na wycieczkę o świcie, albo o zmierzchu (jeszcze nie zdecydowaliśmy kiedy) z przewodnikiem po rezerwacie ścisłym. Są tu też trasy wprost wymarzone na rower. Pewnie równie miło jest na biegówkach. Nic to, że widzieliśmy już wyraźne objawy jesieni.
Jeśli
lubicie podlaskie, zerknijcie tu:
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie
fascynuje Was Polska i chcecie odwiedzić piękne miejsca, kupcie nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Spaliśmy w Białowieży.
Booking.com
Dodane przez Małgosia dnia 2013-09-03