Zwiedzanie Bydgoszczy, raczej szybkie
Trochę żałuję, że na zwiedzanie Bydgoszczy poświęciliśmy tak mało czasu. Pół dnia, bo tylko tyle tu byliśmy, wystarczyło, aby postanowić, że na pewno wrócimy, by zobaczyć więcej. Zwiedziliśmy jedynie centrum i nauczyliśmy się robić mydło, ale po kolei.
Nad Brdą
Dużo uroku zawdzięcza Bydgoszcz swemu położeniu nad Brdą, Wisłą oraz Kanałem Bydgoskim. Woda, tak w Bydgoszczy wszędobylska, sprawia, że miasto nazywane jest „Wenecją północy”. Niegdyś uważano, że takie porównywanie jest śmieszne. No bo i miasto wyglądało na zaniedbane i szare. Dziś wiele się zmieniło i choć Bydgoszcz chyba Wenecji nie przypomina to stała się naprawdę atrakcyjnym miejscem. Skoro o tej wodzie tyle piszę, to opis miasta zacznę nietypowo. Podobała nam się szczególnie rzeźba „Przechodzącego”, która unosi się na linie nad wodą. Przyciąga uwagę i w dzień, i w nocy. Ta szczególnego rodzaju instalacja artystyczna jest dowodem na fantazję mieszkańców, no i władz miasta.
Na brzegu stoją malownicze spichlerze, będące jednym z symboli miasta. Mieści się tu Muzeum Okręgowe im. L. Wyczółkowskiego. Odwiedziliśmy dwie placówki. W pierwszej obejrzeliśmy Bydgoszcz z czasów XX- lecia międzywojennego, a w drugim obrazy Wyczółkowskiego.
Leon Wyczółkowski
Leon Wyczółkowski w Gościeradzu koło Bydgoszczy wybudował dom, w którym często przebywał. W 1924 roku w Bydgoszczy odbyła się wystawa jego prac. W 1937 roku po śmierci artysty jego żona Franciszka podarowała muzeum w Bydgoszczy prace malarskie, graficzne oraz pamiątki po malarzu. Wszystko to obejrzeliśmy w sympatycznym muzeum poświęconym Wyczółkowskiemu.
Zwiedzanie Bydgoszczy – Katedra
Udało nam się zwiedzić katedrę. Nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom, kiedy okazało się, że jest otwarta. Gotycką świątynię budowano od 1466 do 1502 roku. Jej patronami zostali święty Mikołaj i święty Marcin. Do środka wchodzi się przez renesansowe, dębowe drzwi. Wnętrze jest niezwykle kolorowe. Polichromie pochodzą z okresu międzywojennego, ale trzeba pamiętać, że również średniowiecze było bardzo kolorowe. Największym zabytkiem w katedrze jest obraz przedstawiający Matkę Boską z Różą. Późnogotyckie dzieło znajduje się ołtarzu głównym.
Muzeum Mydła i Historii Brudu
Musieliśmy ruszyć dalej, bo mieliśmy zarezerwowany bilet do Muzeum Mydła i Historii Brudu. Mieści się ono przy ulicy Długiej, z zewnątrz wygląda, jak sklep, bo faktycznie mieści się tu też sklep. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od praktycznych warsztatów – nauczyliśmy się robić mydło, co okazało się całkiem łatwe. Musimy się jedynie dowiedzieć, gdzie dostać substancję o konsystencji kisielu, reszta to już łatwizna: najpierw wlewa się barwnik, dodaje zapach i np. lawendę lub otręby, potem miesza się barwnik z kisielem i wlewa do foremki. Bardzo proste.
Podczas gdy nasze mydło przyjmowało normalną postać stałą w lodówce, my z pomocą uroczej przewodniczki zapoznawaliśmy się z historią brudu i czystości, bo tak to w historii było. Raz ceniono sobie czyste ciało, a w innych epokach uważano, że „częste mycie skraca życie”. Opowieść była niezwykle ciekawa, szybko przebiegliśmy przez kolejne epoki. Obejrzeliśmy stare łaźnie, prysznic z XIX wieku oraz różnego rodzaju tary, balie i pralki. Opowieść kończy się w PRL-u, zobaczyliśmy mydła z tamtych czasów i proszki do prania. Więcej nie napiszę, bo chciałabym was zachęcić, abyście to interesujące miejsce odwiedzili osobiście. Na pożegnanie dostaliśmy zrobione przez siebie mydło, jeszcze go nie wypróbowaliśmy. Muzeum to naprawdę ciekawa inicjatywa, jak się dowiedzieliśmy, dwojga pasjonatów.
Zwiedzanie Bydgoszczy – Twardowski
Wieczorem po pysznej kolacji w restauracji „Katarynka”, która mieści się w Rynku, obejrzeliśmy Pana Twardowskiego. Codziennie o godzinie 13.13 i 21.13 otwiera się okno na szczycie kamienicy numer 15 w Rynku i w oparach dymu w towarzystwie dziwnego śmiechu wyłania się postać Twardowskiego. Legenda mówi, że Twardowski przybył do miasta na kogucie i zaczął spełniać prośby mieszkańców. Pewnego dnia przyszedł do niego burmistrz, który miał młodą żonę i w związku z tym chciał się odmłodzić. Czary Twardowskiego okazały się skuteczne, ale gdy burmistrz wrócił do domu nikt go nie rozpoznał. Ten Twardowski skojarzył mi się z „Przechodzącym”. Te instalacje artystyczne, bo tak chyba można powiedzieć, to w sumie chyba jakaś bydgoska skłonność do abstrakcyjnego poczucia humoru.
Spaliśmy w zabytkowym miejscu, w secesyjnym Hotelu pod Orłem ( link jest afiliacyjny), którego wnętrze robi naprawdę duże wrażenie. Podobały nam się secesyjne detale. Hotel znajduje się w samym centrum i był bardzo wygodny. Niestety, nie udało nam się obejrzeć apartamentu, w którym przed koncertem odpoczywał Artur Rubinstein.
Następnego dnia rano zjedliśmy śniadanie w lokalu o nazwie „Piekarnia” , piszę o tym dlatego, że jedzenie było naprawdę pyszne. Po śniadaniu ruszyliśmy dalej, obiecując, że na pewno do Bydgoszczy w najbliższym czasie jeszcze zawitamy.
Jeśli
chcecie odwiedzić więcej miejsc w Kujawsko-Pomorskim, zerknijcie tu;
jesteście ciekawi, co u nas słychać, śledźcie nas na Facebooku i Instagramie.
lubicie zwiedzać Polskę, kupcie naszego ebooka, szczegóły znajdziecie w tym wpisie, a klikając na zdjęcie poniżej, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
4 komentarze
Kesawk
Świetna opowieść zachęcająca do odwiedzenia tego pięknego miasta.
Małgorzata Bochenek
Dziękuję za miłe słowa.
Marzena
Tekst świetny i pokazuje, że w Bydgoszczy jest co zobaczyć. Ludzie sobie nie zdają sprawy, że tu jest całkiem sporo zwiedzania zarówno na szybko wycieczkę, jak i na kilka dni 🙂
Małgorzata Bochenek
Mam nadzieję, że uda nam się przyjechać na to dłuższe zwiedzanie, bo wiemy, że naprawdę warto. Pozdrawiam