Chojnice, czyli typowe miasto dawnego pogranicza
Wracając z naszego krótkiego odpoczynku nad jeziorem, postanowiliśmy zobaczyć, znajdujące się niedaleko, Chojnice. Miasto trochę nas rozczarowało, ale ma w sobie duży potencjał, widać tu jednak brak zainteresowania turystami. Była niedziela i oczywiście informacja turystyczna powitała nas zamkniętymi drzwiami. Zobaczyliśmy jedynie muzeum regionalne i dwa kościoły. W muzeum niewiele dowiedzieliśmy się o historii miasta, wiedzę więc trzeba było uzupełnić.
Chojnice – historia miasta
Nie jest wiadomo, kiedy miasto otrzymało prawa miejskie. W każdym razie w 1309 roku trafiło pod władzę Krzyżaków, którzy w 1360 roku wydali nowy dokument lokacyjny. Miasto rozwijało się dzięki swojemu położeniu. Tędy przebiegała droga do Brandenburgii. Krzyżacy postawili mury i wieże obronne i Chojnice stały się ważnym elementem systemu obronnego państwa krzyżackiego.
Okres dobrobytu zakończyła w 1409 roku wojna polsko-krzyżacka. W 1454 roku, po wybuchu powstania przeciw Krzyżakom, doszło do bitwy z wojskami polskimi i wybuchu wojny trzynastoletniej. Dopiero w 1466 roku, po trzymiesięcznym oblężeniu, wojska koronne zajęły Chojnice.
Miasto ucierpiało podczas potopu szwedzkiego. W 1772 roku Chojnice znalazły się w zaborze pruskim. W 1920 wkroczyły do miasta oddziały polskie. 1 września Chojnice zostały zaatakowane przez wojska niemieckie. W 1945 wróciły do Polski.
Chojnice – co widzieliśmy
O tej bogatej historii świadczą zabytki, czyli zachowane wieże obronne, fragment murów oraz dwa kościoły. Jest też ładny rynek z ciekawym ratuszem i frywolną fontanną.
W Bramie Człuchowskiej mieści się muzeum regionalne, ale jak pisałam na wstępie, kolekcja nas nie zachwyciła. Na ostatnim piętrze można zobaczyć dzieła znanego hafciarza ( to nie pomyłka te wszystkie obrusy i serwety stworzył mężczyzna). Wzory są kaszubskie. Na niższym piętrze jest zbiór etnograficzny, czyli sprzęty charakterystyczne dla chaty kaszubskiej, a piętro niżej portrety i przedmioty z dawnych lat. Muzeum jest dość niewielkie, a w niedzielę wstęp był bezpłatny.
W drugim końcu miasta jest oddział z osobną kolekcją, ale był zamknięty.
Rynek zrobił na nas dobre wrażenie. Kamienice zostały odrestaurowane. Ładnie wygląda ratusz i stojąca przed nim fontann. Wszystko świeżo odnowione. Wrażenie psują jednak wszechobecne parasole i lokale gastronomiczne oferujące fast foody. Szkoda, bo w kamieniczkach są miłe kawiarnie i restauracje.
Chojnice – kościoły
Czekaliśmy trochę na koniec nabożeństwa, aby zwiedzić Bazylikę pod wezwaniem Ścięcia Jana Chrzciciela. Ale wnętrze nas rozczarowało. Wybudowano ją w latach w 1340-1360 w stylu gotyckim. W historii parafii możemy przeczytać, że w XVII wieku cechował ją bogaty wystrój. Miała siedem ołtarzy i bogatą polichromię. Niestety, kościół był wiele razy okradany i niszczony przez pożary.
Obok znajdował się drugi z kościół – Zwiastowania Najświętszej Marii Panny. Jest to kościół pojezuicki i barokowy. W kościele zachowała się ładna polichromia. Ołtarz główny jest późnobarokowy, obok stoi oryginalna ambona. W przeciwieństwie do bazyliki, wnętrze tego kościoła jest naprawdę warte uwagi. No i po nabożeństwie można było swobodnie wejść do niego i go obejrzeć.
Chojnice – inne atrakcje
W mieście znajduje się duży aqua park oraz centrum rozrywki z torem kartingowym. My tam nie byliśmy, bo to nie jest w naszym stylu. Ale chętnych informuję, bo może nie jest tak, że Chojnice nie są nastawione na turystów, jak pisałam na wstępie. Pewnie są nastawione na nieco innych niż my.
Jeśli
chcecie zobaczyć więcej miejsc z województwa pomorskiego, to tu je znajdziecie;
jesteście zainteresowani, co aktualnie robimy, śledźcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie podróżować po Polsce, kupcie naszą książkę, szczegóły na jej temat znajdziecie w tym wpisie, a jak klikniecie w obrazek przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, kiedy z niego skorzystacie.
2 komentarze
Mazowszanin
Post trochę mnie rozczarował… Postawa roszczeniowa w turystyce dobra jest może w resorcie z All Inclusive ale w puszczy w 40-tysięcznym mieście razi i zniechęca do reszty lektury. Chojnice są zorientowane na chętnych sobie turystów, a nie na mających muchy w zadartym nosie, co to do aqua parków nie chadzają, bo… (bo?). Mi Chojnice podobają się bardzo. Widać tam trud wielu ludzi aby i im żyło się lepiej, i nam turystom było miło. Podróżuję po Polsce i po świecie. Oprócz innych profesji jestem absolwentem także wydziału turystyki AWF. Sporty wodne, rowery, konie, wędrówki, itp. tam to wszystko jest. Inne atrakcje, jak na tak małe miasto, są proporcjonalnie bardzo liczne, to przecież nie Rzym ani Paryż, ani Barcelona. Jako cel turystyki mają Chojnice służyć czemuś innemu i służą jak należy. Wysłuchałem operetki w fosie, spędziłem miły czas w hotelu, z zachwytem szperałem po okolicy, rozmawiałem jak najczęściej z każdym. Od przypadkowo spotkanego pana byłego radnego, po przypadkowej rozmowie o okolicy, dostałem nawet prezent. Pracownicy skierowani do nas turystów zawsze w stosunku do mnie wykazywali się nadmiarem starań i informacji, włącznie ze szczerością na temat tamtejszych wad, niedociągnięć i niewygód. Ten temat zwykle w sławnych, okrzyczanych i dopieszczonych perłach turystyki wygląda zupełnie odmiennie, czyli wyrachowany i cwany wyga wmawiający, że tamtejsze byle co jest extra cenną atrakcją. Chojniczanie zaś skromnie i szczerze podchodzą do tematu po swojemu i dobrze. Moja rada i motto: Łatwiej zjeść beczkę soli niż poznać miasto i jego mieszkańców.
Małgorzata Bochenek
Bardzo cieszę się, że Chojnice przypadły Panu do gustu. Nam też się przecież podobały. Zwróciliśmy tylko uwagę, że biuro informacji turystycznej mogłoby być otwarte w weekend, bo wtedy do miasta przybywa najwięcej gości. A to chyba nie jest zbyt wielkie wymaganie, nie mówiąc już o „muchach w nosie”. To, że sami nie mamy ochoty na jakąś aktywność, nie znaczy, że inni nie mogą się nią cieszyć. Dlatego też poinformowaliśmy o tych możliwościach. A z all inclusive nie korzystamy. Pozdrawiamy.