Estella i Puente La Reina, miasta zbudowane dla pielgrzymów
To, że jakieś miasto zbudowano specjalnie dlatego, że znalazło się na pielgrzymkowej trasie, może nie jest dziwne. Kiedy jednak wiemy, iż stało się to w średniowieczu, to trochę zmienia postać rzeczy. Po wizycie w Pampelunie, zabieram Was do kolejnych miejsc w Nawarze.
Estella i Puente la Reina – ta druga na początek
Swoje powstanie zawdzięcza Puente La Reina (po polsku Most Królowej) mostowi, który królowa Mayor kazała wybudować nad rzeką Arga, aby ułatwić pielgrzymom wędrówkę z Francji do Santiago de Compostela. Dziś jest to bardzo spokojna miejscowość, ale jedno się nie zmieniło, pielgrzymi ciągle są w niej obecni. A średniowieczny most, jak najbardziej istnieje i przeszliśmy po nim nad rwącą rzeką. Zaskoczyła nas konstrukcja, w której znajdują się małe otwory przypominające okna, miały one chronić budowlę przed porwaniem przez powódź. Mogła się przez nie przelewać wezbrana woda.
Samo miasto, choć niewielkie, ma w sobie wiele uroku. Kościół Santiago El Mayor zbudowano w XII wieku. Rozbudowano go w XIV wieku, stąd też możemy podziwiać w nim różne elementy gotyckie. Nas jednak zachwycił romański portyk. Drugi kościół, pod wezwaniem świętego Piotra, zachwycił nas bogatymi, barokowymi ołtarzami. W świątyni stały też przygotowane na procesję paseo. To wielkie i ciężkie drewniane platformy z figurami Jezusa, Maryi, a niekiedy z wyrzeźbionymi grupami postaci (ostatnia wieczerza). Figury te noszone są z wielkim trudem podczas procesji. Pisze o trudzie, bo paseo waży niekiedy więcej niż 1000 kg. Najprzyjemniejszy był jednak spacer średniowiecznymi uliczkami miasta, podczas którego mogliśmy poczuć klimat średniowiecznego miasteczka. Tak się nam przynajmniej wydawało.
Estella
Jest kolejnym miastem na pielgrzymkowym szlaku i my też widzieliśmy tu wielu pielgrzymów. Nasz hotel znajdował się w sąsiedniej miejscowości, ale do centrum Estelli mieliśmy tylko kilometr. Samo miasto okazało się bardzo dynamiczne i pełne energii.
Obejrzeliśmy kościół pod wezwaniem świętego Piotra. Znajduje się na wysokiej skale, ale zauważyliśmy windę, więc oszczędziliśmy trochę nogi. Prosto z windy dotarliśmy na urocze krużganki z kolumnami o rzeźbionych kapitelach. Chwilę nam zajęło podziwianie ich, ale było warto, bo są naprawdę wspaniałe. Przedstawiają sceny biblijne. Naszą uwagę zwrócił tez piękny, dekoracyjny portal. Ze schodów rozciągał się widok na stare uliczki i znajdujący się w pobliżu Pałac Królów Nawarry. Jest zupełnie wyjątkowy, bo rzadko spotyka się romańską architekturę świecką. Weszliśmy do środka, bo wewnątrz mieści się Muzeum Gustawa de Maetzu, znanego hiszpańskiego malarza, który zmarł w Estelli.
Duże wrażenie zrobiła na nas fasada kościoła pod wezwaniem San Miguel. Zachwycił nas romański portal z postacią Chrystusa Pantokratora. Wewnątrz podziwialiśmy flamandzką, gotycką rzeźbę świętego Michała. Czasem, gdy wchodziliśmy do wnętrza kościoła, było ono ciemne. Szybko okazało się, że gdzieś można znaleźć skrzynkę, do której należy wrzucić 1 euro i robi się jasno. Warto o tym pamiętać. Swoją drogą we wszystkich zwiedzanych kościołach, to właśnie my wrzucaliśmy te drobną monetę i zastanawialiśmy się czy u innych to brak wiedzy czy oszczędność.
Chodząc uliczkami Estelli podziwialiśmy fasady wielu zachowanych pałaców renesansowych.
Estella i Puente La Reina – klasztor Irache
Jak wspomniałam na wstępie, mieszkaliśmy za miastem, ale za to blisko klasztoru Irache. Oczywiście wybraliśmy się zobaczyć to niezwykłe miejsce. Marcina najbardziej zachęciła informacja o kranie, z którego leje się wino. Jakiż był jego zawód, kiedy kapnęło zaledwie kilka kropelek trunku. Widocznie pielgrzymi, którzy odwiedzili to miejsce przed nami, byli wyjątkowo spragnieni, bo dziennie leje się ponoć 100 litrów trunku.
Benedyktyński klasztor w XI wieku król Garcia III z Nejera przekształcił w szpital dla pielgrzymów. W XIII wieku wybudowano kościół. Byliśmy jedynymi zwiedzającymi i spacer po krużganku zrobił na nas wrażenie. A wracając do wina, tak już całkiem serio, to klasztornych trunków próbowaliśmy w restauracji. Młode wina, różowe i białe, nie zachwyciły nas jakoś specjalnie, ale to w końcu kwestia gustu, czy raczej smaku.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.