Leszno to chyba miłe miejsce do życia
Leszno było naszą bazą wypadową podczas ostatniej podróży po Wielkopolsce. Przyjechaliśmy tu z Rydzyny. Miasto zwiedziliśmy, a więc nie popełniliśmy błędu, który nam się czasem zdarza. Nasz błąd polega na tym, że nie zostaje nam czasu na zwiedzenie miejscowości, w której mamy bazę. A Leszno ze wszech miar godne jest uwagi.
Leszno – trochę historii na początek
Ale najpierw o nazwie, bo może wyjaśni Wam to, dlaczego powiat nazywa się leszczyński. Otóż, według językoznawców, istniała starsza nazwa miejscowości Leszczno, pochodząca od leszczyny.
A teraz historia. Najstarsza wzmianka o miejscowości pochodzi z 1393 roku, należała ona wtedy do Stefana z Karnina, herbu Wieniawa, wkrótce ród przybrał nazwisko Leszczyńscy. Na początku XVI wieku Leszno zostało ważnym centrum reformacji. W 1547 roku osada otrzymała prawa miejskie. Działało już wtedy gimnazjum, którego wykładowcą był Jan Amos Komensky, czeski filozof i pedagog, myśliciel protestancki.
Na początku XVI wieku zaczęli się w Lesznie osiedlać Żydzi. Do miasta przybyli też bracia czescy i śląscy tkacze. Wybudowano synagogę, rozwijało się drukarstwo. Odbywały się tu liczne jarmarki. W czasie wojen religijnych w innych częściach Europy, w Lesznie współżyły cztery wyznania: bracia czescy, luteranie, katolicy i żydzi. Był to złoty okres w dziejach miasta, który skończył w 1656 roku. Miasto spaliły wojska wierne Janowi Kazimierzowi za wpuszczenie przez protestancką większość Szwedów.
Podczas II rozbioru miasto wcielono do Prus i przemianowano na Lissa. Do Polski powróciło w 1920 roku. My, chodząc po mieście, co rusz natykaliśmy się na ślady tej bujnej historii.
Leszno – Rynek i kościoły
Centralne miejsce w Rynku zajmuje ratusz. Podczas naszej wizyty był zasłonięty rusztowaniami. Obecny budynek pochodzi z lat 1707-1708. Wcześniejsze zniszczyły pożary. Jest uznawany za jeden z ładniejszych tego typu budynków w Wielkopolsce. Nam nawet zasłonięty się spodobał.
Kamienice nie są bardzo stare, pochodzą przeważnie z końca XIX wieku, ale powstały na zgliszczach poprzednich. Pełno tu było miło restauracji i kawiarni. Rynek w Lesznie to naprawdę miłe miejsce. W mieście są drogowskazy, kierujące do różnych atrakcyjnych miejsc. Nie mieliśmy więc problemów, aby dotrzeć do kościołów.
Najpierw odwiedziliśmy kolegiatę pod wezwaniem św. Mikołaja. Pochodzi z XVIII wieku, wbudowany w stylu barokowym. Weszliśmy do środka i spodobały nam się ołtarze boczne oraz ambona. Imponujący jest też późnobarokowy ołtarz główny. Są tu też nagrobki Rafała Leszczyńskiego, ojca króla Stanisława i Bogusława Leszczyńskiego.
Blisko mieliśmy też do kolejnego kościoła pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. Był wybudowany w latach 1652-54 jako zbór braci czeskich. Odbudowany został po kolejnym pożarze po roku 1707. Nas bardzo zaskoczyło wnętrze. Podobny układ widzieliśmy w kościele pokoju w Jaworze. To w Lesznie było mniej dekoracyjne, ale ambona zasługuje na uwagę.
Ostatni odwiedzony przez nas kościół pod wezwaniem św. Krzyża mieści się kawałek od centrum, doszliśmy tam ulicą Szkolną. Jest to dawny kościół luterański. Zniszczyła go armia czerwona. Wnętrze jest dość puste. Wokół kościoła znajduje się ciekawe lapidarium. Znajduje się tu sto nagrobków z XVII, XVIII i XIX wieku. Niektóre tablice bardzo nam się spodobały, na ich fotografowaniu spędziliśmy więc trochę czasu.
Muzeum
Muzeum było otwarte w dziwnych godzinach i raczej krótko, ale udało nam się tam zajrzeć. Najpierw zwiedziliśmy wystawę w dawnej synagodze. Obejrzeliśmy wystawę prezentującą kobiece, tiulowe nakrycia głowy. Nosiły je mieszkanki wielkopolskich wsi w XIX i w pierwszej połowie XX wieku. Dowiedzieliśmy się, jak trudno wyczyścić takie tiulowe nakrycie głowy. Kobiety nosiły je z okazji różnych świąt. Podobały nam się zarówno same nakrycia głowy, jak i stare zdjęcia, na których oglądaliśmy je, przyozdabiające kobiety podczas uroczystości.
Byliśmy zdziwieni, kiedy okazało się, że także na pogrzebach obowiązywały białe czepki i kopki. Ewentualnie przykrywano je czymś czarnym
W synagodze jest też wystawa poświęcona historii Żydów w Lesznie, ale jej nie obejrzeliśmy, bo właśnie trwał drobny remont. Poszliśmy natomiast do drugiego budynku, znajduje się on obok kościoła św. Krzyża. Tak znaleźliśmy kilka dobrych obrazów, a także portrety z XVIII-XIX wieku, portrety trumienne, wystawę nowych nabytków, w tym starych książek, a także różne przedmioty i zdjęcia związane z historią miasta.
Leszno – kilka uwag na koniec
Nie wszystko w Lesznie nam się podobało. Cieszyliśmy się, że jest wyznaczona trasa pokazująca interesujące miejsca, jednak szkoda, że nie było do niej mapy.
Uliczki wokół Rynku wymagają prac remontowych i renowacyjnych. Pewnie jest to problem praw własności, ale może dałoby się jakoś rozwiązać. Mimo tych drobnych mankamentów byliśmy bardzo zadowoleni z wizyty w Lesznie i myślimy, że mieszkańcom jest tu dobrze, zwłaszcza, że w okolicy znajduje się kilka ładnych jezior.
Spaliśmy w hotelu Antonińska. To dziwne miejsce, najpierw mieliśmy obawy, bo cztery pokoje miały wspólną kuchnię. Obawialiśmy się jakiegoś hałasu, ale było bardzo spokojnie. Smakowało nam jedzenie w restauracji, bardzo miła obsługa. Trafiliśmy na wesele, ale muzyka ucichła o 22, więc nie był to jakiś specjalny problem.
Smakowało nam też jedzenie w najlepiej ocenianej restauracji w mieście, czyli w „Zielonej Antresoli”. W dodatku latem to bardzo urocze miejsce, tonące w zieleni.
Jeśli
chcecie więcej pomysłów, jak spędzić weekend, zerknijcie tu;
interesuje Was, co na bieżąco u nas słychać, śledźcie nas na Facebooku i Instagramie.
Jeśli lubicie jeździć po Polsce, kupcie naszą książkę, szczegóły na jej temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
4 komentarze
Radosny Tata
Jako mieszkaniec Leszna od kilkunastu lat, nie mogę się podpisać pod słowami, że tutaj miło się mieszka. Jest to, co stwierdzam z przykrością, smutne miasto. Nie ma zbyt wiele do zaoferowania swoim mieszkańcom. Wszystko krąży dookoła Unii, która jest jedyną marką dzisiejszego Leszna. Nie wspominam o LFP, czy innych firmach, które kiedyś czyniły to miasto słynnym. Leszno nie ma powodu do radości nawet z powodu króla Stanisława. Był to kiepski władca. Rynek umiera, znikają kolejne sklepy, punktu usługowe, a za profilem wielu budynków, jest zwyczajnie brudno.
Wielki plus, to faktycznie zieleń. Chociaż i tutaj są powody do zmartwienia. Najpierw zabrano nam nasze Misie, potem Żubry… To już nie jest to samo miasto, jakie znaliśmy lata temu. Pozdrawiam serdecznie.
Małgorzata Bochenek
Szkoda, podczas naszego krótkiego pobytu myśleliśmy, że jest inaczej. Mamy nadzieję, iż miasto czeka jeszcze wiele dobrych momentów, a Rynek i jego okolica wypięknieje. Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
Jestem mieszkańcem Leszna. Nie zgodzę się z wypowiedzią „Radosnego taty”. Miasto Leszno ma wiele ciekawych propozycji kulturalnych, międzyinnymi przedstawienia teatralne w Teatrze Miejskim. Przedstawienia teatralne w WSH. Co roku odbywa się piękny Airshow na lotnisku gdzie przez dwa dni w pokazach lotniczych dziennych jak i nocnych uczestniczy kilka tysięcy osób zjeżdżających z całej Europy. Odbywają sie międzynarodowe mistrzowstwstwa szybowcowe jak i balonowe. W okresie wiosenno letnim w weekendy odbywają się „rynki śniadaniowe” organizowane przez lokalnych rzemieślników gastronomi jak i restauratorów. Można uczestniczyć w kinie plenerowym umiejscowionym w scenerii uliczek starówki. Często jest to połączone z degustacją dań z restauracji. Oprócz meczy na żużlu Unii Leszno, która jest wizytówką miasta jest wiele innych imprez sportowych, międzyinnymi koszykówka, piłka nożna halowa. Jeden z lepszych klubów kręglarskich w Polsce. Zastanawiam się, co jeszcze miasto miałoby zaoferować aby spełnić oczekiwania każdego mieszkańca tego cudownego miasta – Leszno.
PS. Dziękuję za piękny artykuł o moim ukochanym mieście.
Pozdrawiam Krzysztof
Małgorzata Bochenek
Dziękuję za uzupełnienie mojego artykułu. Nam się w Lesznie podobało i pewnie jeszcze wrócimy. Pozdrawiamy serdecznie