
Siguenza, przenieśliśmy się do średniowiecznego miasta
Naszą kolejną wycieczkę do Hiszpanii, a było ich już trochę, rozpoczęliśmy w Siguenzie. Jest to małe miasto, leżące 120 kilometrów na północ od Madrytu. Przyjechaliśmy tu wypożyczonym na lotnisku samochodem. Miasto zaskoczyło nas swoim urokiem. Znajduje się na wysokości 988 m n.p.m. Dojeżdżając do miasta ujrzeliśmy wspaniały zamek, który z bliska okazał się mniej wspaniały, za to katedra i stara zabudowa zrobiły na nas wrażenie.

Siguenza – dlaczego nam się podobała?
Kiedyś obiecałam sobie, że nie będę jeździć samochodem po średniowiecznych miastach. Oczywiście nic z tego. Musiałam podjechać pod hotel, uliczką wąską, jednokierunkową, pnącą się stromo pod górę. Drobny problem polegał na tym, że nasz wypożyczony samochód miał automatyczny hamulec ręczny, dla mnie to była nowość. Ale dałam radę, mimo błędnej instrukcji obsługi tegoż hamulca, jaką otrzymałam w wypożyczalni.



Siguenza jest na tyle mała, że można ją obejść dookoła podczas niezbyt długiego spaceru. Miasto zostało wybudowane nad doliną i przez wieki miało to samo zadanie – strzec tej doliny przed wrogami. Po odbiciu miasta z rąk Maurów, biskup Bernardo de Agen w roku 1124 rozpoczął budowę katedry, która wznosi się w pobliżu Plaza Mayor i jest dziś najważniejszym zabytkiem w mieście. Jeszcze do niej wrócimy. Na razie obejrzeliśmy wieże, wspaniały portal i usiedliśmy na placu, aby podziwiać jego urok. Stare domy, podcienie, drewniane kolumny bardzo przypadły nam do gustu.




Najpopularniejsza trasa turystyczna w mieście wiedzie od katedry, przez Plaza Mayor, calle Mayor do zamku. Droga pnie się ostro pod górę. Poniżej katedry znajduje się ładny park miejski, a za nim nowsze budynki.
W Siguenzie znajduje się też restauracja Casa del Doncel z gwiazdką Michelina. Postanowiliśmy uczcić w niej naszą kolejną rocznicę ślubu. Jedzenie było naprawdę pyszne, a obsługa jeszcze lepsza. Było warto.
Siguenza – katedra
Od przyjemności podniebienia trzeba wrócić do zwiedzania. Zaczęliśmy od najważniejszego zabytku w mieście, jest nim niewątpliwie katedra. Najpierw obejrzeliśmy ją samodzielnie, ale okazało się, że najważniejszą kaplicę, krużganki i jeszcze kilka innych miejsc można zobaczyć tylko w towarzystwie przewodnika. Bilety na to zwiedzenia można kupić w Muzeum Diecezjalnym za 7 euro (cena obejmuje zwiedzanie muzeum). Do rozpoczęcia naszej wycieczki mieliśmy jeszcze trochę czasu, obejrzeliśmy więc najpierw muzealne skarby. Szczególnie podobały nam się rzeźby średniowieczne. Matki Boskie były naprawdę wspaniałe. Podobały nam się też freski, znajdujące się na dole, w patio, bo muzeum mieści się w dawnym pałacu.




Zwiedzaliśmy w małej czteroosobowej grupie. Przewodniczka mówiła tylko po hiszpańsku, ale najważniejsze rzeczy udało mi się zrozumieć, więc mogę je Wam opisać. Jak wspomniałam początki katedry sięgają XII wieku, ale była budowana przez lata i ukończono ją dopiero w XVIII wieku. Przeważa styl gotycki, chociaż są też elementy romańskie i renesansowe. Katedra pełniła też funkcje obronne i z zewnątrz wygląda trochę jak forteca.
Po wejściu byliśmy zaskoczeni dość ciemnym wnętrzem. Przed naszymi oczami ukazał się ołtarz z romańską rzeźbą Nuestra Senora de la Mayor, patronki miasta.

Wzdłuż naw bocznych znajdują się różne kaplice, ale największą uwagę zwraca mauzoleum don Fadrique de Portugal. Był on biskupem Siguenzy, ufundował ten wspaniały ołtarz poświęcony świętej Libradzie, a w końcu spoczął tu na wieczność.


Kaplica Doncela
Najbardziej znana jest jednak kaplica Doncela. Znajduje się w niej pomnik nagrobny Martina Vasqueza de Arce oraz innych członków rodziny: dziadków, rodziców i brata. Pomnik Doncela uważany jest za jeden z najładniejszych nagrobków w całej Hiszpanii. I faktycznie robi duże wrażenie. Martin Vasquez de Arce zginął pod Granadą w walce z Maurami. Rzeźba wykonana została z alabastru, zaskakuje czerwony krzyż Santiago widoczny na piersi. Inne pomniki również są interesujące, ale po wejściu do kaplicy ten jeden od razu przykuwa uwagę.


Przed kaplicą zwrócił naszą uwagę kolorowy, gotycki ołtarz.

Z przewodniczką weszliśmy też do głównej zakrystii. Drzwi do niej otwiera się imponujących rozmiarów kluczem. A w środku byliśmy naprawdę zaskoczeni, bo sufit składał się z kasetonami z rzeźbionymi głowami. Myśleliśmy, że takie znajdują się tylko na Wawelu, a tu proszę, są też w Siguenzie. Głów jest 300, a wśród nich tylko jedna kobieca. Została ona specjalnie oznaczona.

Obejrzeliśmy też krużganki. Znajduje się tu jedna sala z arrasami. Druga jest remontowana, a arrasy zostały wysłane do renowacji. Ale te, które pozostały i tak są wspaniałe. W osobnej sali zaprezentowano obraz El Greco.



W kościele obejrzeliśmy jeszcze ołtarz główny, który nie został pomalowany i nie wyglądał wobec tego tak efektownie jak pozostałe.
Siguenza – zamek
Z katedry przeszliśmy przez Plaza Mayor i pnąc się w górę calle Mayor doszliśmy do zamku. Został on zniszczony podczas wojny domowej i odbudowany w latach 60-tych XX wieku. Dziś mieści się tu parador, czyli państwowy hotel. Jakoś nigdy się w takim hotelu nie zatrzymaliśmy, bo wydają się takie bez duszy, ale może to tylko wrażenie.
Zamek zbudowali Maurowie, później był siedzibą biskupów hiszpańskich. Podczas naszego pobytu trwały jakieś prace remontowe i z bliska nie zrobił na nas wrażenia, bo widać było, że całkowicie odbudowany. Z daleka natomiast wygląda naprawdę imponująco.



Siguenza – spacer poza mury i inne zabytki
Z Plaza Mayor można wyjść przez bramę i udać się na bardzo przyjemny spacer, a przy okazji obejrzeć katedrę, zamek i miasto z zupełnie innej perspektywy. Właściwie tu się miasto kończy, po pokonaniu niewielkiego wzniesienie mogliśmy podziwiać wspaniały widok na Castillę La Manchę.




A w samym mieście obejrzeliśmy jeszcze kościół San Vincente, który otwarty był tylko w sobotę.


Zwiedziliśmy także Dom Doncela. Znajduje się tu małe muzeum. Interesujące są zachowane mudejarowe ozdoby ścian i wspaniały drewniany sufit.



Największym jednak hitem była nasz wyprawa do klasztoru klarysek. Na stronie jednego z blogów hiszpańskich, przeczytałam, że siostry wyrabiają i sprzedają wspaniałe słodycze, a najbardziej znane są trufle. Trochę się zdziwiliśmy, kiedy po przyjściu na miejsce, okazało się, że nikogo nie ma. Ale nacisnęłam dzwonek i siostra zeszła do nas. Na specjalnej obracanej tacy dostaliśmy trufle i potem położyliśmy odliczoną sumę pieniędzy. Nie muszę chyba pisać, że słodycze nam bardzo smakowały i tylko w obawie przed nadmiernymi kilogramami nie poszliśmy po następną paczkę.

Siguenza – informacje praktyczne
– Spaliśmy w Casa Rural Los Cuatro Canos, był to bardzo dobry wybór. Mieliśmy duży pokój z kominkiem, łazienkę, było ciepło i przytulnie, a śniadania naprawdę dobre. Jedyny mankament dla niektórych może być to, że właściciel mówi tylko po hiszpańsku. My sobie poradziliśmy.
– Przyjechaliśmy z Madrytu wypożyczonym samochodem, jedzie się ponad 100 km autostradą i niewielki odcinek inną drogą. Podróż zajęła nam trochę ponad godzinę. Do Siguenzy można się też dojechać pociągiem z dworca Chamartin. Podobno kursuje tu też specjalny pociąg średniowieczny.
– Jedzenie było smaczne, może nieco lepsze w nowszej części miasta. Bardzo smakowały nam tapasy w barze Alameda.
– Warto skosztować miejscowego wermutu.
– Trufle klarysek są naprawdę pyszne.
– Koniecznie trzeba zwiedzić katedrę z przewodnikiem, nawet jak się mało rozumie po hiszpańsku.
– Warto wybrać się na spacer poza miejskie mury i z tej perspektywy spojrzeć na miasto.
– Samochód parkuje się bezpłatnie, na ulicy.
– Warto pojechać do pobliskiego parku krajobrazowego, aby zobaczyć wspaniały wodospad, ale o tym napiszę w osobnym tekście.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com

2 komentarze
Alina i Stanisław Krawiec
Dzięki za interesującą wędrówkę po Siguenzie, jej uliczkach i innych ciekawych miejscach.
Piękne zdjęcia, arras „jak żywy”, krużganki – przepiękne ujęcie a pomnik nagrobny Martina Vaskueza faktycznie robi wrażenie nawet na fotografii.
Raz jeszcze dziękujemy za radość dla oczu i duszy i serdecznie Was pozdrawiamy.
Małgorzata Bochenek
Nam też Siguenza bardzo się podobała. Pozdrawiam. Małgosia