Biebrzański Park Narodowy
Zbliża się wiosna, czyli Biebrzański Park Narodowy czeka. Najlepszy, bo zaraz rozpoczną się przeloty ptaków i w Parku będzie pełno i gwarno. Słyszeliśmy opowieści o tym, jak dobrze jest wypożyczyć łódkę z przewodnikiem pasjonatem, który z przejęciem pokazuje ptaki.
My w parku byliśmy w zupełnie innej porze roku, był sierpień i wtedy ptaki szykowały się do odlotu. Ale udało nam się przez dwa dni spacerować po ścieżkach i mokradłach, co do dziś wspominamy z sentymentem. Nocowaliśmy w Woźnejwsi w Zagrodzie Kuwasy. Miejsce to miłe, aczkolwiek ściany w pokojach mogłyby być grubsze.
Biebrzański Park Narodowy – czerwonym szlakiem
Pierwszą wycieczkę zrobiliśmy szlakiem czerwonym, była tu też ścieżka turystyczna. Wędrówka zaczęliśmy przy leśniczówce w uroczysku Grzędy, gdzie zostawiliśmy samochód i kupiliśmy bilety do parku. Trochę dalej za ogrodzeniem zobaczyliśmy zwierzęta, to leśny szpital. Łosie miały nas w nosie, może dlatego, że zaczął siąpić deszcz. Ruszyliśmy więc ścieżką w las. Na szlaku były drewniane pomosty, aby można było zobaczyć miejsca mokre i wilgotne. Bardzo lubię takie pomosty na szlakach turystycznych, bo pozwalają lepiej przyjrzeć się roślinom i zwierzętom w miejscach, które inaczej nie byłyby dostępne. Wróciliśmy szlakiem niebieskim i zrobiła nam się mała pętla.
Biebrzański Park Narodowy – prawdziwe bagna
Nasz spacer nie był męczący, więc po obiedzie postanowiliśmy pojechać na prawdziwe bagna. Mieliśmy ze sobą kalosze. Najpierw jednak w miejscowości Gugny weszliśmy na wieżę obserwacyjną i podziwialiśmy okolicę. No a potem ruszyliśmy naprzeciw przygodzie. Był tu szlak, a jakże. Zawróciliśmy , kiedy woda zaczęła nam się wlewać do kaloszy. I tak dobrze, że bagno nas nie wciągnęło…
Biebrzański Park Narodowy – koniki polskie
Następnego dnia wyruszyliśmy z tego samego miejsca, czyli z parkingu przy leśniczówce, ale wybraliśmy inny szlak, ( zielony) bo chcieliśmy spróbować spotkać koniki polskie, które żyją tu na wolności. Tym razem nie padał deszcz, świeciło słońce. Trasa najpierw spokojnie biegła przez las, potem pojawiła się łąka i błoto. Trochę się zapadając przebrnęliśmy przez ten odcinek specjalny. Kiedy pewną nogą stanęliśmy na ziemi, musieliśmy pokonać niewielkie wzniesienie.
Warto było się trochę potrudzić, bo z góry ujrzeliśmy całe stado koników polskich. Początkowo podchodziliśmy do nich z pewną nieśmiałością, bo obawialiśmy się, że uciekną. Ale widocznie były do ludzi przyzwyczajone, bo zupełnie się nami nie przejmowały. Wyczyniały natomiast różne rzeczy, najbardziej podobało nam się, jak się przewracały na plecy. Trochę czasu tu spędziliśmy, bo szczerze mówiąc trudno było oderwać się od oglądania tych igraszek.
Te nasze trzy wycieczki zachęciły nas do kolejnej wizyty w Biebrzańskim Parku Narodowym. Teraz czekamy na wiosnę, bo chcemy obserwować ptaki, potem może popływamy kajakiem, no i odwiedzimy twierdzę Osowiec.
Jeśli
chcecie podróżować po województwie podlaskim, zerknijcie tu;
jesteście ciekawi, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie podróżować po Polsce o odkrywać niezwykłe miejsca, kupcie nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a jeśli klikniecie w poniższe zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
Dodane przez Małgorzata Bochenek dnia 2016-02-02