Zamek w Janowcu wspaniałe ruiny warte zobaczenia
Chodząc nad Wisłą w Kazimierzu, po drugiej stronie widzieliśmy zamek w Janowcu, który jakby nas prosił, abyśmy zobaczyli go z bliska. Sprawa nie była łatwa, bo w zimie nie kursuje prom, trzeba więc było jechać do Puław i tam przez most udać się na drugi brzeg Wisły. Było warto, zamek w Janowcu jest naprawdę fantastyczny.
Zamek w Janowcu – trochę historii
Budowę zamku rozpoczął w pierwszej połowie XVI wieku Mikołaj Firlej, kontynuował jego syn Piotr. Zamek został ukończony w 1537 roku. Wtedy to częstym gościem był przyjaźniący się z gospodarzem Jan Kochanowski. Wkrótce jednak kolejny z Firlejów, Andrzej, zatrudnił włoskiego architekta Santi Gucciego i dobudował kilka budynków mieszkalnych, mury ozdobił attyką, powstała renesansowa rezydencja.
Kolejnymi właścicielami byli Tarłowie, za ich czasów wybudowano dwie baszty. Potem zamek przeszedł w ręce Lubomirskich. Zniszczyli go podczas potopu Szwedzi. Lubomirscy zamek odbudowali. Później przejął go Mikołaj Piaskowski. Ostatnim właścicielem został w 1931 roku Leon Kozłowski. Zauroczyły go ruiny i postanowił zamek odbudować. Wojna przerwała te plany. Co dziwne, komuniści nie zabrali Kozłowskiemu zamku i pozostał on w jego rękach aż do 1975 roku. Wtedy sprzedał zamek muzeum w Kazimierzu.
Zamek posiada swojego ducha, jest nim Czarna Dama, która ponoć ukazuje się w dawnych komnatach podczas pełni księżyca. Jest to duch Heleny Lubomirskiej, która zakochała się w służącym. Została zamknięta przez rodziców w wieży, ale i tak nie wyrzekła się swej miłości, a po kilku miesiącach popełniła samobójstwo, skacząc na dziedziniec.
Kolejna opowieść dotyczy studni, która znajdowała się pod kaplicą. Podobno jest ona połączona z Wisłą. Świadczyć ma o tym fakt, że niegdyś kaczka wrzucona do studni, wpłynęła na Wiśle.
Zamek w Janowcu w starym przewodniku
Aleksander Janowski w swoich „Wycieczkach po kraju” z 1900 roku tak pisze: „Możni Firlejowie wykształceni na wzorach wykwintnego odrodzenia, musieli poznać się na piękności i obronności nadwiślańskiego wzgórza, a że środki mieli oni potężne, mogli więc pozwolić sobie na iście królewski przepych. Powstał więc zamek olbrzymi, o siedmiu wielkich salach i 98 pokojach. Kolumny, złocenia, marmury i obrazy, cały wykwintny ton renesansowy przeszczepiony tu został z Krakowa.(…)
Dzisiaj sterczą tylko zewnętrzne ściany zamku, wewnętrznych zaś brak wielu i przez to trudno dziś zdać sobie sprawę, jak wyglądał ów zamek, gdy był jeszcze zamieszkany. Południową stronę od Wisły zajmowały najpiękniejsze komnaty i sale. Zwłaszcza stojąca po środku sala, wysunięta na front przed fasadę zamku, jest imponująca w swym obszarze i wymiarach okien, sklepionych półkolisto. To była bez wątpienia najgłówniejsza sala zamkowa. Idąc dalej przez szereg komnat, gdzie często kawałek gipiury, lub parę plam starego malowidła rzuca się w oczy, dochodzimy do narożnej okrągłej baszty. Tu jakby dla ironii i kontrastu z ogólną ruiną, dochowało się trochę śladów dawnej świetności. Musiał to być buduar, lub zaciszny gabinecik do poufnych wizyt i pogawędek. (…).
Po lewej stronie zwraca wewnątrz dziedzińca uwagę duża część muru sklepionego w półkole. To szczątki kaplicy.(…)
Jeszcze długo rozpisuje się Janowski o pięknie zamku, podziwia go też z zewnątrz. Ale teraz czas już na naszą wizytę.
Zamek w Janowcu – nasza wizyta
Przy zamku znajduje się parking, należy wjechać w widoczną z ulicy bramę. My zaparkowaliśmy na dole, przy ośrodku zdrowia. Dało nam to możliwość podziwiania zamku, kiedy do niego podchodziliśmy. Jeszcze lepiej zamek wygląda z drugiej strony, aby tak dotrzeć, trzeba iść w stronę kościoła, a później ścieżką pod górę.
Po moście weszliśmy na dziedziniec i tu naprawdę przeżyliśmy duże zaskoczenie. Nie spodziewaliśmy budowli tak wielkiej i do pewnego stopnia nieźle zachowanej albo odbudowanej.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od zwiedzenia małego muzeum. Najbardziej interesujące były makiety przedstawiające zamek. Na dole obejrzeliśmy wystawę poświęconą fajansowi z Delft. Temat to nam znany, bo swego czasu odwiedziliśmy Delft i byliśmy w fabryce produkującej fajans. Możecie o tym przeczytać.
W muzeum Marcin wypożyczył kartkę z opisem poszczególnych zabudowań zamkowych. Odszukaliśmy budynki, które powstawały w kolejnych latach. Dziś nie można już chodzić po zamku, jak to było za czasów Janowskiego. Jedynie dało się wejść na krużganki, gdzie z trzeciej kondygnacji można oglądać panoramę okolicy i prześledzić układ zabudowań.
Inne miejsca nie są dostępne, ich zwiedzanie byłoby niebezpieczne. Prace renowacyjne trwają nadal, więc za jakiś czas pewnie znów zawitamy do Janowca.
Obok parku znajduje się ładny park, pewnie zima nie jest najlepszą porą roku do podziwiania go. A dalej jest przeniesiony z miejscowości Moniaki. Można tu zobaczyć, jak wyglądała typowa siedziba ziemiańska.
Obok są jeszcze zabudowania gospodarcze, ale podczas naszej wizyty były zamknięte.
Inne teksty o ciekawych miejscach w województwie lubelskim, znajdziecie tu.
Jeżeli chcecie na bieżąco obserwować nasze wyjazdy, śledźcie nas na Instagramie i Facebooku.
Będzie nam miło, jak skomentujecie tekst, podzielicie się nim lub zostawicie jakikolwiek ślad.
Jeśli lubicie odkrywać niezwykłe miejsca w Polsce, kupcie naszą książkę, szczegóły na jej temat znajdziecie w tym wpisie, a jak klikniecie w poniższe zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com