Zwiedzanie zamku w Wiśniczu
Kiedy zastanawialiśmy się, jakie miejsce w Małopolsce chcielibyśmy zobaczyć, Marcin zaproponował Nowy Wiśnicz. Trochę się skrzywiłam, bo zupełnie wszystko źle pamiętałam. Myślałam, że w zamku jest więzienie, a okazało się, iż więźniowie przebywają w dawnym klasztorze, a zamek można zwiedzać. Kiedy stanęliśmy przed nim, nie powiem, zrobił wrażenie. Nie mogliśmy jednak za długo się zachwycać, bo okazało się, że właśnie zaczyna się tura i rozpoczęliśmy zwiedzanie zamku w Wiśniczu. Marcin skoczył więc po bilety, a ja dołączyłam do grupy.
Zwiedzanie zamku w Wiśniczu – trochę historii
Bardzo sympatyczna pani przewodniczka opowiedziała historię zamku, ubarwiając ją anegdotami. I tak: w drugiej połowie XIV wieku Jan Kmita rozpoczął budowę zamku. Budowę kontynuowano przez następne 200 lat. Ostatnim przedstawicielem rodu Kmitów był Piotr, wojewoda krakowski i marszałek wielki koronny. Gościli tu królowie Zygmunt Stary i Zygmunt August. Królowa Bona jeździła po wieży zamkowej na osiołku. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że platforma, po której jeździła królowa nie miała barierki. Specjalnie ją tak wybudowano, aby czuwający wartownicy nie zasypiali.
Ma też zamek swoją Białą Damę, jest nią Barbara Radziwiłłówna. Mówi się, że została ona otruta podczas wizyty na zamku, zmarła pór roku później na Wawelu. Dziś ukazuje się tym, którzy nie mają czystego sumienia. Nam się nie pokazała…to tak informacyjnie.
Za życia Piotra Kmity zamek został rozbudowany, otoczony fortyfikacjami i ogrodami. Były w nim cenne obrazy i wspaniała biblioteka. Kmita zmarł bezpotomnie, zamek dostał się w ręce rodziny Barzów.
W 1593 roku zamek kupił Sebastian Lubomirski, wraz z zamkiem przygarnął herb Kmitów.
W czerwcu 1616 roku pod zamkiem założył miasto. Sebastian Lubomirski dorobił się na soli i oszustwach z nią związanych. Nie przejmował się zbytnio zamkiem w Wiśniczu, bo jego siedzibą były Dobczyce. Natomiast jego syn Stanisław Lubomirski przebudował zamek w modnym wówczas stylu „palazzo in fortezza”.
Wnętrza zdobiły sztukateria i obrazy Tycjana, Rafaela, Durera. Na zamku był teatr i kapela. Mimo 80 dział i zapasów żywności, które miały wystarczyć na trzy lata obrony, zamek poddano Szwedom bez walki. Został splądrowany. Nastąpiło to w 1655 roku, już po śmierci Stanisława Lubomirskiego. I to był koniec świetności zamku. W XIX wieku zamek popadał w ruinę, zmieniając właścicieli. Po wojnie przejął go Skarb Państwa. Budowla z mozołem i trudem (tak chyba mogę napisać) jest odbudowywana.
Zwiedzanie zamku w Wiśniczu
Najpierw obejrzeliśmy kuchnię z naczyniami z różnych epok. Zafascynowała nas wielkość kufli do piwa: ten dla kobiet miał 1,5 litra pojemności, a dla mężczyzn 5 litrów. Był też kredens ze srebrnymi naczyniami i inne kuchenne przedmioty.
Następnie udaliśmy się na dziedziniec. Krużganki przypominały trochę wawelskie, ale w znacznie mniejszej skali. Na jednej ze ścian dostrzegliśmy namalowane okna. Wywodzą się one z czasów baroku, kiedy ceniono sobie symetrię. W tym wypadku tę symetrię zapewniały malowane okna właśnie.
Na piętrze
Na pierwszym piętrze znajdują się dawne komnaty mieszkalne. W pierwszej sali są modele okolicznych zamków, a także zdjęcia pokazujące, w jakim stanie znajdował się zamek zaraz po wojnie. Jest to ważne ze względu na toczący się od lat proces z Lubomirskimi o zwrot nieruchomości. To dość pouczająca ekspozycja choć może modele nie zachwycają jakimś niezwykłym pięknem.
Zwiedzający z nami w grupie turyści dość łatwo rozpoznawali makiety kolejnych zamków. Na koniec doszliśmy do czytelnej i jakże charakterystycznej makiety Wawelu. Jeden z panów z szelmowskim uśmiechem stwierdził „nie znam, nie poznaję”. To utwierdziło nas w przekonaniu, że wspólne zwiedzanie może dawać sporo radości.
Kolejne dwie sale były dość puste, można jedynie było w nich oglądać prace uczniów miejscowego liceum plastycznego. Następnie dotarliśmy do kaplicy, a właściwie balkonu nad nią. Są w niej piękne malowidła i sztukaterie. Widzieliśmy je tylko z góry.
Obok kaplicy znajduje się pokój spowiedzi. Jest on dość specyficzny, bo w przeciwległym kącie można usłyszeć, co się mówi na drugim końcu, nawet szeptem. Mówi się, że to przygotowujący się do spowiedzi mąż podsłuchiwał swoją spowiadającą się małżonkę. Taką akustykę zapewniała specjalna konstrukcja architektoniczna.
Tego typu rozwiązania można spotkać także w innych miejscach w Polsce, między innymi w Oliwie. Dziś największą radość sprawiają dzieciom o czym mogliśmy przekonać się podczas zwiedzania zamku.
Sala balowa
Ale oto przyszła pora, aby udać się do wspaniałej sali balowej. Ma ona kilkaset metrów powierzchni. To naprawdę dużo. Można z niej wyjść na krużganki, z których rozciąga się wspaniały widok na okolicę, można też w miarę z bliska zobaczyć wieżę z platformą, po której podobno jeździła na osiołku królowa Bona.
Najbardziej dekoracyjna jest komnata plafonowa ze wspaniałym sufitem. Pochodzi on z zamku w Książu.
Na koniec obejrzeliśmy jeszcze portret ślubny, zadziwiająca była kolorowa suknia panny młodej.
Koryznówka
Potem obeszliśmy zamek dookoła, fotografując go namiętnie i udaliśmy się do kolejnego interesującego miejsca, czyli do „Koryznówki” . Znajdują się tu pamiątki po Janie Matejce. Jest to dom wybudowany przez Leonarda Serafińskiego, męża siostry żony Matejki. Matejko często tu bywał, więc zachowało się sporo przedmiotów. Udostępnione do zwiedzania są dwa małe pokoiki. Pierwszy z fortepianem, na którym grywał Matejko i poduszką, którą wyhaftowała jego żona; w drugim znajdował się gabinet Stanisławy Serafińskiej, autorki pamiętnika poświęconego malarzowi.
Dom jest zamieszkały i co ciekawe, zamieszkują go kolejne pokolenia tej samej rodziny. Z tym domem wiąże się także historia bohaterskiego rotmistrza Witolda Pileckiego. Pilecki dał się złapać, by dostać się do obozu w Auschwitz. Poznał skalę ludobójstwa, uciekł i ukrywał się właśnie w tym miejscu. Dlaczego akurat tam ? Przed pojmaniem Pilecki posługiwał się odnalezionymi w Warszawie dokumentami na nazwisko Tomasz Serafiński. Tak właśnie nazywał się ówczesny właściciel Koryznówki…
Nowy Wiśnicz
Udało nam się zajrzeć do kościoła parafialnego z bardzo ładnym, jednolitym, barokowym wnętrzem. Najcenniejszy jest tu ołtarz główny.
Obok kościoła znajdują rzeźby przedstawiające Jana Pawła II. To dzieło Czesława Dźwigaja, artysty, który zasłynął właśnie z upamiętniania Jana Pawła II. Na powierzchni kilkudziesięciu metrów umieszczono rzeźby pokazujące drogę przez życie jaką przebył Jan Paweł II.
Podczas szukania dobrego ujęcia na sfotografowanie ratusza, potknęłam się i wyleciałam w powietrze, no cóż padłam na kolana, a ponieważ w prawej ręce ściskałam aparat fotograficzny, więc prawe kolano obiłam całkiem konkretnie. Wszystkiemu winien był schodek, którego nie zauważył. Rynek w Wiśniczu stracił swój urok po pożarze w 1863 roku. Spłonęły wtedy piękne, drewniane domy. Możemy je oglądać jedynie na rysunkach Jana Matejki. Co niezwykłe, podobno zrobionych na dzień przed strasznym pożarem.
Nad miejscowością góruje dawny klasztor karmelitów bosych, w którym dziś mieści się więzienie. Został on wybudowany przez Stanisława Lubomirskiego jako wotum za zwycięstwo pod Chocimiem w 1621 roku. Klasztor pełnił też funkcje obronne. Był tu kościół pod wezwaniem Chrystusa Salwatora, miał marmurowe ołtarze. Podczas II wojny światowej rozebrali go hitlerowcy. Klasztor funkcjonował 150 lat. Ograbili go Szwedzi, a po zaborach znalazł się pod panowaniem Austrii. W 1783 roku cesarz Józef II skasował klasztor, a zakonnicy musieli przenieść się do Lwowa. W budynkach urządzono więzienie. Jak się domyślacie nie zwiedziliśmy dawnego klasztoru, ale dowiedzieliśmy się, że niebywałą czystość Wiśnicz zawdzięcza umowie między władzami miejskimi a więziennymi.
Nie obejrzeliśmy Muzeum Ziemi Wiśnickiej, choć miało być otwarte, drzwi zastaliśmy zamknięte bez żadnej dodatkowej informacji. Muzeum mieści się w dawnym „domu ubogich”, budynek pochodzi z 1641 roku. A wewnątrz nie obejrzeliśmy kolekcji dzieł malarzy wiślickich, ale najważniejsze było przecież zwiedzanie zamku w Wiśniczu.
Zwiedzanie zamku w Wiśniczu – informacje praktyczne:
Zamek otwarty jest:
Od 1 listopada do 30 kwietnia od poniedziałku do piątku 8.00-16.00
Sobota, niedziela i święta 11.00-16.00
Od 1 maja do 31 października od poniedziałku do piątku 8.00-18.00
Sobota, niedziela i święta 10.00-18.00
Bilet kosztuje : 18 zł (22 zł, aktualizacja 15.12.2022; 27 zł plus 2 zł za audioguid – aktualizacja 30.05.2024)
Jeśli
chcecie poznać więcej miejsc w Małopolsce, zerknijcie tu;
jesteście ciekawi, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie zwiedzać niezwykłe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, więcej informacji na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
4 komentarze
Rob
Bardzo fajny opis. Osobiście byłem ale napewno wybiorę się z dziećmi. Pozdrawiam
Małgorzata Bochenek
Dziękuje za miłe słowa. Pozdrawiam. Małgosia
El
Bardzo ciekawy opis 🙂 Jeśli kiedyś będziecie tam wracać, to nową atrakcją zamku jest „Bastion VR”, czyli zwiedzanie w wirtualnej rzeczywistości zamku sprzed kilkuset lat. Wygląda to tak: https://vimeo.com/223264019
Małgorzata Bochenek
Dziękuję za informację o nowej atrakcji. Jak będziemy w pobliżu, to na pewno obejrzymy, a dziś moga skorzystać czytelnicy. Pozdrawiam, Małgosia