Zwiedzanie Berlina oczami Małgosi
Wróciliśmy właśnie z Berlina. Mam głowę pełną różnych wrażeń i myśli. Przede wszystkim dotarło do mnie, jak bardzo było chore przedzielenie miasta murem. Chodziliśmy i jeździliśmy po tym zjednoczonym dziś Berlinie, a ja cały czas widziałam zasieki i mur. Nie żeby teraz jakieś pozostałości były widoczne. Czasami trzeba było głęboko się zastanawiać, po której stronie jesteśmy, po wschodniej, czy po zachodniej, a może w pasie ziemi niczyjej. Zresztą pas ziemi niczyjej dziś wygląda naprawdę imponująco, zabudowany nowoczesnymi budynkami, kwitnie.
Zwiedzanie Berlina oczami Małgosi – dawny pas ziemi niczyjej
Zwiedzanie Berlina oczami Małgosi – Alexanderplatz
Najmniej podobał mi się Alexanderplatz, po wschodniej stronie. Długie bloki z płyty majaczą gdzieś tam w tle. Nad wszystkim oczywiście góruje słynna wieża telewizyjna z kawiarnią w środku. Przyszliśmy tu oczywiście po to, aby wjechać do kawiarni i zobaczyć Berlin z wysokości, ale zawiodła nas logistyka, okazało się, że jest to najbardziej oblegane turystycznie miejsce w Berlinie. Kiedy tam przyszliśmy, czas oczekiwania na wjazd wynosił prawie sześć godzin. Pomijając wszystko inne (tzn. to, że nie lubimy czekać), nie zdążylibyśmy na pociąg. Szybko też uciekaliśmy z Alexanderplatz, bo za bardzo przypominał czasy komunizmu.
Jest tu co prawda fontanna Neptuna, dość ładna, ale nie działała. A poza tym nic tylko szary beton. Mało drzew, nijakie, brzydkie budowle, przede wszystkim nie dla ludzi. Bo komunizm to taki ustrój, który nie myślał o zwykłym człowieku, jego potrzebach również estetycznych. Komunizm był po prostu brzydki.
Zwiedzanie Berlina oczami Małgosi – KaDeWe
Z drugiej strony budynek, w którym mieści się KaDeWe, czyli znany dom towarowy w zachodniej części też z zewnątrz nie przypadł mi do gustu. Marcinowi nawet się podobał. Byliśmy tu popołudniu i wieczorem, bo trochę zabawiliśmy w domu towarowym, jest to bardzo ruchliwe miejsce z miłą atmosferą. Ulice i sklepy były pełne. Nam podobało się słynne piętro z jedzeniem i piciem. Sklep był przemieszany z małymi barkami z jedzeniem wszelkiego rodzaju. Jedliśmy tu lunch i był to bardzo dobry pomysł.
Zwiedzanie Berlina oczami Małgosi – dawny podział miasta
Cały Berlin sprawiał wrażenie miasta bardzo żywego, spontanicznego, życzliwego i tolerancyjnego. Miasta pełnego nowych pomysłów, które posiada wspaniałą zdolność odradzania się. Odwiedziliśmy dwa muzea poświęcone dawnemu podziałowi. Pierwsze mieściło się w dawnym punkcie odpraw granicznych, który znajdował się na dworcu przy Friedrichstrasse.
Miejsce to było nazywane „pałacem łez”, bo wiele osób żegnało się tu z przyjaciółmi i rodzinami. Na wystawie były walizki, a każda z nich przedstawiała historię jakiejś osoby, która musiała pokonać trudności, aby wydostać się z „kraju powszechnej szczęśliwości”. Można też było obejrzeć kantorek, w którym urzędowała straż graniczna, kawałki muru i drut kolczasty oraz wiele zdjęć. Był też kącik polski, a właściwie wdzięczność wyrażona „Solidarności”, bez której nie byłoby zjednoczenia.
W Muzeum przy Checkpoint Charlie z kolei można oglądać różne poprzerabiane samochody, w których mieszkańcy byłego NRD uciekali na drugą stronę. Jest też historia budowy muru, historia tych, którym udało się uciec, ale też smutne opowieści o tych, którzy zginęli. Najbardziej podobały mi się dwie walizki – schowek. Trzeba przyznać, że ludzie mieli wiele inwencji i odwagi. Na wystawie były też zdjęcia z rozbierania muru, przemówienia polityków, a także kącik poświęcony „Solidarności”. Na górze wystawa „Od Gandhiego do Wałęsy” przedstawiała walkę o wolność w różnych częściach globu.
Bramę Brandenburską oglądaliśmy najpierw w świetle dziennym od zachodniej strony, a później wieczorem od wschodniej. Jest to dziś ulubione miejsce spotkań, a także robienia sobie fotek.
Zwiedzanie Berlina oczami Małgosi – Tiergarten
Wspomniałam, że Bramę oglądaliśmy w dzień z zachodniej strony, a to dlatego, że przez przypadek trafiliśmy do Tiergarten. Ten wspaniały park zapewnia miastu świeże powietrze. Rano było tu wielu biegaczy oraz spacerowiczów. Park jest dobrze utrzymany, ale pewnie naprawdę można tu cieszyć oczy w innej porze roku, kiedy wszystko zakwita i jest kolorowo.
Przyszliśmy tu z Postdamer Platz, dziś to najbardziej nowoczesne miejsce w całym Berlinie. Najbardziej znany jest gmach Sony. Trochę więc rozczarowuje widok opery, niegdyś pewnie nowoczesnej. Znajduje się ona w całym kompleksie kulturalnym, pewnie gdzieś z lat 70-80, a może niektóre budynki są wcześniejsze, bo decyzję o budowie nowego centrum kulturalnego podjęto w 1956 roku. My przyszliśmy obejrzeć trzy muzea, ale jak się okazało jedno jest w remoncie.
Zwiedzanie Berlina oczami Małgosi – w okolicy parlamentu
Zaskakująco ładny fragment miasta odkryliśmy, kiedy postanowiliśmy przejść się nad rzeką (lub kanałem) w kierunku Bundestagu. Berlin to kolejne miasto, któremu woda dodaje uroku. A nowoczesne budynki administracji państwowej usytuowanej na jej brzegu, przypominają trochę zabudowę Oslo.
Zwiedzanie Berlina oczami Małgosi – jedzenie i picie
Pierwszy wieczór spędziliśmy w restauracji z berlińskim jedzeniem i zmieniającymi się, jak na giełdzie, cenami piwa. Marcin raczył się kiełbasą, a ja znalazłam coś bez mięsa. Zaraz obok znajduje się restauracja, w której następnego dnia zjedliśmy lunch. Ta restauracja to taki koncept, związany z przeniesieniem stolicy z Bonn do Berlina.
Było tu więc piwo kolsch, wina mozelskie i jedzenie charakterystyczne dla zachodnich Niemiec. Na ścianach zaś fotografie przedstawiające niemieckich polityków z obu stron granicy.
Zobaczcie Berlin oczami Marcina.
Jeśli
chcecie przeczytać o innych miejscach w Niemczech, zerknijcie tu;
interesuje Was, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie:
lubicie zwiedzać Polskę, kupcie nasz autorski ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższe zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jak z niego skorzystacie.