
Zwieselalm nasza pierwsza górska wycieczka i trochę o Gosau
Po zwiedzeniu Hallstatt stwierdziliśmy, że jednak będąc w Alpach trzeba też pochodzić po górach. Najpierw wybraliśmy się więc nad jezioro Gosau, bo stamtąd kolejka wjeżdża na Zwieselalm, skąd Marcin wybrał trasę na Donerkogel.
Zwieselalm – trasa na Donerkogel
Najpierw było spokojnie, trasa wiodła pod górę, ale łagodnie, cieszyliśmy się piękną pogodą, widokami i przyrodą. Potem pojawiły się kamienie i bardziej strome podejście. To też było dla nas w porządku. Trochę zdziwieni wspinaliśmy się po skałkach, czasem odkładając na bok kije. Nie było to bardzo proste, ale do przejścia. Byłam zadowolona ze swojej kondycji i siły mięśni rąk i nóg. Nie na darmo chodzę na jogę. Bardzo gratulowałam sobie wytrwałości w tym względzie.
Wspinanie trochę trwało, aż w pewnym momencie na naszej drodze pojawiła się skała z metalową linką. Podebatowaliśmy chwilę, co robić i Marcin dał hasło do odwrotu. Musieliśmy znów schodzić po znajomych już skałach. Potem zastanowiliśmy się, co robić dalej. Doszliśmy do wniosku, że najlepiej przejść szlak okrężny. Nie mieliśmy mapy, bo mieliśmy iść gdzie indziej, ale jakoś na azymut daliśmy radę.




Zwieselalm – szlak okrężny
Najpierw ruszyliśmy w kierunku schroniska, bo stwierdziliśmy, że zanim pójdziemy dalej, należy nam się obiad. Zjedliśmy go podziwiając piękne widoku na całą okolicę. Potem trasa wiodła jeszcze trochę pod górę i przed naszymi oczami ukazał się widok 360 stopni na całą okolicę. Znajdowały się tu mapki z nazwami poszczególnych szczytów.
A potem ruszyliśmy na dół. Trochę baliśmy się, że nie dojdziemy do kolejki, ale po analizie schematycznej mapki, doszliśmy do wniosku, że właśnie tędy wiedzie nasz szlak okrężny. Było więc trochę schodzenia i pojawiło się kolejne schronisko. Nie byliśmy głodni, więc ruszyliśmy dalej. Teraz już niestety cały czas pod górę. Trudy wędrówki rekompensowały nam świetne widoki i alpejska roślinność. Konieczność robienia zdjęć znacznie przedłużyła naszą wędrówkę. Ale kwiatki były takie urocze…








Zwieselalm – via ferrata
Na Zwieselalm jest jeszcze trasa wspinaczkowa. Przez chwilę obserwowaliśmy zmagania tych ryzykantów. Via ferrata jest chyba dość trudna. Do tych zabaw jakoś nas nie ciągnie. Zupełnie wystarczy nam trekking, może być nawet dość wymagający.
Bilet normalny na szczyt i z powrotem w sezonie letnim kosztuje 16 euro (18 euro – aktualizacja 3.01.2023). Inne ceny możecie sprawdzić tu.
Jezioro Gosau
Kolejka znajduje się przy jeziorze Gosau. Tym razem byliśmy zbyt zmęczeni, aby wybrać się na spacer dookoła niego, ale kiedy pogoda się posuła stwierdziliśmy, że to dobry pomysł. Niestety, jak to w górach bywa, po kilku słonecznych dniach zaczęło padać. Nad jezioro podjechaliśmy samochodem. To około 8 kilometrów od naszego hotelu w miejscowości Gosau.
Trasa wokół jeziora nie jest wymagająca, 4,2 kilometra długości. Jezioro w różnych miejscach ma inny kolor. Otaczają je wspaniałe góry. Po drodze mijaliśmy wodospad, a na ścieżce pojawiło się urządzenie do słuchania spadających kropli deszczu. Deszcz przestał padać, ale na roślinach pozostały krople wody. Spacer nie był specjalnie męczący, akurat nadawał się na odpoczynkowy dzień w górach.














Miejscowość Gosau
Po obiedzie nad jeziorem pojechaliśmy do naszego hotelu i postanowiliśmy jeszcze przejść się na spacer po miejscowości. Mieszkaliśmy w samym Gosau, bo bliżej jeziora są też miejscowości o nazwie Gosau z różnymi dodatkami. Miejscowość leży na wysokości 767 metrów n.p.m. Położona jest po dwóch stronach drogi, a domy wybudowano na wzgórzach. Są tu dwa kościoły: katolicki i protestancki. W Gosau przeważają luteranie, jest ich 71%.
Miejscowość powstała w XIII wieku i została założona przez mnichów z opactwa świętego Piotra w Salzburgu. Produkowano tu drewniane zabezpieczenia do kopalni soli w Hallstatt. Dziś króluje tu turystyka.
Obejrzeliśmy oba kościoły, przeszliśmy po ścieżce nad rzeką. Chcieliśmy zobaczyć kapliczki drogi krzyżowej, ale trwała jakaś renowacja i były one puste. Z Gosau wychodzi wiele szlaków turystycznych, ale my byliśmy leniwi i woleliśmy wyjeżdżać na górę, a potem dopiero chodzić.





Odpoczęliśmy w tym miejscu bardzo dobrze. Przez cały tydzień mieliśmy co robić, nawet podczas brzydkiej pogody.
Jeśli
interesuje Was Austria, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie zwiedzać ciekawe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Spaliśmy w hotelu COOEE. Link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com

