
Zamek w Coca i inne atrakcje
Na wycieczkę wybraliśmy się z Segowii i pewnie odwiedzilibyśmy więcej miejsc, gdyby nie to, że z hotelowego sejfu nie wzięłam dokumentów, no i zwiedzaliśmy bez prawa jazdy. Na szczęście udało się, jednak skutecznie nas to zniechęciło do wybierania się w dalsze rejony. Ale i tak oba miejsca, które odwiedziliśmy były wspaniałe i zrekompensowały brak odwiedzin w kolejnych. Szczególne wrażenie zrobił na nas zamek w Coca.
Klasztor w Santa Maria de la Nieve
W miejscowości Santa Maria de la Nieve zatrzymaliśmy się, aby obejrzeć klasztor. Niestety ani do klasztoru, ani do kościoła nie dało się wejść do środka, ale podobno najładniejsze są krużganki, które obejrzeliśmy. W krużgankach na kapitelach kolumn przedstawiono scenki z XV-wiecznego życia i to właśnie one są robią największe wrażenie. Tematyka dotyczy głównie rolnictwa i zmieniających się pór roku.
Klasztor pochodzi z XV wieku i warto jeszcze obejrzeć portal w kościele, bardzo bogaty i ładnie zachowany. Sama miejscowość jest mała i ma swój urok. My zatrzymaliśmy się w niej w drodze do Coca (zupełnie nie wiem, jak to odmieniać, może należałoby pisać Koka a nie Coca i wtedy byłoby Koki). Postanowiłam nie odmieniać.
Coca
Coca jest jedną z najstarszych miejscowości na Półwyspie Iberyjskich, choć dziś niewielka, o dawnych latach przypominają mury, pomnik rzymskiego cesarza Teodozjusza I Wielkiego, który tu się urodził i zamek. Teodozjusz ogłosił chrześcijaństwo religią panującą, a w 395 roku dokonał podziału cesarstwa rzymskiego na wschodniorzymskie (Bizancjum) i zachodniorzymskie (Rzym). Popiersie Teodozjusza dzielnie pręży się tuż obok murów obronnych.
Z miejscowością związany był też ród Fonseca, znacznie później oczywiście.
Zamek w Coca
zobaczyliśmy z daleka i zrobił na nas piorunujące wrażenie, bo czegoś takiego jeszcze w życiu nie widzieliśmy. Został zbudowany w XV wieku i jest przykładem mudejarowej architektury obronnej. Powstał z polecenia biskupa Sewilli Alfonsa Fonseki. Budowali go mauretańscy rzemieślnicy z cegły. Otaczała go głęboka fosa.
Do środka wchodzi się przez most zawieszony nad tą fosą. Po przekroczeniu mostu obeszliśmy zamek dookoła, podziwiając grube mury. Zauważyliśmy, że nosił ślady odbudowy, okazało się, że zniszczyli go żołnierze napoleońscy. Dziś w środku mieści się szkoła leśnictwa, ale można zwiedzać wieże, zobaczyć widok z góry. Zwiedza się samodzielnie, ale dostaliśmy krótki przewodnik, w którym znajdują się opisy najważniejszych rzeczy. Nie ma polskiej wersji, ale angielska jest. I jeszcze uwaga praktyczna: wchodzi się po starych schodach, których stopnie są naprawdę wysokie. Ale warto się trochę pomęczyć.
Pierwsza na trasie zwiedzania jest kaplica z obrazami niderlandzkich malarzy i rzeźbami romańskimi i gotyckimi. Co prawda twórcy dzieł nie są znani, ale dzieła zdradzają, że nie byli to pośledni twórcy.
Zamek udekorowany był płytkami azulejos, które podziwialiśmy w kolejnej sali. We wszystkich pomieszczeniach uwagę zwracają zachowana na sufitach i ścianach fragmenty dekoracji. W niektórych pomieszczeniach były też oryginalne meble z epoki. Najładniej zachowała się mała sala, w której w jednej końcu można było słyszeć, co mówi się szeptem w drugim.
A z góry rozciąga się wspaniały widok na okolicę.
Miejscowość
Miejscowość otoczona jest murem z basztami. Zachowały się ładne bramy. Jest też wysoka wieża z XII wieku, ale na szczęście dla naszych nóg była zamknięta. Na wieży umieszczono tablicę, iż lokalnej społeczności tę wieżę ofiarowała jedna z rodzin. Tak się trochę nad tym zadumaliśmy jak to jest mieć prywatnie taką np. XII wieczną wieżę. W Hiszpanii nie tak zniszczonej wojnami i najazdami jak nasz kraj w prywatnych rękach jest wiele naprawdę starych budowli. Pamiętam jak Trujillo mieszkaliśmy w takim właśnie kilkusetletnim pałacu. Ale wróćmy do Coca. Usiłowaliśmy trochę zwiedzać miejscowość, idąc za wskazaniami tablic informacyjnych, ale się pogubiliśmy. Wszyscy, którzy przygotowują takie tablice powinni do ich testowania zapraszać osoby, które nie znają miejscowości.
Z naszej wycieczki byliśmy zadowoleni, jedynie obawa przed policyjną kontrolą trochę popsuła nam radość i spowodowała, że nie odwiedziliśmy kolejnych dwóch miejscowości. Ale jak to mawiamy w takich przypadkach: „następnym razem”.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.
Booking.com

