Kwidzyn i jego największy skarb, czyli katedra z zamkiem
Niby wiedzieliśmy, czego się spodziewać, bo do tej wycieczki przygotowaliśmy się wyjątkowo starannie, ale kiedy wieczorem zobaczyliśmy olbrzymi ceglany mur, nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Kwidzyn ma prawdziwy skarb.
Kwidzyn – tak tu spokojnie o zmierzchu
Do Kwidzyna dojechaliśmy wieczorem w Dzień Nauczyciela. W naszym hotelu „Winiarnia” wcześniej powiadomiono nas, że będziemy mogli coś zjeść dopiero po 20, bo jest impreza dla nauczycieli. Wyruszyliśmy więc zobaczyć miasto. Zdziwiły nas puste ulice. Do końca nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego mieszkańcy tego pięknego miasta w piątek wieczorem siedzą w domach.
Sfotografowaliśmy katedrę połączoną z zamkiem. Przyjrzeliśmy się rzeźbom, kulom w murze, mozaice i innym widocznym detalom. Wszystko zaintrygowało nas niesamowicie, nie mogliśmy się więc doczekać następnego dnia i zwiedzania. Najpierw jednak musieliśmy coś zjeść. Udało się dopiero w barze z burgerami o wdzięcznej nazwie Mućka, a po powrocie do bazy zjedliśmy jeszcze przystawki w hotelowej restauracji i stwierdziliśmy, że słusznie uznawana jest ona za najlepszą w mieście, bo jedzenie było rewelacyjne.
Kwidzyn – zwiedzanie katedry
Następnego dnia dość wcześnie ruszyliśmy zwiedzać miasto. Pierwsze kroki skierowaliśmy do katedry, a właściwie miejsca obok niej, gdzie kupuje się bilety. Do rozpoczęcia zwiedzania z przewodnikiem zostało jeszcze trochę czasu, Marcin, znany ze swej wrodzonej ciekawości, postanowił sprawdzić, czy da się wejść do środka kościoła. Ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że da się. Jeszcze więc przed pojawieniem się naszego przewodnika podziwialiśmy ogrom budowli oraz fantastyczne freski.
O wyznaczonej godzinie pojawiliśmy się w punkcie zbornym, okazało się, że jesteśmy jedynymi chętnymi, mieliśmy więc zwiedzanie indywidualne. Taka jest zaleta zwiedzania poza sezonem.
Krypta
Najpierw weszliśmy do krypty. Odkryto ją całkiem niedawno, przez przypadek. W 2007 roku rozpoczęto w katedrze prace, które miały na celu znalezienie miejsca pochówku błogosławionej Doroty z Mątowów ( o niej będzie za chwilę). No i znaleziono trzy trumny. Na podstawie precyzyjnych badań ustalono, że spoczywają w nich trzej wielcy mistrzowie Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Werner von Orlsen, który został zamordowany 18 listopada 1330 roku przez nasłanego na niego obłąkanego brata Endorfa. Werner von Orlsen został zamordowany za to, że chciał przeprowadzić reformy w zakonie.
Drugi to Wolfgang Koning von Wattzaw został wybrany mistrzem w 1341 roku. Brał udział w nieudanej wyprawie na Litwę, musiał zrzec się funkcji wielkiego mistrza i przed śmiercią był pogrążony w depresji. Trzeci to Heinrich von Plauen znany z obrony zamku w Malborku po bitwie pod Grunwaldem. Dzięki niemu zakon przetrwał i mógł funkcjonować dalej, ale zamiast wdzięczności, został oskarżony o zdradę i uwięziony, zmarł w 1429 roku.
Dziś w odkrytych komorach leżą manekiny.
Błogosławiona Dorota
Następnie udaliśmy do pomieszczenia poświęconego błogosławionej Dorocie z Mątowów. Dorota urodziła się w 1347 roku we wsi Mątowy Wielkie. Słynęła z wielkiej religijności. Po wyjściu za mąż, urodziła dziewięcioro dzieci, z których siedmioro zmarło w czasie zarazy. Wraz z mężem udała się na pielgrzymkę, a po jego śmierci postanowiła poświęcić się Bogu. Należy dodać, iż jej życie z mężem trudno nazwać do końca szczęśliwym. Nie rozumiał on bowiem tak wielkiej pobożności Doroty. Zamieszkała w małej celi w katedrze. Żywiła się chlebem i wodą i swojemu spowiednikowi opowiadała wizje.
My obejrzeliśmy malutką celę, w której zamieszkała błogosławiona Dorota. Z całą pewnością decyzja, którą podjęła świadczyła o jej dużym harcie ducha i żarliwej pobożności. Gdy widzi się tę celę można pozwolić sobie na taką refleksję.
Kościół
Po przejściu do kościoła dowiedzieliśmy się trochę o jego historii. Obecny kościół budowano od około 1325 roku jako katedrę diecezji pomezańskiej i miejski kościół farny. Budowlę ukończono w drugiej połowie XIV wieku. Od początku połączono ją z zamkiem warownym kapituły. Naszą uwagę zwróciło sklepienie, które nad prezbiterium i nawą główną jest gwieździste, a nad nawami bocznymi trójdzielne.
W kościele górnym podziwialiśmy średniowieczne freski. Przedstawiono na nich między innymi odnalezionych wielkich mistrzów. To tym freskom zawdzięczamy, że udało się odkryć groby. Słuszne okazały się przypuszczenia, że znajdują się one na osi portretów.
W każdym razie freski w górnym kościele zrobiły na nas duże wrażenie. Obejrzeliśmy też wykusze w oknach i spojrzeliśmy na wieżę, to właśnie nim kościół zawdzięcza swe funkcje obronne.
W kościele dolnym również z ciekawością przyglądaliśmy się kolejnym freskom. Odnajdowaliśmy motywy widziane wcześniej w innych miejscach. Ta wędrówka przez motywy sprawiała nam prawdziwą radość, patrzyliśmy i grzebaliśmy w pamięci. Freski prezentują się znakomicie, a ich oglądanie to prawdziwa podróż przez historie opowiedziane w Biblii i poprzez historię chrześcijaństwa.
Przewodnik zwrócił naszą uwagę na dwa konfesjonały, które pochodziły już z czasów protestanckich. Jeden służył kobietom, drugi mężczyznom. Zaciekawiły nas frywolne scenki przedstawione na tym dla kobiet. Służyły one jednak raczej napomnieniu i ostrzeżeniom, a nie uciesze oglądających.
Nagrobek
Jeżeli myślicie, że to wszystkie ciekawostki związane z katedrą w Kwidzynie, to się mylicie. Jest tu jeszcze bardzo ciekawa kaplica Otto Friedricha von der Grobena. Otóż znajduje się tu posąg zmarłego i jego trzech żon. Grobowiec na życzenie męża wykonała ostatnia z żon (ta leżąca) już po jego śmierci.
Ołtarz główny pochodzi z drugiej połowy XIX wieku i szczerze mówiąc nie zrobił na nas specjalnego wrażenia. Rekompensuje to jednak znajdujący się w jego sąsiedztwie tron biskupi. Pochodzi on z początku XVI wieku, jest bogato rzeźbiony i na pewno godny uwagi.
Kiedy wychodziliśmy na zewnątrz naszą uwagę przykuł zamek do drzwi. Podobno jeszcze ciągle działa. Po wyjściu na zewnątrz obejrzeliśmy mozaikę pochodzącą z 1380 przedstawiającą męczeństwo świętego Jana Ewangelisty. Wyraźnie widać tu wpływy sztuki chrześcijańskiego wschodu. Twórcami mozaiki byli prawdopodobnie mistrzowie z Wenecji.
Kwidzyn – zamek
Zaraz po zakończeniu zwiedzania katedry, co tu dużo ukrywać ciekawego i długiego, udaliśmy się na zamek. Ten już przebiegliśmy w iście mistrzowskim tempie. Zamek zaczęto budować w 1233 roku, a ukończono w drugiej połowie XIV wieku. Był wielokrotnie przebudowywany.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wieży studziennej. Zbudowano ją na fosie w połowie XIV wieku. Znajdował się tu kołowrót służący do wyciągania wody. Z zamkiem wieżę połączono krytym gankiem o długości 18 metrów.
W muzeum obejrzeliśmy obrazy, fotografie dawnego Kwidzyna, sprzęty gospodarstwa domowego oraz dotarliśmy do gdaniska, czyli do wieży o wysokości 40 metrów zbudowanej w końcu XIV wieku, która służyła za toaletę. Największa toaleta na świecie ? Oprócz funkcji sanitarnych miała też być punktem ostatecznej obrony. Powyżej znajdował się magazyn. W późniejszych czasach było tu więzienie.
Po wizycie w Kwidzynie byliśmy podbudowani dobrą współpracą władz miejskich i kościelnych oraz zupełnie odmiennym niż w wielu miejscach w Polsce stosunkowi do turystów w kościele. Byliśmy też wdzięczni naszemu przewodnikowi za wiele ciekawych opowieści.
Ale czas było jechać dalej ….
Jeśli
chcecie zobaczyć więcej miejsc z województwa pomorskiego, to tu je znajdziecie;
jesteście zainteresowani, co aktualnie robimy, śledźcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie podróżować po Polsce, kupcie naszą książkę, szczegóły na jej temat znajdziecie w tym wpisie, a jak klikniecie w obrazek przeniesiecie się do naszego sklepu.