
Sokołowsko – tu wymyślono Davos
Sokołowsko to dziś niewielka wieś (choć o miasteczkowym wyglądzie), leżąca na Dolny Śląsku, nieopodal Wałbrzycha. Co ma wspólnego ze słynnym szwajcarskim kurortem Davos? Okazuje się, że całkiem sporo. To tu w XIX wieku wymyślono i wprowadzono w życie metodę leczenia chorób płuc, która przyjęła się na świecie i skutecznie została wykorzystana także w Szwajcarii. Czyli Davos…to szwajcarskie Sokołowsko. Na to by wychodziło, a teraz czas na opowieść.
Sokołowsko – historia niezwykła
Dzieje tej miejscowości sięgają XIV wieku, ale umówmy się przez kilkaset lat nie działo się tu wiele. Zresztą może trudno się dziwić. Jesteśmy trochę na końcu świata. Właściwie prowadzi tu do dziś jedna droga i dawniej lepiej przecież nie było. Wszystko zmieniło się w XIX wieku. Ambitna i pełna pomysłów hrabina von Colomb odwiedziła wioskę i zapragnęła stworzyć tu miejsce w którym leczono by osoby chore na gruźlicę.
No może nie do końca jej plany się powiodły (mówiąc niedyplomatycznie była to finansowa porażka), ale wpadła za to na dobry pomysł i poprosiła o pomoc swojego szwagra Hermanna Brehmera. Hermann (pozwólmy sobie na odrobinkę poufałości) miał tu stworzyć ośrodek leczący choroby za pomocą terapii wymyślonej przez niejakiego Vincenta Priessnitza ( tak słusznie się Wam kojarzy, to człowiek, który wymyślił prysznic). Brehmer, a tu warto zapisać, iż był lekarzem, a więc dr Brehmer nie tylko postanowił kontynuować pomysł hrabiny, ale wymyślił całkiem nowy sposób leczenia gruźlicy. Był rok 1855.
Sokołowsko – Brehmer wkracza do akcji
Görbersdorf, tak wtedy nazywało się obecne Sokołowsko, rozpoczął swoją uzdrowiskową karierę. Pierwszy rok przyniósł wizytę kilku osób. Skuteczność nowej terapii sięgnęła 50% – 2 osoby zmarły, dwie uzyskały poprawę stanu zdrowia. W latach 70-tych XIX wieku było to już kilkaset przybywających osób, a chętnych było o wiele więcej. Nie zrażała gości cena, bo trzeba powiedzieć, że nie była to kuracja dla każdego.
Co nowego zaproponował dr Brehmer? Jego wersja kuracji przeciwgruźliczej obejmowała ćwiczenia, spacery, gimnastykę, a zdrowiu miało sprzyjać górskie powietrze. No i oczywiście ważna była dieta . Doktor stawiał na mięso i warzywa. Były też zimne prysznice. Nijak miało się to do dotychczas stosowanych kuracji, gdzie pacjent miał się nie przemęczać i przebywać w cieple. Nie było także mowy o „upuszczaniu krwi” chorym. Brehmer nie był amatorem czy szarlatanem. W 1853 roku został doktorem, a jego praca dotyczyła właśnie gruźlicy.
Sokołowsko – jak w miasteczku poszukiwaczy złota
Sława kuracji Brehmera rosła – ludzie uznali, iż wreszcie gruźlicę można pokonać leczeniem. Miejscowość rosła jak na drożdżach. Powstawały okazałe domy, pojawiły się telefony, poczta, końcowe lata XIX wieku przyniosły Görbersdorf wspaniały rozwój. Przyjeżdżali tu także lekarze i ludzie chcący zwalczać gruźlicę w innych częściach Europy i świata. Brehmer uważał, że wiedzą należy się dzielić i tak jego metoda stała się powszechnie znana i …stosowana. Poglądy miał bardzo lewicowe, choć i majątek niemały. Owocem tych wizyt było stworzenie nowych ośrodków leczenia. W 1868 roku powstaje pierwsze sanatorium w szwajcarskim Davos wzorowane na tym, które założył Brehmer.
Był to też czas w którym Robert Koch odkrył przyczyny zachorowania na gruźlicę. Za swoje prace otrzymał zresztą Nobla w 1905 roku. Leczenie strasznej choroby miało być łatwiejsze, a metoda Brehmera powoli nie jawiła się jako jedyna droga do wyleczenia. Koniec końców Görbersdorf nie czekał los miasteczka poszukiwaczy złota, jak napisaliśmy wyżej, ale lata początku XX wieku były już nieco spokojniejsze. Sława zaczęła lekko blaknąć, a świat bogactwa i blichtru wybierał inne miejsca.
Sokołowsko …zostaje Sokołowskiem
Stało się to, jak się łatwo domyślić, w 1945 roku. Od tego momentu miejscowość znajduje się w granicach Polski. Prof. Alfred Sokołowski był bliskim współpracownikiem Brehmera stąd pomysł by od jego nazwiska nazwać miejscowość. W czasach PRL dawne sanatorium Brehmera funkcjonowało, funkcjonowały także i inne, niegdyś rywalizujące z nim ośrodki. Wszystko odbywał się już oczywiście na nowych zasadach.
Czas upadku komunizmu przyniósł ciężki okres dla Sokołowska. Nie żeby ten wcześniejszy był jakoś idealny, ale na przyszłość miejscowości nie było planu. Jakoś tak dziwnie, na początku lat 90-tych, spłonęło sanatorium Brehmera. Pojawiały się pomysłu budowy bloków mieszkalnych . Koniec końców do głosu przyszli artyści. Dzięki nim znowu o miejscowości jest dość głośno. Funkcjonuje tu Fundacja Sztuki Współczesnej której założycielką jest artystka Bożenna Biskupska. Dziś to do fundacji należy dawne sanatorium ( właściwie nie do końca „zrujnowane ruiny”) Brehmera.






Czy warto tu przyjechać?
Sokołowsko to wieś, choć wygląda jak małe miasteczko. Dojeżdża się tu jedną drogą i jest to miejsce z cyklu „dalej już nic nie ma”. Przy wjeździe zobaczycie monumentalne zabudowania sanatorium Brehmera, dalej ciąg ciekawych budynków pochodzących z czasów świetności tego miejsca. Swoją siedzibę ma tu Fundacja. Jest i kino Zdrowie wykorzystywane do działań artystycznych. Naprzeciw kina, w samym centrum, mieści się budynek w którym mieszkał niegdyś znakomity reżyser Krzysztof Kieślowski. Można pospacerować śladami dawnej świetności Görbersdorf.
W weekendy o 12 organizowane są wycieczki, ruszające właśnie spod kina. Można zobaczyć i dawną cerkiew (znów po latach jest czynna), szlaki i alejki po których spacerowali dawni kuracjusze. Można także obejrzeć dawne budynki sanatoryjne. Dziś funkcjonują tu domy opieki i miejsca w których przebywają osoby ciężko chore. W trakcie wycieczki traficie także do siedziby Fundacji (Villa Rosa, ciekawy, zabytkowy budynek), a znajduje się tam pokaźna kolekcja współczesnej sztuki.
Oczywiście, i to chyba główny punkt programu, można zobaczyć to co pozostało z sanatorium Brehmera. Miejsce to Fundacja odbudowuje i zabezpiecza, ale trzeba powiedzieć, iż doprowadzenie budynków do stanu pełnej używalności to prawdziwe wyzwanie. Przede wszystkim finansowe. Dziś jednak sanatorium w trakcie licznych odbywających się w Sokołowsku wydarzeń artystycznych ożywa. Jest sceną, klubem dyskusyjnym, przestrzenią artystyczną.
Tokarczuk i praktyczne informacje
Dziś modne jest spacerowanie po Sokołowsku szlakami bohaterów książki Olgi Tokarczuk „Empuzjon”. Przed przyjazdem tutaj warto tę powieść przeczytać. Cała akcja książki toczy się właśnie tutaj. Trochę inaczej patrzy się wtedy na otaczającą nas okolicę.
Można w Sokołowsku dobrze zjeść i trafić do klimatycznych kawiarni, szczególnie w cieplejsze miesiące. To zresztą w przypadku Sokołowska jest dość względne, bo jest tu po prostu zimnej niż w okolicy. Brehmer widział w tym czynnik leczniczy…Łatwo stąd udać się na ciekawą wycieczkę górską. Zimą jest tu także jeden problem, dość wstydliwy, o którym trzeba powiedzieć. Gdy trwa sezon grzewczy powietrze w Sokołowsku nie ma dobrego zapachu. Dlaczego tak jest, trudno nam do końca powiedzieć. Jeśli ktoś chciałby zatrzymać się w Sokołowsku to jest to możliwe. W lecie, na wiosnę, w czasie gdy odbywają się tu liczne imprezy muzyczne i artystyczne jest to pewno znacznie trudniejsze, ale przecież stąd naprawdę niedaleko choćby do Wałbrzycha.
Zjeść można w Kawiarence Smaków – miejsce to popularne, więc warto pomyśleć o rezerwacji, kuchnia włoska
Nieco dalej, powyżej centrum, jest Restauracja Leśne Źródło z bardziej klasycznym menu .
Kawiarnia Czarodziejska Góra to miejsce skąd ruszają wycieczki (sobota, niedziela 12 – czas trwania około 2 godziny), mieści się obok kina Zdrowie. Jest tu także sklep, mapy, pamiątki, książki.
Jeśli
lubicie Dolny Śląsk, zerknijcie tu:
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie
fascynuje Was Polska i chcecie odwiedzić piękne miejsca, kupcie nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
A może chcielibyście zwiedzić województwo świętokrzyskie, z naszym przewodnikiem to będzie sama przyjemność.

