Warszawa Królikarnia, warto się tu wybrać
Ponieważ mieszkam na Mokotowie, do Królikarni mam blisko. Czasem, gdy potrzebuję spalić więcej kalorii, przychodzę tu na spacer. Miejsce to ładne i spokojne.
Warszawa Królikarnia – trochę historii
Nawet nie przypuszczałam, że ten pałac miał tak barwnych właścicieli. Został wybudowany dla znanego awanturnika, którego do Warszawy sprowadził Stanisław August Poniatowski. Karol de Valery Thomatis, bo o nim mowa, był dyrektorem warszawskich teatrów. Fortunę zbił na grze w karty, a w swojej siedzibie urządzał huczne imprezy. Spadkobiercy sprzedali pałac Radziwiłłowi, potem dalej zmieniał właścicieli. Został zniszczony w 1939 i podczas walk w 1944. Odbudowany stał się siedzibą muzeum.
Warszawa Królikarnia – park
Zgromadzono tu prace Xawerego Dunikowskiego. Warto też dodać, iż zaprojektował Królikarnię sam Dominik Merlini wzorując się na Villa Rotonda Andrei Palladio
Mieliśmy pecha, bo właśnie organizowano w parku jakąś imprezę, ale udało nam się wejść, bo chcieliśmy obejrzeć też muzeum. Tuż przy wejściu do parku stoją trzy kolumny – to pomnik poświęcony walczącym tu żołnierzom powstania warszawskiego.
Dalej na trawie stoją rzeźby, wiele z nich autorstwa Xawerego Dunikowskiego.
Interesująca jest seria „Głowy wawelskie, cykl II”. Na kolumnach Dunikowski umieścił rzeźby głów wybitnych polskich artystów.
Głowy znajdują się przy ścieżce wiodącej do pałacu, biegnącej z lewej strony. Kolekcja prac Dunikowskiego znajdująca się w zbiorach muzeum jest imponującą, cóż nam jednak nie dane było zobaczyć tego dnia więcej.
Wystawa
W pałacu miała miejsce wystawa prac Izy Tarasewicz. Szczerze mówiąc są one raczej trudne do odczytania. Sytuacji nie ułatwia fakt, że nie mają żadnych podpisów. Co prawda wraz z biletem dostaje się folder, ale kłopotliwe jest jednoczesne oglądanie, czytanie i fotografowanie. Cena biletu normalnego – 8 zł wydaje się nieco wygórowana za obejrzenie wystawy czasowej w czterech pomieszczeniach.
Już w domu przeczytaliśmy w folderze: „Pałac w Królikarni, jako przykład neoklasycystycznej architektury okresu stanisławowskiego, przywołuje kulturowe dziedzictwo równowagi, statyczności, rozumu i panowania człowieka nad naturą. Wystawa Clinamen jest próbą >>odchylenia<< i zaburzenia tej ideologicznej bazy poprzez wpuszczenie do wnętrz światła z otaczającego parku. Jest także intuicyjnym zestawieniem prac Izy Tarasewicz z wizerunkami i przedmiotami pochodzącymi z kolekcji Muzeum Narodowego.” Taaak….
Można także zauważyć, iż prace budują „antynomię jaźni pierwotnej ukierunkowanej na wewnętrzne dziecko. To widoczne jest szczególnie w ułożeniu antymaterialistycznej dekonstrukcji przedmiotu budującej kakofonię postindustrialnej egzystencji”. No dobra, ten kolejny cytat wymyślił Marcin. Naprawdę bardzo lubimy sztukę nowoczesną, ale wystawa sprawiała wrażenie chaotycznej i przypadkowej kompozycji, a materiał informacyjny napisany został metajęzykiem budzącym raczej śmiech. No i wreszcie czy pomimo wystawienia tych naprawdę kilku kompozycji nie można było wyciągnąć z magazynu większej ilości prac Dunikowskiego. Na jedno na pewno nie można było narzekać. Prace w Królikarni strzeżone są lepiej niż w największych muzeach Europy. W każdej sali jest jedna pani bacznie patrząca nam na ręce.
Po w pałacu mogliśmy się cieszyć wspaniałymi widokami rozciągającymi się z tarasu na tyłach Królikarni.
W końcu jesteśmy na skarpie. Nie należy schodzić po dość zdewastowanych schodach, bo droga prowadzi donikąd. Musieliśmy się potem wspinać wśród jakiś krzaczorów. Ale daliśmy radę. Tak na koniec zupełnie pozostaje jeszcze do wyjaśnienia kwestia nazwy pałacu. Królikarnia, bo był tam za czasów Augusta II folwark w którym hodowano króliki.
Jeśli
lubicie zwiedzać Warszawę, kliknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
jeździcie po Polsce i szukacie interesujących miejsc do zobaczenie, kupcie nasz ebook, w tym wpisie znajdziecie szczegóły, a klikając w poniższe zdjęcie przeniesiecie się do naszego sklepu.
Jeśli lubicie spacery po ciekawych miejscach, w których żyli niezwykli ludzie, wybierzcie się z nami do Konstancina.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Dodane przez Małgosia dnia 2013-05-27