O japońskiej kolekcji lalek nie dla dzieci
Już napisałem, iż przez lata mieszkałem w Krakowie. To miasto niezwykłe i ciekawe. Wiele jest na naszej stronie tekstów na jego temat, zajrzyjcie. Jak każde tego typu miejsce ma swoje tajemnice i ciągnące się latami historie. Jedną z takich historii są dzieje kolekcji sztuki japońskiej Feliksa Jasieńskiego. Blog to nie praca naukowa więc będzie krótko. Jasieński, kolekcjoner, człowiek pióra, barwna postać Krakowa przełomu XIXC i XX wieku zgromadził niezwykła kolekcję sztuki japońskiej. W 1920 ofiarował ją Muzeum Narodowemu. Tak się jednak działo, że wszystkie te obiekty znalazły swe miejsce w magazynach. Musiało upłynąć wiele lat i dopiero po stworzeniu centrum, sztuki japońskiej Manggha znalazły swą, chyba docelową, przystań. A zapomniałbym Manggha to był pseudonim Jasieńskiego.
Postanowiliśmy Mangghę odwiedzić. Miejsce to grzeje się w cieple sławy fundatora Andrzeja Wajdy i cieszy się niezwykłym położeniem nad brzegiem Wisły i to naprzeciw Wawelu. Jakiż stąd widok – bezcenne.
Projekt architektoniczny to wspólne dzieło artystów z Polski i japońskiego architekta. Wygląda z zewnątrz naprawdę ładnie i japońsko.
Napisałem z zewnątrz, bo wewnątrz widoczna jest spora przestrzeń komercyjna, ale sama część wystawiennicza wydaje się jakby nieco mała w stosunku do gabarytów budowli. I tych japońskich akcentów jakoś mało…Nie piszę tych krytycznych nieco uwag z „duszą na ramieniu” i wcale nie obawiam się zarzutu niezrozumienia dzieła. Każdy przecież może przyjechać do muzeum i sprawdzić czy miałem rację czy też nie. Największym zawodem jest jednak to, że kolekcja Jasieńskiego właściwie tu nie istnieje. Jest, a jakże, jego popiersie, ale samych eksponatów wielu to raczej nie widać. Dziwny to pomysł jak dla placówki będącej depozytariuszem kolekcji (specjalnie użyłem określenia depozytariusz, żeby oburzeni miłośnicy mieli trochę trudniej z krytyką).
O japońskiej kolekcji lalek nie dla dzieci – wystawa
W muzeum dominują wystawy czasowe. Zwykle są interesujące choć szczerze mówiąc nie przygniatają wielkością i mnogością eksponatów. Tym razem trafiliśmy na naprawdę zadziwiającą kolekcję. I nie mam na myśli zbioru parawanów japońskich – ładne, a na kolekcję lalek dla dorosłych.
Laleczki nazywają się BJD. Wykonywane z żywicy, pojawiły się na rynku w 1999 roku. Jak napisano w katalogu wystawy „powstały na styku tradycji japońskiej i europejskiej”. Te lalki mają swoich kolekcjonerów. Można je modyfikować zmieniając im stroje, części ciała…
Brzmi to może nieco kontrowersyjnie, ale tak jest. Na świecie dorośli ludzie kolekcjonują także koniki Pony, a kilka lat temu ludzie opiekowali się elektronicznymi zabawkami nadając im cechy żywych istot. Z lalkami wiążą się też swoiste rytuały, organizowane są poświęcone BJD festiwale. Z katalogu dowiedziałem się także, że lalki odzwierciedlają najnowsze trendy, a dodatkowo tworzy się szereg specjalnie dla nich przeznaczonych akcesoriów miniaturowych.
Najbardziej zaskoczyła mnie jednak informacja o rytuałach związanych z lalkami. Arrival to otwieranie pudełka z nową lalką, a meety – spotkanie kolekcjonerów. Nawiasem mówiąc także w Polsce kolekcjonuje się lalki BJD.
O japońskiej kolekcji lalek nie dla dzieci – refleksje
Co o tym myśleć ? Warto obejrzeć wystawę i spróbować zrozumieć te fascynacje i wczuć się w japońską estetykę. Gdzieś pewno można doszukać się tu poetyki japońskiego komiksu, który, zapewniam, potrafi zaszokować. Z pobytu w Japonii pamiętam też specyficzną modę kojarzącą się z Lolitą. Dziewczyny i młode kobiety przechadzające się w strojach nam kojarzących się raczej ze szkołą podstawową modę obecną na zwykłej ulicy miasta.
Dzisiejsza Japonia to z pewnością nie kraj samurajów, choć i o tej tradycji nie zapominano. To z jednej strony miejsce pełne innowacji technologicznych z drugiej zaś, czasami nieco dla nas szokujących, pomysłów natury estetycznej i obyczajowej. Jak to wytłumaczyć ? Patrząc na kolekcję niezwykłych lalek sądzę, że to także kraj samotności, ale może tylko tak mi się wydaje?
Jeśli
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie zwiedzać niezwykłe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.